Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przepraszam, a gdzie wylewa pan zużyty olej silnikowy?

Jakub Roszkowski
Jakub Roszkowski
Części starych samochodów porzucone w lesie czy na łące to, niestety, częsty widok
Części starych samochodów porzucone w lesie czy na łące to, niestety, częsty widok jakub roszkowski
Jeden litr oleju z mojej kosiarki na pewno nikomu nie zaszkodzi - powiedziało kilka tysięcy działkowców i właścicieli domków jednorodzinnych, wylewając do kanalizacji zużyty olej i wyrzucając do śmieci stare filtry po zrobieniu przeglądu swojej kosiarki spalinowej.

Sprawę poruszył pan Artur, działkowiec z Koszalina z dwuletnim dopiero stażem. Zdążył się już nawet tej działki pozbyć. Ale niepokój w nim pozostał.

- Szanowni państwo, to jest naprawdę spory problem - niemal wbiegł do działu kontaktu z Czytelnikami redakcji „Głosu”, by podzielić się spostrzeżeniami.

Działkę kupił podczas pandemii COVID-19, żeby można było trochę odetchnąć, móc wyjść z domu.

- To wspaniałe miejsce do wypoczynku. Ale okazuje się, że ma ono też swoją dość mroczną stronę. Otóż te podwórkowe przeglądy pojazdów i związane z nimi wymiany płynów silnikowych są nagminne, a naprawdę niewielu ludzi wie, co ma zrobić z tymi wszystkimi zużytymi olejami i częściami. Ci moi wspaniali sąsiedzi, działkowcy, wylewali ten olej do kanalizacji deszczowej, nawet nie wiedząc, że tak nie wolno. Ale faktem jest, że oddać legalnie gdzieś ten olej i te części było i jest diabelnie trudno.

Kosiarka lubi olej

Jak wspomina pan Artur, koszenie trawy w ogrodach działkowych zazwyczaj odbywa się przy pomocy urządzeń elektrycznych.

- Ale są przecież tacy, którzy koszą trawę tylko kosiarkami spalinowymi - podkreśla.

- Natomiast gdy jadę na osiedle domków jednorodzinnych, to tam jest już zdecydowanie inaczej niż na działkach, trawę kosi się spalinowymi traktorkami. Co później dzieje się z olejem z tych silniczków, gdy go się wymienia, tylko właściciele wiedzą...

Sprawdzamy. Koszalin, Białogard, Mielno - rzeczywiście, żaden z Punktów Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych nie chce odebrać od nas oleju. Tłumaczenia są wszędzie takie same: to odpad niebezpieczny. Proszę próbować w warsztatach samochodowych.

W warsztatach, owszem, umowy na odbiór zużytych płynów silnikowych mają, od nas mogą go przyjąć także, ale za opłatą.

- Za darmo to wie pan, dziś można tylko w zęby dostać - żartuje sobie jeden z naszych rozmówców.

Ekologicznie jest do bani

Próbujemy więc w organizacjach społecznych zajmujących się ekologią. Przedstawiamy im problem.

Tłumaczymy rzetelnie: Czytelnik wymienił olej w swojej zwykłej kosiarce spalinowej i w ten sposób natknął się na problemy związane z utylizacją starego paliwa. Krótko mówiąc, nie ma go gdzie oddać. Może wylać do kanalizacji. Owszem, ostatecznie ustalił jakąś firmę, która utylizuje przepracowane oleje, ale jest to dodatkowo płatne i wymaga sporego zachodu (odpowiednio opakować, dowieźć). Samorządowy PSZOK nie chce oleju odebrać. Czytelnik twierdzi, że jest prawdopodobnie jedyną osobą z jego ogrodów działkowych, która w ogóle chciała jakoś ekologicznie pozbyć się tego oleju. Bo wszyscy znajomi po prostu wylewają go do kanalizacji, unikając w ten sposób problemów, narażając jednak środowisko na poważne zanieczyszczenie. To koszmar ekologiczny, środowiskowy, prawny. Czy zajmowaliście się takim problemem? Znacie go? Macie może jakieś ustalenia? - spytaliśmy.

Greenpeace, jedna z największych organizacji proekologicznych na świecie, nawet nam nie odpowiedziała. Podobnie WWF.

Nieco mniejsi, lokalni, dali jednak sygnał.

- Dziękuję za kontakt i wskazanie tego problemu. Nie zajmowaliśmy się tym tematem, ale rzeczywiście sprawa jest bulwersująca. Od dłuższego czasu nie zajmujemy się tematyką odpadów, niemniej chętnie wesprzemy działania edukacyjne i promocyjne w tym zakresie - powiedział Jakub Skorupski, prezes zarządu Federacji Zielonych „GAJA”.

W Stowarzyszeniu Pracownia na rzecz Wszystkich Istot Grzegorz Bożek przyznał krótko, że takimi sprawami również się nie zajmował, ale poleca rozmowę z Pawłem Głuszyńskim z Towarzystwa na rzecz Ziemi, który - według jego wiedzy - specjalizuje się w tematach odpadowych.

Głuszyński odpowiedział, że nie miał jeszcze do czynienia z tym problemem, ale zapewnił, że sprawie się przyjrzy.

- Wygląda to naprawdę niepokojąco - przyznał. - Podobnie jest z olejami jadalnymi. Też trafiają do kanalizacji. Tymczasem była nawet firma, która chciała w Krakowie zamontować pojemniki na takie odpady. Ale ostatecznie to nie wypaliło.

Potwierdził, że samorządowe PSZOK-i bronią się przed olejem, jak tylko mogą.

- Poradzić sobie z tym wszystkim można jedynie systemowo, czyli wprowadzić na przykład kaucje. Bo inaczej będziemy tylko walczyć z wiatrakami - dodał.

Rozbierany samochód

Co ciekawe, podobnie jak z olejem jest z częściami ze starych samochodów. Właściwie to jedynie łyse opony uda nam się jeszcze jakoś, za darmo, oddać do Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych. Ale już na przykład starych foteli, popękanych reflektorów, listew bocznych itd. nikt nie chce odebrać.

- A przecież za śmieci płacimy co miesiąc naprawdę spore pieniądze - podkreśla nasz kolejny rozmówca. - Chciałem być fair, przywiozłem więc te stare części do PSZOK-u, ale powiedzieli mi, że mam je zabrać i zawieźć do Sianowa, na wysypisko, bo PSZOK tego nie traktuje jako odpad komunalny - opowiadał nam Janusz Nowicki, zawodowy kierowca. - Już nawet chciałem tam do Sianowa pojechać, ale usłyszałem, że będę musiał za to zapłacić. To są żarty i kpiny, po prostu śmiechu warte. Płacę sporo za śmieci, a jeszcze mam dodatkowo dopłacić, bo akurat ktoś uznał, że tych kilku plastików i dwóch siedzeń z samochodu nie traktuje się jak odpad? Pewnie, nie wyrzucę tego do lasu, ale widzę coraz więcej takich śmieci na poboczach. Ktoś powinien się wreszcie obudzić i to wyjaśnić - denerwuje się Nowicki.

Pracownicy sprawdzanych przez nas PSZOK powołują się na przepisy, które zabraniają im odbierania takich odpadów.

- To ustawodawca uznał, że części samochodowe nie są odpadami komunalnymi - słyszymy. - Według przepisów zwykły mieszkaniec nie produkuje takich śmieci, więc my nie możemy od niego tych elementów odebrać.

Zajrzeliśmy do tych przepisów. I rzeczywiście, zgodnie z ustawą produkty powstałe w wyniku obsługi lub naprawy samochodów nie są zaliczane do odpadów komunalnych, a więc samorządy nie mają obowiązku zajmować się nieodpłatnie ich zagospodarowaniem.

- I dlatego tych śmieci samochodowych znajdujemy w lasach i przydrożnych rowach rzeczywiście coraz więcej - zauważają nasi rozmówcy. - A co dzieje się z przepracowanym olejem, to wiedzą tylko ci, co go wylewali...

Do PSZOK-u możemy oddać za darmo jedynie stare opony, resztki kosmetyków do pielęgnacji auta, spalone żarówki, stare dywaniki samochodowe. Jest więc rada: naprawiając samochód w warsztacie, pozostawmy tam stare części. Bo właściciele tych warsztatów mają podpisane stosowne umowy na zagospodarowanie i utylizację tych elementów. Sami tego nie zutylizujemy. Choć wielu z nas rzeczywiście robi przeglądy samodzielnie.

Ministerstwo i przepisy

Sprawą zainteresowaliśmy też Ministerstwo Środowiska.

- Należy wskazać, że przez odpady komunalne trzeba rozumieć odpady powstające w gospodarstwach domowych oraz odpady pochodzące od innych wytwórców odpadów, które ze względu na swój charakter i skład są podobne do odpadów z gospodarstw domowych - piszą nam w obszernym mailu rzecznicy ministerstwa. - Dodatkowo ustawa z 13 września 1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach wskazuje, że w zamian za pobraną opłatę za gospodarowanie odpadami komunalnymi gmina zapewnia właścicielom nieruchomości pozbywanie się wszystkich rodzajów odpadów komunalnych. W związku z powyższym gmina powinna odbierać w ramach wnoszonej opłaty również odpady powstające w ramach samodzielnie przeprowadzonych napraw i remontów.

Brzmi więc nieźle. I nieco odmiennie niż wydawało nam się, gdy czytaliśmy przepis. Czyżby to więc w PSZOK-u wprowadzali nas w błąd?

Czytamy dalej: - Niemniej jednak dopuszcza się ograniczenie ilości m. in. zużytych opon, stanowiących odpady komunalne odbieranych lub przyjmowanych przez punkty selektywnego zbierania odpadów komunalnych. Ma to na celu ograniczenie przekazywania do PSZOK odpadów w dużych ilościach przez podmioty prowadzące profesjonalną działalność. W przypadku, gdy gmina wprowadzi takie ograniczenia, wówczas odpady, których nie można oddać w ramach wskazanych limitów do PSZOK, należy przekazać do zagospodarowania przez podmiot uprawniony do odbioru takich odpadów.

- I zapłacić - kwituje pan Janusz. - I tu jest właśnie ten pies pogrzebany. Jeśli to ma być płatne, to nadal ludzie będą wylewali olej w trawę, a części wyrzucali do lasu. Trzeba to wreszcie raz na zawsze wyjaśnić.

- Istnieje możliwość oddania odpadów samochodowych do stacji demontażu. A przedsiębiorca prowadzący stację demontażu jest obowiązany do przyjęcia tych części. Może on jednak także pobrać opłatę - przyznają w ministerstwie.

Obiecali nam jednak, że będą problem monitorować.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Przepraszam, a gdzie wylewa pan zużyty olej silnikowy? - Plus Głos Szczeciński