Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

POWIAT ŚWIEBODZIŃSKI. W Ciborzu samochód wpadł do stawu. W pojeździe było pięć osób, wszystkie zginęły

Jakub Pikulik, Piotr Jędzura, Sandra Soczewa, (rz)
Wypadek w Ciborzu. Samochód wpadł do stawu. W aucie było 5 osób.
Wypadek w Ciborzu. Samochód wpadł do stawu. W aucie było 5 osób. Piotr Jędzura
Koszmarne sceny rozegrały się we wtorek, 10 grudnia, nad ranem. W miejscowości Cibórz w powiecie świebodzińskim samochód wpadł do stawu. W pojeździe znajdowało się pięć osób. Żadnej z nich nie udało się uratować.

Mieli pod 17, 18, 19 lat. Całe życie było przed nimi...

Świebodzińska prokuratura poinformowała, że za kierownicą audi siedziała młoda kobieta. Wiadomo też, że wszystkie osoby miały zapięte pasy bezpieczeństwa.

- Na ten moment wiemy, że były to dwie dziewczyny spod Sulechowa i trzech chłopaków z Ciborza. Ja oczywiście ich znałem, byli w wieku mojego dziecka. Młode chłopaki, całe życie przed nimi dopiero - mówi Zbigniew Woch, wójt gminy Skąpe.

We wtorek 10 grudnia nad ranem doszło do tragicznego wypadku w Ciborzu. Audi, którym podróżowało pięć osób wpadło do wody. Ofiary miały 17-19 lat. - To ogromna tragedia - mówią ludzie.Wiemy, że samochodem podróżowały dwie 18-latki i trzech młodych chłopaków. Jeden z nich miał 17 lat, dwóch 19. Świebodzińska prokuratura poinformowała, że za kierownicą audi siedziała młoda kobieta. Wiadomo też, że wszystkie osoby miały zapięte pasy bezpieczeństwa.Z naszych informacji wynika, że ci młodzi ludzie jechali do pracy. Informację o wypadku służby odebrały około godz. 6.00. Jeden z kierowców podróżujący tą drogą zauważył samochód w wodzie. Na miejsce wysłano służby ratunkowe. Jedna z osób była zakleszczona w aucie. Nikogo nie udało się uratować, pomimo długiej reanimacji. O godz. 7.47 lekarz stwierdził zgon pięciu osób.W audi jechały dwie dziewczyny spod Sulechowa i trzech chłopaków z Ciborza. -  Ja oczywiście ich znałem, byli w wieku mojego dziecka. Młode chłopaki, całe życie przed nimi dopiero - mówi Zbigniew Woch, wójt gminy Skąpe.Udało nam się dotrzeć do osób, które znały ofiary wypadku. Wiemy, że dwóch chłopaków pracowało w markecie spożywczym w Skąpem. Dominik (19 lat) na pewno jechał do pracy, Wojtek miał dzisiaj wyznaczoną drugą zmianę.- Dominik pracował z nami od 1,5 miesiąca. Dał się poznać jako bardzo miły i grzeczny chłopiec, bardzo uczynny. Nie dało się go nie lubić. Wojtek był z nami dopiero trzeci dzień, nie wiemy czemu jechał tym autem - mówi nam pracownica marketu.Kim byli chłopcy? Wszystkich trzech wychowywały matki. W jednej z rodzin, które dotknęła tragedia, ofiara to już trzecia śmierć syna w tej rodzinie. Drugi z chłopców kilka miesięcy temu pochował ojca, a trzeci wrócił od ojca z zagranicy, rozpoczął pracę w markecie...Nasi Internauci, Czytelnicy i użytkownicy facebooka składają w sieci kondolencje dla rodzin ofiar tej tragedii. Na miejscu zdarzenia pracuje policja i prokurator. Ustalane są przyczyny wypadku.

CIBÓRZ Tragedia w Ciborzu. Ofiary to nastolatkowie spod Sule...

Udało nam się dotrzeć do osób, które znały ofiary wypadku. Wiemy, że dwóch chłopaków pracowało w markecie w Skąpem. Dominik (19 lat) na pewno jechał do pracy, Wojtek miał dzisiaj wyznaczoną drugą zmianę.

- Dominik pracował z nami od 1,5 miesiąca. Dał się poznać jako bardzo miły i grzeczny chłopiec, bardzo uczynny. Nie dało się go nie lubić. Wojtek był z nami dopiero trzeci dzień, nie wiemy czemu jechał tym autem

- mówi nam jedna z pracownic marketu.

Kim byli chłopcy? Ustaliliśmy, że wszystkich trzech wychowywały matki. W jednej z rodzin, które dotknęła tragedia, ofiara to już trzecia śmierć syna w tej rodzinie. Drugi z chłopców kilka miesięcy temu pochował ojca, a trzeci wrócił od ojca z zagranicy, rozpoczął pracę w markecie...

Smutne. Wszyscy się do świąt przygotowują, choinki, mikołaje a tu takie nieszczęście.

- komentuje jeden z naszych rozmówców.

Hipotez, jak doszło do tej tragedii krąży mnóstwo. Jedne są mniej rozsądne, inne bardziej...

- Jechałem przed siódmą do pracy. Jaka była jezdnia? Było tylko 3 stopnie na plusie, wydawało się, że jest wszystko ok, ale kolega jechał godzinę wcześniej to mówił, że był lodzik. W tym miejscu nie szło jechać szybciej niż 30-40 km/godz. W tym miejscu od czasu do czasu wypadki się zdarzały, były stłuczki, otarcia o te balustrady. Ostatnio chyba miesiąc temu był wypadek, jedna osoba trafiła do szpitala - słyszymy od naszego Czytelnika.

Dowiedzieliśmy się też, że barierka, w którą uderzyło audi, którym podróżowało pięć osób, była uszkodzona.

Mówi się też, że samochód, w którym zginęli nastolatkowie musiał należeć do kogoś spoza gminy. Nikt z miejscowych nie ma wiedzy, żeby ktoś z ofoar tego wypadku miał mieć taki samochód.

- Tym samochodem musiał jechać ktoś kto nie mieszka w naszej gminie. Ktoś kto tu mieszka, zna to miejsce to wie, że tam się nie da szybko tamtędy przejechać nawet przy warunkach atmosferycznych wydawało by się bardzo dobrych. A jak tam był jeszcze lodzik to rzeczywiście ten wypadek można jakoś tym tłumaczyć, że chyba wpadli w poślizg - komentuje jeden z naszych rozmówców.

Aktualizacja - godz. 10.41

Ofiary wypadku to 17-latek, dwóch 19-latków i dwie kobiety w wieku 18 lat. Najprawdopodobniej wszyscy są mieszkańcami okolicy, której doszło do tragedii.

W aucie były dwie kobiety i trzech mężczyzn

Aktualizacja - godz. 10.30
W aucie było pięć młodych osób: dwie kobiety i trzech mężczyzn. Nikt nie przeżył.

To młode osoby wieku około 19-20 lat, ale to informacja jeszcze niepotwierdzona.

Policja ustala dane ofiar

Aktualizacja - godz. 10.20
Akcja ratunkowa na miejscu zdarzenia już się zakończyła. Teraz policja ustala dane ofiar wypadku. Na miejscu tragedii był również Zbigniew Woch, wójt gminy Skąpe.

Prokurator i policja bada okoliczności

Aktualizacja - godz. 9.12
Strażacy i medycy zakończyli swoje działania na miejscu wypadku. Teraz policja wraz z prokuratorem zaczyna badania okoliczności zdarzenia, zabezpieczenie śladów, aby wyjaśnić przyczyny tego tragicznego zdarzenia.

- Prawdopodobnie ofiary wypadku to są mieszkańcy województwa lubuskiego - mówi Marcin Maludy, rzecznik lubuskiej policji, który jest na miejscu. - Nie chcemy jednak na tę chwilę zawężać informacji do tego terenu. To byli bardzo młodzi ludzie i chcemy jak najszybciej ustalić ich tożsamość, aby wraz z psychologami zawiadomić bliskich. To jest dla nas bardzo ważne, aby zachować pełny profesjonalizm w tak trudnej sytuacji. Mamy doczynienia z wielką tragedią.

Straż pożarna dostała zgłoszenie o 5.55

Aktualizacja - godz. 8.15

Informacje od kpt. Sebastiana Piotrowskiego, oficera prasowy Powiatowej Komendy Państwowej Straży Pożarnej w Świebodzinie:

- O godz. 5.50 do dyżurnego świebodzińskiej straży pożarnej zadzwoniła osoba, która przejeżdżała droga w okolicy kanału. Zobaczyła, że nad powierzchnię wody wystaje dach samochodu. Dyżurny zadysponował na miejsce zdarzenia specjalistyczną drużynę wodno-nurkową i OSP Skąape. Strażacy potwierdzili, że w wodzie znajduje się samochód osobowy. Jeden ze strażaków ubrał się w specjalny kombinezon umożliwiający zejście pod wodę . Nie zdołał zobaczyć co znajduje się wewnątrz auta. Podpiął tył samochodu pod wyciągarkę i i wydobyto pojazd z wody. W aucie znajdowało się 5 osób, 2 kobiety i 3 mężczyzn. Cztery osoby udało się od razu ewakuować z pojazdu, jedna była zakleszczona. Strażacy użyli sprzętu hydraulicznego.
Natychmiast strażacy przystąpili do akcji reanimacyjnej, prowadzili ja do przybycia karetki pogotowia.
O godz. 7.47 lekarz przekazał, że nastąpił zgon pięciu osób.

Z wody wystawał fragment auta

Aktualizacja - godz. 8.00
Zgłoszenie do strażaków dotarło o godzinie 5.50 rano. - Na miejsce natychmiast wysłano zastępy ze Świebodzina. Strażacy byli na miejscu po kilkunastu minutach. Samochód marki audi a4 był w wodzie, z której wystawał tylko fragment tylnej części pojazdu. Jeden ze strażaków przebrał się w ubranie ochronne i wszedł do wody - relacjonuje st. kpt. Dariusz Szymura, rzecznik prasowy lubuskich strażaków. Było jednak ciemno, a warunki pod wodą były trudne. Strażak nie był w stanie zlokalizować ofiar wypadku, dlatego podczepiono do samochodu linkę i wyciągarką przyciągnięto go bliżej brzegu.

Na miejsce natychmiast wysłano zastępy ze Świebodzina. Strażacy byli na miejscu po kilkunastu minutach. Samochód marki audi a4 był w wodzie, z której wystawał tylko fragment tylnej części pojazdu

Wtedy oczom strażaków ukazał się makabryczny widok. W pojeździe było pięć osób, wszystkie nieprzytomne. Cztery z nich udało się wydobyć od razu, do uwolnienia piątej potrzebne były narzędzie hydrauliczne. Ofiary wypadku reanimowali medycy, którzy przybyli już na miejscu zdarzenia. Gdy opadali z sił, zmieniali ich strażacy. Na miejsce przyleciał też helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

- Niestety, mimo ogromnych wysiłków nikogo nie udało się uratować. O 7.47 lekarz stwierdził zgony - mówi st. kpt. Dariusz Szymura. Ofiary to dwie kobiety i trzech mężczyzn. Nieoficjalnie mówi się, że byli w wieku około 20 lat.

Pierwsze informacje

O wypadku informują strażacy. Doszło do niego w godzinach porannych, gdy było jeszcze ciemno. Wiadomo, że w Ciborzu samochód z niewyjaśnionych jeszcze powodów wpadł do stawu. Na miejsce wezwano służby ratunkowe. Pojazd wyciągnięto na brzeg, jednak wszyscy znajdujący się w środku ludzie byli już nieprzytomni. W sumie jechało nim pięć osób.

Około godziny siódmej rano lubuscy strażacy poinformowali, że trwa reanimacja czterech osób, jadących samochodem. Piąta osoba jest zakleszczona w pojeździe.

Trwa głosowanie...

Jak oceniasz bezpieczeństwo na drogach w regionie?

Zobacz też wideo: Bezdomni umierają z zimna w pustostanach i altanach ogrodowych. Każdy może im pomóc!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Droga księżycowa w Gdyni, czyli Marszewska Góra

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: POWIAT ŚWIEBODZIŃSKI. W Ciborzu samochód wpadł do stawu. W pojeździe było pięć osób, wszystkie zginęły - Gazeta Lubuska