Po przerwie urlopowej na wokandę Sądu Okręgowego w Koszalinie powróciła trudna, bo wielowątkowa sprawa, w której na ławie oskarżonych zasiada 40-letni Damian Z. Zarzuty dotyczą wydarzeń z nocy z 11 na 12 kwietnia ubiegłego roku.
Poniemiecki dom w podkoszalińskim Dunowie stanął w płomieniach. W środku była 26-letnia partnerka oskarżonego, jej rodzice i babcia. Zdążyli uciec z domu, a seniorkę wyciągnęli przez okno strażacy i jej syn. Wcześniej w mieszkaniu był jeszcze jeden lokator - Daniel Z. To jemu oskarżyciel zarzuca podłożenie ognia z zamiarem popełnienia najcięższej zbrodni - zabójstwa.
Wczoraj zeznawała była już partnerka Daniela Z. Powiedziała, że byli parą przez około rok i mężczyzna mieszkał w jej rodzinnym domu, kiedy przyjeżdżał do Polski z pracy za granicą. Jak zapamiętała ostatnie godziny przed dramatem? - Wieczorem robiliśmy grilla. Daniel przyszedł na niego już pijany. Jak pił, kłóciliśmy się, jak był trzeźwy, wszystko było dobrze. Po imprezie źle się czułam. Wypiłam też trochę alkoholu, a zazwyczaj nie piję. Położyłam się sama w drugim pokoju, żeby odpocząć - opisywała. Według niej jej chłopak był zły, że ma spędzić noc sam. - Podejrzewał, że kogoś mam, skoro chcę być sama - mówiła. Po pewnym czasie obudził ją krzyk matki. - Z pokoju, w którym był Damian, wydobywał się dym. Drzwi były zamknięte od środka na klucz. Otworzyłyśmy je z mamą drugim kluczem. Pokój stał już w płomieniach, paliła się wersalka, ale Damiana nie było - zeznała.
Kobieta wybiegła z domu na boso i w bieliźnie. - Chciałam pobiec do sąsiada po jakieś ubranie, zadzwonić po straż pożarną. I wtedy zobaczyłam Damiana na ulicy. Stał i patrzył. Jestem pewna, że on to zrobił, bo mi wcześniej groził - podkreśliła.
Straty po pożarze były duże. - Prawie pół domu zniszczone - podsumowała ekspartnerka oskarżonego. Zlecona przez sąd ekspertyza wskazała, że straty oszacować można na ok. 50 tys. złotych.
Świadkiem w sprawie jest też 33-letni sąsiad rodziny K., której dom spłonął. - Były urodziny kolegi. Nocą wpadł do nas Daniel. Powiedział, że podpalił swoją dziewczynę. Na początku myśleliśmy, że to żarty, ale później wbiegła i ona - przekonywał. - Dodał, że wylał na łóżko rozpuszczalnik.
Badania fizykochemiczne nie ujawniły na ubraniu i ciele oskarżonego śladów żadnej substancji łatwopalnej. Podobnie na kanapie. Jeden z policjantów zeznał, że od oskarżonego mocno czuć było dymem. Te argumenty są ważne dla obrony, a jej linia jest taka, że pijany Daniel Z. nieumyślnie zaprószył ogień niedopałkiem papierosa. Obudził go dym i ogień i uciekł przez okno. By potwierdzić bądź wykluczyć tę wersję, na kolejną rozprawę wezwani zostali biegli.
Zobacz także: Pożar w Konikowie
Popularne na gk24:
- Wypadek pod Połczynem-Zdrojem. Nie żyje 16-latek [zdjęcia, wideo]
- Wybuch butli z gazem pod Świdwinem. Dom poważnie uszkodzony
- Woda i ścieki ostro w górę? Nowe prawo jak sprężyna
- Za usługi medyczne płaci sam pacjent, a nie NFZ
- Dwa martwe dusiciele w śmietniku w Koszalinie
- Festiwal Na Fali w Koszalinie za nami [wideo, nowe zdjęcia]
- Pogoda nad morzem, atrakcje turystyczne, imprezy - gk24.pl/turystyka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?