Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawo: Polsko-białoruska wojna o Antosia

Rajmund Wełnic
Pani Larisa z córką Julią w szczecineckim sądzie: – Chcę żeby brat wrócił do nas – mówi dziewczynka.
Pani Larisa z córką Julią w szczecineckim sądzie: – Chcę żeby brat wrócił do nas – mówi dziewczynka. Rajmund Wełnic
Sąd zastanawiał się dziś, czy wydać matce Białorusince małego Antosia, który mieszka z ojcem w Polsce.

Sądową batalię wszczęła wspierana przez swój konsulat Larisa, żona Iwana Łukaszewicza, Polaka rodem z Białorusi. Pan Iwan mieszka w Szczecinku razem z półtorarocznym Antosiem, a jego żona domaga się wydania syna na podstawie Konwencji Haskiej dotyczącej uprowadzonych dzieci. Białoruś twierdzi, że chłopiec został wywieziony do Polski na podstawie sfałszowanych dokumentów.

- Jestem sama w obcym kraju, nie znam języka ani przepisów, a mąż chce mnie zniszczyć i robi ze mnie głupią, żeby zabrać mi syna - powiedziała nam pani Larisa. Od 2 miesięcy tkwi w Szczecinku z 9-letnią córką z poprzedniego małżeństwa i czeka na wyrok polskiego sądu. Wkrótce kończy się jej wiza.

Iwan Łukaszewicz podpiera się postanowieniem sądu z Chojnic, że do czasu rozstrzygnięcia sporu o opiekę, syn ma pozostać z nim. Z kolei matka ma wyrok sądu w Anglii (rodzice mieszkali tam przez pewien czas), który jej przyznaje prawa do Antosia. Po tym orzeczeniu Iwan Łukaszewicz uciekł do Polski i tu chce szukać sprawiedliwości, bo uważa, że brytyjski wymiar sprawiedliwości bez względu na wszystko zawsze staje po stronie matki. - A mi chodzi tylko o dobro syna, nigdy nie próbowałem nawet ograniczać matce możliwości jego widzenia - zarzeka się.

W środę w sądzie zeznawali policjanci, kilka razy wzywani przez męża. Potwierdzali, że kobieta w czasie widzeń z synem miała być pijana, choć testów na alkomacie nie robili. - W ogóle nie używam alkoholu, a wtedy brałam silne leki uspokajające i piłam wywar z piwonii, który daje taki zapach - tłumaczyła się w sądzie matka.

Jedno z dramatycznych zajść miało miejsce przed szczecinecką fontanną, gdy pani Larisa nie chciała zwrócić synka ojcu. Wybuchła awantura, przyjechała policja i zapłakana matka oddała Antosia tacie, a na koniec w nerwach go spoliczkowała. - Nie ma dnia żebym nie myślała, żeby Antoszę zabrać i po prostu uciec, ale czekam na wyrok i wierzę w polski sąd - mówi kobieta przez łzy i dodaje, że od czasu niekorzystnego wyroku w angielskim sądzie jej mąż "sam nie wie co robi". - Dziecko powinno być z matką.

Sędzia Rafał Podwiński stoi przed trudną decyzją o losie Antosia i cały czas namawia rodziców do zgody. Na to się jednak nie zanosi. Następna rozprawa już w czwartek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!