Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przejechali rowerem przez całą Polskę. I to 47 lat temu!

Wioletta Mordasiweicz
Na każdym kroku można dziś usłyszeć czy przeczytać o osobach przemierzających na rowerach Polskę wszerz i wzdłuż. A Stargardzianin Marek Citowicz z kolegami zrobili coś takiego 47 lat temu

Marek Citowicz jest miłośnikiem jazdy na rowerze. Pokonuje nim dziennie kilkanaście, a bywa że i kilkadziesiąt kilometrów. Należy do wąskiego grona osób, które przejechały przez całą Polskę po skosie. Dziś wspomina ten wyczyn.

Stargardzianie Marek Citowicz, Marek Sitarz, Andrzej Kaczyński i Kazimierz Sosin po skończeniu technikum postanowili wybrać się w Polskę. Był rok 1968.

- Pamiętam, że u ojca trochę popracowałem w wakacje i parę złotych zarobiłem - opowiada Marek Citowicz, dziś emeryt. - Namówiłem kolegów, byśmy pojechali w Polskę. Wzięliśmy rowery i ruszyliśmy w drogę.

Najpierw skierowaliśmy się na Sulechów, gdzie miałem sympatię. Zahaczyliśmy też o wieś w województwie kieleckim odwiedzić rodzinę. Jechaliśmy na Wieluń, Ostrzeszów, Leszno, Miejską Górkę, Rawicz, Łopatów, później Rzeszów. Na koniec naszej wyprawy rowerowej zrobiliśmy jeszcze pętlę wokół Soliny.

Stargardzianie na jednośladach pokonali ok. 1300 kilometrów przecinając Polskę po skosie. Jechali tak przez prawie cztery tygodnie. Przybrali nazwę klub rowerowy Wineta. Dziennie pokonywali sto kilometrów. Jechali spacerowym tempem, podziwiając krajobrazy, zwiedzając po drodze zabytki, uczestnicząc w różnych imprezach, które się nadarzały. I tak w Lesznie trafili na mistrzostwa świata szybowców, a w Rawiczu na ludowy jarmark z wieloma atrakcjami. Trzymali się mapy, na której mieli zaznaczone poszczególne etapy trasy.

- Ostatni etap z Rzeszowa był trudny, same górki - opowiada pan Marek. - A pieniędzy już praktycznie żadnych. Pamiętam, że zbieraliśmy ziemniaki po polach. Gotowaliśmy je w garnku na ognisku albo piekliśmy. Żywiliśmy się też jabłkami. One nas wykończyły, wszyscy rozstroju żołądka dostaliśmy. Spaliśmy w czterech w dwuosobowym namiocie. Nie braliśmy w taką podróż żadnych materaców. Mieliśmy tylko koce, plecaki, a w nich także garnki, żeby coś ugotować po zakończeniu kolejnego etapu. Rozbijaliśmy się na dziko, ale bywało, że na swoim terenie pozwalali nam biwakować gospodarze. Rowerzyści wrócili do domów pociągiem. Nie mieli siły wracać rowerami. Wysłali telegram do rodziców, którzy im przysłali pieniądze na bilety.

- Jak wtedy zrobiliśmy rozeznanie, chyba byliśmy jednymi z pierwszych, którzy pokonali taką trasę na rowerach - mówi dumny z tego wyczynu Marek Citowicz. - Pomagało nam w tym Polskie Towarzystwo Turystyczno Krajoznawcze. Za wszystkie stempelki, które zebraliśmy, dostaliśmy odznaki. Potem też braliśmy udział w różnych rajdach. Ale ten był najbardziej spektakularny. Pan Marek od tamtego czasu z rowerem praktycznie się nie rozstaje. Jeździ niemal każdego dnia wiele kilometrów. Mimo tego, że nie jest osobą pełnosprawną. Ma sztuczne dwa stawy biodrowe i kłopoty z kręgosłupem.

- Grałem kiedyś w siatkówkę w trzecioligowej drużynie - wyjaśnia pan Marek. - To są tego efekty. Mieliśmy nawet spore sukcesy. Raz mieliśmy nawet mistrzostwo Polski, a raz wicemistrzostwo. Z rowerem się nie rozstaję. Ma dla mojej kondycji dobroczynny wpływ.

Pan Marek ma też inne pasje, między innymi maluje i rzeźbi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Przejechali rowerem przez całą Polskę. I to 47 lat temu! - Głos Szczeciński