Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Powstaje film o Janku Stawisińskim z Koszalina. Przed kamerą zawodowi aktorzy

Piotr Polechoński
Piotr Polechoński
Żanetta Gruszczyńska - Ogonowska, aktorka z BTD, w trakcie kręcenia jednej ze scen (partneruje jej Michał Mróz, odtwórca  roli Janka Stawisińskiego).  Koszalińska premiera filmu jest zaplanowana na grudzień 2022 roku.
Żanetta Gruszczyńska - Ogonowska, aktorka z BTD, w trakcie kręcenia jednej ze scen (partneruje jej Michał Mróz, odtwórca roli Janka Stawisińskiego). Koszalińska premiera filmu jest zaplanowana na grudzień 2022 roku. SRH "Gryf"
Janek Stawisiński z Koszalina dostał postrzał w głowę w czasie pacyfikacji kopalni „Wujek” w 1981 roku. Zmarł w szpitalu. Do końca czuwała przy nim matka. Teraz kręcą o nim film, a w postać Janiny Stawisińskiej wcieliła się Żanetta Gruszczyńska – Ogonowska, uznana aktora koszalińskiego Bałtyckiego Teatru Dramatycznego im. Juliusza Słowackiego.

Film „Janek Górnik z Koszalina” będzie częścią znanego filmowego cyklu „Koszalin - historie zapomniane”. Jego twórcami są członkowie Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej „Gryf” oraz pracownicy koszalińskiego Studia Filmowego „Jart”. Do tej pory udało im się nakręcić serię fabularyzowanych opowieści, które przypominają o mało znanych, choć fascynujących epizodach z historii Koszalina.

Dotychczas twórcy filmowej serii aktorskiemu wyzwaniu starali się sprostać we własnym zakresie. W role najczęściej wcielali się sami rekonstruktorzy. Teraz jednak będzie inaczej.

- To jest wyjątkowa produkcja, także pod kątem emocji. Musieliśmy się więc zwrócić o pomoc do profesjonalnych aktorów - mówi Marcin Maślanka z „Gryfa”.

- Mam tu na myśli przede wszystkim postać mamy Janka, nieżyjącej Janiny Stawisińskiej. Dramat matki, która na wieść o pacyfikacji przyjechała do Katowic szukać syna, a potem, aby być blisko niego, zatrudniła się w szpitalu jako salowa, to jednak zbyt duże wyzwanie dla kogoś, kto nie ma aktorskiego przygotowania - podkreśla.

Rolę matki Janka zgodziła się zagrać Żanetta Gruszczyńska - Ogonowska, uznana aktorka koszalińskiego Bałtyckiego Teatru Dramatycznego im. Juliusza Słowackiego.

- Zgodziłam się od razu, gdy tylko zaproponowano mi udział w tym projekcie. Jest on bardzo ciekawy i to z kilku względów. Jest to projekt filmowy robiony w nieco innym, półamatorskim formacie, bezpośrednio dotyka zarówno historii Polski przez duże „H” jak i też tej historii lokalnej, bardzo nam wszystkim bliskiej. Jest tu również olbrzymi ładunek emocjonalny. Gram kobietę, matkę, która w stanie wojennym doświadczyła wielkiej tragedii. Straciła syna, a potem walczyła o to, aby uratować pamięć o nim, doznając wielu prześladowań ze strony ówczesnej władzy. Bardzo się cieszę, że mogę wcielić się w postać pani Janiny i powiedzieć coś ważnego o Koszalinie i o czysto ludzkich dramatach jakich w historii naszego kraju jest wiele - podkreśla. Chwali też bardzo współpracę z twórcami filmu.

- Za mną już kilka nakręconych ujęć, w tym jedno szczególnie trudne, gdy jestem brutalnie przesłuchiwana przez esbeków. I jestem pod dużym wrażeniem sprawności całej ekipy. Nie są to zawodowi filmowcy i aktorzy z dyplomem, ale widać, że po pierwsze mają już doświadczenie w pracy na planie, a po drugie mają w sobie tak wielką pasję, że nawet jak pojawiają się jakieś zawodowe braki to właśnie ona je niweluje. Nie mogę już się doczekać finalnego efektu - dodaje Żanetta Gruszczyńska - Ogonowska.

- Jesteśmy bardzo wdzięczni Żanecie, że zachciała do nas dołączyć. Jest świetną, profesjonalną aktorką, a jej Janina Stawisińska jest taka, że nam tutaj na planie często jest trudno ukryć wzruszenie. Bardzo nam pomaga i co szczególnie ważne, możemy się od niej uczyć, co na pewno zaprocentuje przy naszych kolejnych produkcjach - mówi Marcin Maślanka.

Dodaje, że koszt filmu to około 50-60 tysięcy złotych.

- Potrzeby są duże, dlatego cały czas zabiegamy o sponsorów i apelujemy do wszystkich, którzy mogą i zechcą, o finansowe wsparcie. Historia Janka jest tego warta - podkreśla.

Janek Stawisiński w 1978 roku wyjechał z Koszalina do pracy na Śląsk i zatrudnił się w kopalni „Wujek”. Miał 21 lat. Zginął od strzału w głowę w czasie pacyfikacji kopalni 16 grudnia 1981 roku, kilka dni po wprowadzeniu stanu wojennego (zmarł 25 stycznia 1982 roku w szpitalu w Katowicach). Oprócz Janka zginęło ośmiu innych górników.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera