- Wiele lat budowałem swój autorytet i nie pozwolę, by taki człowiek obrażał mnie i moją rodzinę - tłumaczył wczoraj przed wejściem na salę rozpraw poseł Strzałkowski.
To właśnie on założył sprawę radnemu miejskiemu Jerzemu Harłaczowi.
Poszło o wywiad, którego udzielił Harłacz białogardzkiej telewizji kablowej. Radny zasugerował w nim, że w mieście działa układ polityczny, między innymi dzięki któremu rodzina posła mogła kupić po okazyjnej cenie działkę.
Poseł domaga się od Jerzego Harłacza przeprosin w mediach oraz wpłaty na rzecz stowarzyszenia "Przytulisko" 5 tys. złotych. Radny zapowiada, że przed sądem udowodni, iż układ polityczny w mieście naprawdę istnieje.
Wczorajsza rozprawa była rozprawą pojednawczą. Zanim się rozpoczęła sędzia Przemysław Kopaczewski zapytał posła czy zgadza się, by na sali przebywali dziennikarze. Poseł poprosił jednak o wyłączenie jawności. Dalej rozprawa toczyła się już za zamkniętymi drzwiami.
Wiemy, że poseł Strzałkowski zgodził się na pojednanie, ale pod warunkiem, że radny Harłacz wpłaci na rzecz "Przytuliska" pieniądze i przeprosi go. Harłacz odmówił. Zapowiedział, że przed sądem udowodni wszystkie swoje tezy.
Do pojednania więc nie doszło. Następna rozprawa została zaplanowana na 8 marca tego roku. Będzie również prowadzona z wyłączeniem jawności.
Rozmowę z posłem i z radnym przeczytasz w sobotnim papierowym wydaniu
"Głosu".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?