Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przeniósł numer z Orange do Play. Od 3 miesięcy ma głuchy telefon

Jakub Roszkowski [email protected]
Archwium / sxc.hu
Marcin Najdowski w marcu przeniósł swój numer z sieci Orange do Play. Minęły trzy miesiące. Telefon jest głuchy, firma każe płacić.

Trudne słowo: przepraszam

Trudne słowo: przepraszam

Wyjście z tej sytuacji mogłoby być bardzo proste. Firma przeprasza za zamieszanie, przyznaje, że nie potrafi wyjaśnić problemu, przyznaje klientowi nowy, ładny numer i wszyscy są zadowoleni. Ale jest jak w czeskiej komedii: nikt nic nie wie. Można to tylko ocenić. Esemesem.
Jakub Roszkowski

- To po prostu paranoja - kręci głową pan Marcin. - Za każdym razem, gdy do nich dzwonię i apeluję już nawet, by wreszcie mi włączyli ten telefon, oni przyjmują zgłoszenie i na tym się kończy. Ja tracę klientów, bo to telefon firmowy, zamierzam wystąpić na drogę sądową. Jestem po takich rozmowach zdenerwowany, tymczasem oni, zawsze po zakończeniu tych idiotycznych dyskusji, wysyłają jeszcze do mnie esemesa z prośbą, żebym ocenił ich usługę. Już nawet nie mam siły tego robić. Co za Wersal - próbuje żartować nasz rozmówca. Choć do śmiechu mu nie jest.

Wszystko zaczęło się gdzieś na przełomie lutego i marca. Najdowski - opowiada - z powodu lepszej oferty, przedstawionej mu przez Play, zdecydował się na przeniesienie numeru do nich z sieci Orange. Miało to potrwać chwilę. Oznaczonego dnia, gdy sygnał Orange zaniknął, włożył do telefonu kartę Play'a.

Zadzwonił do kilku znajomych, kilka osób zadzwoniło do niego. Wszystko zadziałało. Spróbował jeszcze dodzwonić się na infolinię. Z tym były już kłopoty. Pomyślał, że to przejściowe. Pomylił się. Ostatecznie dziś nie może zadzwonić do nikogo, nikt też nie może dodzwonić się do niego. Play przyjmuje jego zgłoszenia awarii, następnie odsyła informacje, esemesem, że nie może się z nim skontaktować i by do nich oddzwonił. Błędne koło się toczy.

Marcin Najdowski wymieniał już, za radą ludzi z Play'a, kartę, oddał też do serwisu telefon, w którym wymieniono płytę główną. Nic to nie dało.

- Podczas kolejnej rozmowy z kimś z infolinii zażądałem natychmiastowej naprawy i dodatkowo zadośćuczynienia. O dziwo, przyznali mi raz 20 złotych, a raz 10 złotych upustu na następny miesiąc rozliczeniowy. To za opieszałość w rozwiązywaniu sprawy. Tylko co z tego, gdy telefon nadal nie działa? - pyta retorycznie nasz rozmówca.

Ostatnio otrzymał informację, że problemy z połączeniami są przez to, że nie zapłacił rachunku. "Nie stwierdzono niedogodności po naszej stronie" - napisano mu. - No ludzie, jaki rachunek? Za co mam płacić, skoro telefon nie działa? - denerwuje się pan Marcin.

W sobotę, razem z panem Marcinem, jeszcze raz zadzwoniliśmy na infolinię. Nasz rozmówca z drugiej strony, zapewnił, że rozmowa jest nagrywana. To była godz. 16. - Jeżeli nie może się pan nigdzie dodzwonić, to rzeczywiście jest to problem z naszej winy - przyznawał konsultant. Poprosił o wszelkie dane i zapewnił, że problem zostanie skierowany do działu reklamacji. - Czyli w to samo miejsce, gdzie zwykle. Proszę nadać tej sprawie priorytet i wysłać do kierownictwa firmy, a nie do ludzi, którzy są nieodpowiedzialni - poradził Najdowski.

Konsultant obiecał, że tak zrobi. Po zakończeniu rozmowy dotarł esemes. Te Najdowski może odbierać. Play poprosił w nim o ocenę ich usług. - To jest koszmar. Bo nie mogę teraz wrócić do Orange. W Play'u każą mi zapłacić zaległe rachunki. Jeśli zerwę z nimi umowę, będą mi naliczali kary umowne. Wychodzi na to, że sprawę będzie musiał rozwiązać sąd - kwituje.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera