W roli ofiary dyrektora występuje Beata Zbylicka, zwolniona z pracy trzy lata temu. Kilka dni temu Sąd Okręgowy w Koszalinie podważył dwa wcześniejsze, niekorzystne dla niej wyroki Sądu Rejonowego w Kołobrzegu i orzekł, że kobieta została zwolniona bezprawnie. Przyznał jej też odszkodowanie.
Sprawa karna trwa dalej.
Troje przesłuchiwanych wczoraj świadków twierdziło, że o skargach Beaty Zbylickiej na złe traktowanie przez dyrektora dowiadywali się albo z mediów albo od osób trzecich. Sami nie doświadczyli traktowania, które mogliby określić jako mobbing, ani też nie byli mobbingu świadkami.
Tylko dwoje ostatnich świadków znało Beatę Zbylicką. Krytycznego zdania o Zbylickiej nie krył informatyk. - Skarżyła się, a to że komputer za stary, a to że za głośny. Nie wiadomo co by się jej powierzyło i tak było źle.
Jak stwierdził, nie wszyscy pracownicy szpitala byli w stanie sprostać przemianom, które zachodziły w szpitalu. Miała do nich należeć Beata Zbylicka. - Część przystosowała się do nowych norm, część nadal wyznawała zasadę "czy się stoi, czy się leży", nie dostrzegając, że trzeba szanować pracę.
Świadkowie chwalili dyrektora. W szpitalu wciąż pracują i są jego podwładnymi. Kolejna rozprawa 20 sierpnia. Wtedy przed sądem stanie troje świadków Beaty Zbylickiej.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?