Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przedświąteczne ostatki, czyli co jeszcze kupujemy

Irena Boguszewska, [email protected]
Wczoraj karpie można było kupić także na ulicznym stoisku.
Wczoraj karpie można było kupić także na ulicznym stoisku. Fot. Radek Koleśnik
Do Bożego Narodzenia przygotowywaliśmy się od kilku tygodni. Sprzątaliśmy, praliśmy, kupowaliśmy. Teraz zostało gotowanie i ostatnie zakupy. Przy ich robieniu towarzyszyliśmy wczoraj koszalinianom.

W sklepach przemysłowych, które jeszcze parę dni temu były oblegane, obecnie jest trochę mniejszy ruch. W Centrum "Forum" faktycznie jest dużo luźniej niż w ubiegłym tygodniu. Sprzedawca ze sklepu Media Markt twierdzi, że większość klientów chyba już ma przygotowane prezenty, bo teraz jest ich mniej niż kilka dni temu. Jednak przez cały dzień ludzie przychodzą i coś kupują.

Podobnie jest w perfumerii Douglas. - Weszłam do drogerii, aby dokupić coś jeszcze dla mamy, bo główny prezent dla niej mam. Jak zobaczyłam pięknie zapakowane mydełka, to wzięłam pięć, dla wszystkich dorosłych - mówi Małgorzata Wnuk z Koszalina. - I wydałam ponad 60 złotych. Teraz pieniądze wręcz uciekają z portfela.

Największy tłok jest w "Tesco". Do stoiska rybnego stoi długa kolejka. W dużej wannie z plastiku pływają żywe karpie. - Proszę pana, czy można je pokarmić, rzucić im bułkę? - pyta mężczyznę, który wyławia ryby, kilkuletni chłopiec. Dowiaduje się, że absolutnie nie wolno.

Z kolei starsza pani pyta, czy może kupić nieżywego karpia. - Tu są tanie i takie ładne - mówi. - Wzięłabym chętnie, ale jestem sama i ryby nie zabiję. Oskrobię, wypatroszę, ale zabić nie potrafię - wzdycha.

W "Sano" w Galerii "Emka" jest podobnie. Energiczna kobieta szuka tartej bułki. I sprzedawczyni. - Muszę się upewnić, że jest to zwykła bułka. Ostatnio kupiłam i nie wiedziałam, że jest z jakimiś przyprawami - opowiada. - Dodałam ją do tortu orzechowego i cały zepsułam. Upiekł się pięknie, ale był niejadalny. Musiałam go wyrzucić. Zmarnowałam ponad pół kilo orzechów, dwanaście jaj, masło, no i czas. Musze piec drugi, a mam jeszcze tyle do zrobienia.

Tadeusz Michalski przyszedł na zakupy z listą. - Żona mi napisała, co mam kupić, a sama została w domu i gotuje - mówi. - Mam napisane "pięć dojrzałych pomidorów", a tu takich nie ma, są tylko różowe. Dobrze, że teraz mamy telefony komórkowe, to zadzwonię i się spytam, czy mam takie brać, czy nie.

Młoda kobieta z dwojgiem dzieci ma pełen wózek zakupów i stoi do kasy. - Mamo, kup nam jajko niespodziankę - prosi syn. - Nie kupię, bo może gwiazdor wam takie jajka przyniesie. A mnie się już pieniądze kończą - tłumaczy mama. - Po talonach, jakie dostałam w pracy, dawno śladu nie zostało.

GK24 znajdziesz także na

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!