Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator chce "zawiasów" dla byłej naczelniczki

Inga Domurat
W czwartek zakończył się proces karny Heleny Ż., byłej naczelniczki wydziału architektury i budownictwa w świdwińskim starostwie. Obrońca chce uniewinnienia. Wyrok zapadnie 13 marca.
W czwartek zakończył się proces karny Heleny Ż., byłej naczelniczki wydziału architektury i budownictwa w świdwińskim starostwie. Obrońca chce uniewinnienia. Wyrok zapadnie 13 marca. archiwum
W czwartek zakończył się proces karny Heleny Ż., byłej naczelniczki wydziału architektury i budownictwa w świdwińskim starostwie. Obrońca chce uniewinnienia. Wyrok zapadnie 13 marca.

Podczas tej ostatniej rozprawy przewodnicząca składu sędziowskiego sędzia Magdalena Brudniak odczytała protokół z przesłuchania ostatniego ze świadków, który składał zeznania w swoim obecnym miejscu zamieszkania. To w oczekiwaniu na ten protokół sprawa przeciągnęła się aż do marca tego roku. Ostatecznie jednak nic nie wniosły do postępowania, bo świadek, dawna pracownica świdwińskiego ratusza i istniejącego w nim przed laty wydziału budownictwa, zeznała, że nie pamięta dokumentacji budowlanej dotyczącej domu oskarżonej.

Na tym zakończyła się część procesowa. Prokuratura wniosła o uznanie Heleny Ż. winnej zarzucanego jej czynu, czyli sfałszowania dokumentacji urzędowej dotyczącej jej nieruchomości. Przypomnijmy, chodziło o nieuprawnione naniesienie poprawek w wypożyczonej dokumentacji, sporządzenie kopii planu zagospodarowania działki i użycie go jako oryginalnego, usuwając przy tym ten poprzedni. Prokurator wniósł o wymierzenie kary sześciu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, przyznanie grzywny i obciążenie Heleny Ż. kosztami postępowania sądowego.

Obrona domagała się uniewinnienia oskarżonej. Mecenas Wiesław Breliński, w swojej mowie końcowej przekonywał, że wnikliwe postępowanie dowodowe nie rozwiało istniejących wątpliwości, co do zapisów w dokumentacji urzędowej i tego, w czyich rękach ona była. - Osoby, które zeznawały w imieniu Urzędu Miasta w Świdwinie, w których gestii była dokumentacja, miały określony interes, by składać zeznania tak, a nie inaczej - mówił mecenas. - Dokumentacja była w obrocie, była okazywana innym osobom, choćby sąsiadom oskarżonej, z którymi ta była w sporze. W ratuszu nie istniały żadne procedury dotyczące wydawania dokumentacji archiwalnej. Dopiero po tym zdarzeniu je wprowadzono. Przypominam te okoliczności, nie dlatego by ktoś poniósł konsekwencje, ale by potwierdzić istniejące wątpliwości, co do tego, co działo się z tymi dokumentami. Brak jest wystarczających dowodów, by uznać winę mojej klientki, dlatego wnoszę o jej uniewinnienie.

Wyrok zapadnie 13 marca.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!