Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przekazywał wieści zza krat żonie polityka i nie tylko

Mariusz Parkitny
Mariusz Parkitny
Stanisław Gawłowski jest obecnie senatorem. Zapewnia, że nie ma nic wspólnego z aferą melioracyjną
Stanisław Gawłowski jest obecnie senatorem. Zapewnia, że nie ma nic wspólnego z aferą melioracyjną archiwum
Były już strażnik więzienny prawomocnie skazany za wynoszenie informacji od Stanisława Gawłowskiego, gdy ten przebywał w areszcie tymczasowym w związku z aferą melioracyjną.

Sąd Okręgowy w Szczecinie utrzymał wyrok, który rok temu zapadł w pierwszej instancji. Zmiany werdyktu domagali się zarówno prokurator, jak i obrońca Łukasza J.

- Apelacje nie zostały uwzględnione - mówi sędzia Michał Tomala z SO.

Łukasz J. został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata, 300 zł grzywny, zakaz pełnienia funkcji strażnika więziennego przez cztery lata oraz przepadek kilkudziesięciu złotych, które otrzymał jako korzyść uzyskaną z przestępstwa, czyli łapówkę.

- Sąd okręgowy w pełni podzielił zarzuty stawiane przez prokuratora w akcie oskarżenia. Podkreślił, że postępowanie przygotowawcze zostało przeprowadzone rzetelnie, natomiast zgromadzony przez prokuraturę materiał dowodowy świadczy o winie oskarżonego - wyjaśnia prokurator Małgorzata Zapolnik, naczelnik Zachodniopomorskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie.

Łukasz J. nie przyznał się do winy. Na początku sprawy zwołał nawet konferencję prasową, na której odpierał zarzuty.

- Nie jestem przestępcą, nie popełniłem żadnego przestępstwa - mówił.

Przyznał, że znał ówczesnego posła Stanisława Gawłowskiego, a w przeszłości był działaczem młodzieżówki Platformy Obywatelskiej.

Zarzuty
Przed sądem odpowiadał za niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień. Gdy podejrzany o korupcję Stanisław Gawłowski trafił do aresztu, strażnik nie poinformował przełożonych, że obaj panowie znali się wcześniej.

Łukasz J. najpierw odwiedzał Gawłowskiego w celi, a następnie przekazywał telefonicznie bieżące informacje związane z aresztantem innym osobom, w tym żonie polityka.

- Ponadto kontaktował się telefonicznie z kancelarią adwokacką jednego z obrońców podejrzanego oraz z dyrektorem biura poselskiego jednego z posłów na Sejm RP oraz jednym z senatorów - oskarżała prokuratura.

Kolejny zarzut: Łukasz J. do kontaktów telefonicznych wykorzystywał prywatny telefon, choć nie miał zgody na korzystanie z prywatnego aparatu w trakcie wykonywania czynności służbowych na terenie aresztu.

Sprawa wyszła na jaw 30 maja 2019 r. rano, gdy agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego w Szczecinie zapukali do mieszkania dyrektora biura poselskiego posła Sławomira Nitrasa. Po przeszukaniu lokalu zabezpieczyli komputery i telefon zszokowanego wizytą asystenta. Dopiero wtedy okazało się, że wizyta służb dotyczy śledztwa, które trwa już rok pod nadzorem zachodniopomorskiego wydziału Prokuratury Krajowej. Tropy prowadziły właśnie do strażnika J. i Stanisława Gawłowskiego. Łukasz J. już w maju 2018 r. skontaktował się z żoną Stanisława Gawłowskiego poprzez Facebooka. Natomiast po opuszczeniu aresztu śledczego przez Gawłowskiego Łukasz J. nawiązywał z politykiem kontakt telefoniczny.

Ale to nie jedyne przewinienia byłego strażnika. Przekroczył swoje uprawnienia, bo przechowywał poza terenem aresztu wnioski osadzonych skierowane do administracji aresztu - m.in. wnioski osadzonego w tym czasie Bogdana K. (jednego z oskarżonych w tzw. aferze melioracyjnej) oraz pokwitowania odbioru rzeczy w areszcie przez Stanisława Gawłowskiego.

Kolejna sprawa dotyczyła przyjęcia od innego z osadzonych karnetu do McDonalda o wartości ponad 50 zł. Prokuratura, a potem sąd uznały, że była to łapówka w zamian za dostarczanie aresztantowi przedmiotów z pominięciem procedur obowiązujących w areszcie.

Afera melioracyjna
Powodem osadzenia Stanisława Gawłowskiego w areszcie było wielowątkowe śledztwo w tzw. aferze melioracyjnej. Polityk trafił do aresztu w połowie kwietnia 2018 r. Przebywał w nim do połowy lipca 2018 r. Wyszedł na wolność po wpłaceniu 500 tys. zł kaucji.

Gawłowski jest oskarżony o kilka przestępstw, w tym korupcyjne. Nigdy nie przyznał się do winy. Według prokuratury Gawłowski przyjął jako łapówki co najmniej 733 tysięce złotych w gotówce, a także dwa zegarki o łącznej wartości prawie 26 tysięcy złotych oraz nieruchomość w Chorwacji. Ponadto zarzuty dotyczą nakłaniania do wręczenia łapówki w wysokości co najmniej 200 tysięcy złotych, ujawnienia informacji niejawnej, plagiatu pracy doktorskiej, prania brudnych pieniędzy. Miał przyjąć m.in. co najmniej 405 tysięcy złotych w gotówce od przedsiębiorcy Krzysztofa B. z Darłowa, byłego bliskiego znajomego, w zamian za przychylność, poparcie oraz pomoc w zdobywaniu wielomilionowych kontraktów w przetargach melioracyjnych.

Dotychczas zapadło sześć wyroków w sprawie afery melioracyjnej. Łącznie skazanych zostało kilkanaście osób.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Przekazywał wieści zza krat żonie polityka i nie tylko - Głos Szczeciński