Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tajemnicze freski. Postsowieckie Kłomino koło Bornego Sulinowa zmiecione z powierzchni ziemi [zdjęcia]

Rajmund Wełnic
Rajmund Wełnic
Malunek nad dawnym kinem w Kłominie, rok 2006
Malunek nad dawnym kinem w Kłominie, rok 2006 Rajmund Wełnic
Kłomino koło Bornego Sulinowa, gdzie stacjonowały oddziały Armii Czerwonej, odchodzi w niebyt. Ślady socrealizmu wyglądają jednak tu i ówdzie z ruin.

Zdjęcia zdobień - tak charakterystycznych dla Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich – z Kłomina zawdzięczamy dokumentacyjnej pasji pana Mirosława, który tropi takie historyczne pamiątki i umieszcza je na facebookowej stronie bornesulinowo.net link

Co tym razem odnalazł? Resztki poniemieckiej stołówki, z których ostały się schody i ślady zdobień już z czasów, gdy stacjonowały tu jednostki sowieckie. Jest oczywiście czerwona gwiazda (dziś już wyblakła) i flagi jakiś formacji. Jedną – biało-niebieską z sierpem i młotem oraz gwiazdą – udało nam się rozpoznać, jako flagę sowieckiej Floty Bałtyckiej.

Są i płaskorzeźby oraz freski o tematyce militarnej i martyrologicznej. Wszystko utrzymane w dobrze i z znanej z czasów PRL stylistyce socrealistycznej.

CZYTAJ TEŻ:

Kolekcję uzupełniamy naszymi zdjęciami z roku 2006, gdy udało się nam uwiecznić ostatnie chwile wielu kłomińskich budowli – m.in. radzieckiego kina. Nad jego wejściem widniało monumentalne malowidło przedstawiające Matuszkę Rasiję (tu w wersji sowieckiej trzymającej godło ZSRR) z czerwonym sztandarem, a przed nią krasnoarmiejców różnych rodzajów sił zbrojnych. Nad wszystkimi powiewają flagi republik związkowych…
Po kinie, malunku i całym ZSRR zostało dziś wspomnienie. Republiki dawnego Związku Radzieckiego wybiły się na niepodległość, inna rzecz, że teraz Rosja próbuje je przygarnąć ponownie pod swoje skrzydła w mniej lub bardziej brutalny sposób.

Wróćmy jednak do Kłomina, a raczej jego resztek. Wojenne miasteczko odchodzi w niebyt. Powojskowa osada praktycznie przestała tym samym istnieć. Niedawno z powierzchni ziemi znikły dwa bloki z wielkiej płyty, były prawie ostatnimi obiektami w Kłominie. Został jeszcze zagospodarowany blok typu „leningrad” i dwa poniemieckie koszarowce – zamienione na mieszkania dla leśników i lokatorów komunalnych. Cała reszta infrastruktury (łącznie z brukiem z placów i ulic) została rozebrana lub zburzona. Tu i ówdzie starszą resztki ruin, ale całe miasteczko porosło już lasem. Wszystko to stało się w ciągu ostatnich kilkunastu lat.

Kłomino, Gródek, Westfalenhof pod takimi nazwami funkcjonowało miasteczko-baza wojskowa w gminie Borne Sulinowo, którego dziś już praktycznie nie ma.

W ciągu niemal 30 lat od wyprowadzki Rosjan, którzy w Gródku stacjonowali z pułkiem rakietowym, tętniące życiem miasteczko doprowadzono do ruiny. Nie powiódł się żaden z planów na zagospodarowanie bazy po wyjeździe wojskowych. A pomysłów było bez liku – od urządzenia więzienia, ośrodka deportacyjnego dla obcokrajowców, bazy wojsk NATO, czy miasteczka dla harleyowców. Jedyne co się udało, to utopić kilka milionów państwowych dotacji w odtworzenie infrastruktury, która nigdy nie zadziałała i już nie zadziała.

Skąd nazwa Westfalenhof? To zapewne pamiątka z wieku XVI, gdy na ziemie te dotarli niemieccy koloniści z Dolnej Saksonii i Westfalii. Wojskowe miasteczko Gross Born zbudowano w latach 30. XX wieku. Większość zabudowań i układ urbanistyczny bazy ocalały do dziś, choć wiele obiektów popadło w ruinę i zostały już rozebrane. Zbudowano dziesiątki koszar, zaplecze magazynowe. Powstała stacja kolejowa (Gross Born połączyła linia kolejowa z Łubowem) z wielką rampą, elewatory zbożowe oraz magazyny kwatermistrzowskie z bocznicami kolejowymi.

Miejsce było słabo zaludnione, co nie znaczy, że bezludne. Tak olbrzymi kompleks koszarowy wraz poligonem (ponad 18 tysięcy hektarów) nie mógł powstać bez zniszczenia cywilnej infrastruktury. Formalnie rząd przekazał teren wojskowemu zarządowi lasów (Ober Kommando Heeresforstamt) z wsiami Linde, Steinforth, Knacksee, Marienwalde, Plietnitz, Birkhof i Gross Born.

Do lat 30. XX wieku stanowiły niezależne organizmy. Wtedy to państwo wykupiło okoliczne gospodarstwa i wysiedliła część mieszkańców. W niespełna pięć lat, w szczerym polu i lesie wbudowano bazę wojskową i poligon dla artylerzystów odrodzonego Wehrmachtu. Równolegle na południowym krańcu poligonu Niemcy wznieśli bliźniacze, choć znacznie mniejsze osiedle koszarowe zwane Westfalenhof (ros. Gródek, dziś Kłomio w kompletnej ruinie).

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecinek.naszemiasto.pl Nasze Miasto