Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces w Koszalinie: Zapomniany dowód

(ces)
Radek Koleśnik
Dodatkowe badania DNA i tropienie świadków, którzy nie stawiają się do sądu - to zdecydowało o kolejnym odroczeniu finału sprawy morderstwa przed koszalińską restauracją "Fregata".

Do tragedii doszło w sierpniu 2004 roku. O śmiertelne ugodzenie nożem Łukasza M. oskarżony jest Robert S. W pobiciu ofiary pomagać mu miał Rafał W. Obaj oskarżeni nie przyznają się do winy. Twierdzą, że to ofiara sprowokowała bójkę, a oni jedynie się bronili.

W czwartek w Sądzie Okręgowym w Koszalinie zjawiła się żona głównego oskarżonego, ale odmówiła składania wyjaśnień. Przed sądem stanął też Rafał K., którego jeden ze świadków wskazał jako sprawcę zabójstwa.

- To bzdury - skwitował ze śmiechem mężczyzna. Ponieważ zna oskarżonego, sędziowie pytali go, jak ten się zachowywał pod wpływem alkoholu. - Był śmieszny, a nie agresywny - zapewnił świadek.

Kilku ważnych świadków zabrakło w sądzie. Sąd zdecydował się więc odroczyć rozprawę do 20 czerwca. Również dlatego, że w aktach sprawy znajduje się dowód, którego prokuratura nie oddała do analizy. Chodzi o brunatne ślady zabezpieczone na miejscu zbrodni.

Zdziwiony takim działaniem prokuratury sędzia wyjaśnił, że jeden z oskarżonych skaleczył się na miejscu zbrodni w palec. - Musimy więc sprawdzić, czy to krew, a jeżeli tak, to czyja - zakomunikował. W tym czasie sąd podejmie próbę ostatecznego ustalenia miejsca pobytu świadków i przesłuchania ich.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!