Noc ze środy na czwartek. Było już po godzinie 23, kiedy 17-letni syn państwa Ireny i Marka Horbowych poczuł dym. - Syn miał pokój na piętrze domu. My spaliśmy na parterze. Wyszedł na korytarz i uderzyła go ściana dymu. Nie widział praktycznie niczego poza nim... - opisuje pani Irena. Stoimy na podwórku. Kobieta trzęsie się. Z zimna, ale też z nerwów. Z bezsilności. Jest blada, nie ma już siły płakać. - To właśnie najstarszy syn nas uratował. Zaczął krzyczeć. Zbiegł na dół. Obudziliśmy się wtedy. Ogień trawił już dom. Nie było szans próbować samemu walczyć z tym strasznym żywiołem. To, co zdążyliśmy zrobić, to obudzić 14-letniego syna, zawinąć w kołdrę najmłodszego, siedmioletniego i uciec do budynku gospodarczego - pani Irena pokazuje ręką stodołę. Stamtąd Horbowie wezwali pomoc i tam czekali na ratunek.
Na miejsce przyjechało osiem wozów strażackich i cysterna. Akcja gaśnicza trwała do rana. Ogień doszczętnie zniszczył budynek. Czego nie strawiły płomienie, zalała woda, którą strażacy walczyli z pożarem. Jakie są przyczyny pożaru - tego jeszcze nie ustalono. Z działań strażaków nie dało się wywnioskować, gdzie pojawił się najpierw. Tym zajmą się już biegli z zakresu pożarnictwa.
- Był dom. Nie ma domu... - mówi Marek Horbowy. Ucina, bo stara się przełknąć łzy. Po nieprzespanej nocy od rana wynosi z domu to, co jeszcze można uratować. Pojedyncze meble, ubranie. - Nie wiem, czy ten smród da się sprać. Jezu, nawet nie mamy gdzie tego wyprać... - cicho mówi pani Irena. - Nie mamy niczego - załamuje ręce. - To dociera do mnie, jak przez mgłę...
- Dach spłonął cały. Sufity są do zwalenia. Nie wiem, co ze ścianami. Nie możemy za wiele tu ruszać, bo w ciągu pięciu dni mają przyjechać eksperci - mówi pan Marek. - To wszystko, co mieliśmy. Nie mamy niczego więcej...
Rodzina z Bielkowa ma duże wsparcie mieszkańców gminy. Sąsiedzi zaoferowali im dach nad głową, by nie musieli mieszkać w świetlicy wiejskiej. Włodarze gminy Sianów przekazali już zasiłek finansowy. Ruszyła też zbiórka pieniędzy, które pomogą sfinansować odbudowę domu.
Chcesz pomóc rodzinie z Bielkowa? Pomoc finansową można przekazać na rachunek bankowy Caritas Parafii Rzymskokatolickiej w Dobiesławiu, który znajduje się w Banku Spółdzielczym w Sianowie o numerze: 16 9317 1012 0050 4046 2000 0020 z dopiskiem: „Pomoc rodzinom pogorzelców z Bielkowa”.
Rodzinie można też pomóc w formie rzeczowej, przekazując materiały budowlane, odzież, buty, sprzęt agd, meble. Potrzebne jest dosłownie wszystko.
- Bardzo dziękujemy za każde wsparcie - mówi Irena Horbowy. - Dziś potrzebujemy praktycznie wszystkiego.
Chętni, by wesprzeć rodzinę Horbowych, mogą skontaktować się z pogorzelcami pod nr tel. 692 626 402.
Popularne na gk24:
- Uwaga! Silny wiatr w regionie. Orkan Barbara nad Polską
- Orkan Barbara w regionie. Na szczęście bez ofiar i rannych [zdjęcia, wideo]
- Wjechał samochodem na plażę w Mielnie. Nie potrafił się wydostać
- Wypadek samolotu w Zegrzu Pomorskim [zdjęcia, wideo]
- Problemy szpitala w Koszalinie. Radni dyskutowali [wideo]
- Plantacja konopi indyjskich pod Kołobrzegiem zlikwidowana
- Kompletnie pijany kierowca zatrzymany w Białogardzie [zdjęcia]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?