To epilog głośnej "afery" z lewymi patentami starszego sternika motorowodnego na kursie organizowanym w SzLOT. W grudniu 2012 roku policjanci zatrzymali m.in. kierowniczkę jednego z działów tej organizacji pod zarzutem utrudniania prowadzonego postępowania karnego i składania fałszywych zeznań. Kobieta spędziła w policyjnym areszcie prawie dobę.
Chodził o to, iż sześciu kursantów - społecznych strażników rybackich - miało przedłożyć komisji egzaminacyjnej na patent starszego sternika motorowodnego dokumenty potwierdzające wypływanie wymaganej liczby godzin, choć tak faktycznie nie było. I na tej podstawie patenty otrzymali. Wszyscy usłyszeli wówczas zarzuty wyłudzenia poświadczenia nieprawdy. Okazało się jednak, iż z dużej chmury spał mały deszcz, bo prokuratorskie postępowanie zakończyło jednak kilka miesięcy później się umorzeniem z powodu znikomej szkodliwości społecznej. Zdecydował fakt, iż w międzyczasie zmieniły się przepisy i patent starszego sternika motorowodnego został zlikwidowany i "wchłonięty" przez sternika motorowodnego oraz zmieniły się wymogi dotyczące uzyskania patentu. Podejrzani wyrazili skruchę, mieli też de facto wypływane wymagane godziny, ale w innym okresie.
Jeszcze przed tą decyzją, w styczniu zeszłego sąd uznał, że zatrzymanie pracownicy SzLOT było nieuzasadnione, nie było do tego podstaw, bo stawiała się na każde wezwanie. Kobieta wstąpiła wtedy o odszkodowanie i sąd teraz właśnie je przyznał. - 1,5 tysiąca złotych za utracone korzyści, bo moja klientka z powodu zatrzymania nie mogła poprowadzić szkolenia i tysiąc tytułem rekompensaty - mówi mecenas Mirosław Wacławski. - Zatrzymanie było ewidentnie bezzasadne i sąd podzielił nasze zdanie.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?