Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawo: Sądzony za zlot w Bagiczu

Monika Makoś
Niedziela, miłośnicy motoryzacji witają wiosnę na zlocie w w Bagiczu. Były wyścigi, jazda w drifcie, palenie gumy. W tym roku na lotnisku zjawiło się około 2 tysięcy aut.
Niedziela, miłośnicy motoryzacji witają wiosnę na zlocie w w Bagiczu. Były wyścigi, jazda w drifcie, palenie gumy. W tym roku na lotnisku zjawiło się około 2 tysięcy aut. Fot. Michał Świderski
Rozmowa z Danielem "Zmitkiem" Zmitkiewiczem, uczestnikiem niedzielnego zlotu miłośników motoryzacji na lotnisku w Bagiczu. W poniedziałek staje przed sądem w związku ze zlotem sprzed roku.

- Udał się tegoroczny zlot miłośników motoryzacji w Bagiczu z okazji pierwszego dnia wiosny?
Daniel "Zmitek" Zmitkiewicz: - Bardzo, przyjechało rekordowo dużo ludzi.

- Nie popsuł Panu humoru zbliżający się termin rozprawy w Sądzie Okręgowym w Koszalinie, w której zarzuca się Panu nielegalne organizowanie imprez masowych bez odpowiedniego zabezpieczenia - czyli zlotu w Bagiczu w ubiegłym roku?
Daniel "Zmitek" Zmitkiewicz: - To na pewno nie jest miłe, ale wierzę, że sąd w poniedziałek umorzy sprawę. Tym bardziej, że Sąd Rejonowy w Kołobrzegu umorzył ją wcześniej ze względu na niską szkodliwość czynu.

- Cały czas Pan twierdzi, że nie jest organizatorem zlotu.
Daniel "Zmitek" Zmitkiewicz: - Bo to prawda. Ja tylko jesienią 2009 roku podjąłem próbę jego legalizacji, ale się z niej wycofałem, bo przerosła mnie biurokracja. Wymagania, jakie stawia się organizatorom takich imprez, są bardzo duże, a ja nie miałem znikąd żadnej pomocy. Dlatego 1 marca (2010 roku - dop. red.) powiadomiłem policję, Straż Miejską i urząd miasta, że rezygnuję. Uprzedziłem też ich, że z pewnością ludzie i tak przyjadą, tak jak robili to co roku, ale żeby mnie już z tym nie łączyli.

- Po co Pan się w ogóle podjął próby legalizacji zlotu? Nie lepiej było zostać zwykłym uczestnikiem i mieć święty spokój?
Daniel "Zmitek" Zmitkiewicz: - Widziałem, ile osób przyjechało w 2009 roku i spodziewałem się, że w 2010 może przyjechać co najmniej tyle samo. Chciałem, żeby było bezpiecznie. Zareagowałem wcześniej, żeby wszystko zorganizować. Żeby nie było tak jak to często się zdarza, że komuś coś się stanie, albo ktoś zginie, i dopiero wtedy zaczyna się dyskusja czy nie można było inaczej, czy nie można było pomyśleć o bezpieczeństwie wcześniej. Ja pomyślałem.

Teraz mam kłopoty. Zarzuca mi się, że nielegalnie zorganizowałem zlot, mimo że ten niby zlot to tak naprawdę wciąż spontaniczne spotkanie ludzi, którzy przekazują sobie informacje "pocztą pantoflową" i przez internet.

- Ale dwa tysiące aut i około 10 tysięcy ludzi, którzy przyjechali na zlot w ostatnią niedzielę trudno już nazwać spontanicznym spotkaniem grupy znajomych.
Daniel "Zmitek" Zmitkiewicz: - Skala przerosła chyba nas wszystkich. Zaczęło się w 2006 roku od dwóch kolegów z ówczesnego Zespołu Szkół Samochodowych w Koszalinie, którzy chcieli się spotkać i pościgać samochodami. Uznali, że Bagicz to dobre miejsce. Powiedzieli kolegom z klasy, a ci następnym. Informacja zataczała coraz szersze koło. Z roku na rok pojawiało się coraz więcej ludzi.

Później pojawił się portal nasza klasa i tą drogą dowiadywali się następni. I tak dotarliśmy do 2011 roku i ponad 10 tysięcy uczestników. W tym roku byli ludzie nie tylko z Koszalina i Kołobrzegu, ale też m.in. z Gdańska i Szczecina.

- Co ludzi tak ciągnie do Bagicza?
Daniel "Zmitek" Zmitkiewicz: - Myślę, że przede wszystkim pozytywna energia. Fakt, że tu spotykają się fanatycy motoryzacji i każdy jest równy. Impreza ma też charakter integracyjny. Tu spotykają się ludzie z Koszalina i Kołobrzegu, a przecież nie od dziś wiadomo, że ludzie z naszych miast nie przepadają za sobą, na przykład kibice sportowi. W Bagiczu nie jest ważne, skąd pochodzisz. Dla tych, co tu przyjeżdżają, ważne jest żeby spotkać się i dobrze się bawić z ludźmi, którzy tak jak oni są pozytywnie zakręceni na punkcie motoryzacji.

- Co dalej?
Daniel "Zmitek" Zmitkiewicz: - Bez względu na to, jaki wyrok usłyszę w poniedziałek, to i tak ten zlot nie może być dłużej organizowany w ten sam sposób. Ktoś będzie musiał w końcu go zalegalizować. To było już szóste spotkanie i widać, że ludzie polubili Bagicz i będą tu przyjeżdżać bez względu na wszystko.

Dlatego warto zadbać o dobrą organizację. Jednak tym razem musiałoby zaangażować się więcej osób. Dużo zależałoby od urzędu miasta w Kołobrzegu, do którego należy ta część lotniska.

Zastanawiam się, czy nie podjąć próby legalizacji jeszcze raz. Teraz wiem o co chodzi i byłbym przygotowany dużo lepiej. Wszystko jednak zależy od tego, co usłyszę w poniedziałek w Sądzie Okręgowym w Koszalinie.

Czytaj e-wydanie »

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!