- Krajobraz jak po wojnie, pobojowisko - mówiła wzburzona pani Anna, nasza Czytelniczka. - To prawdziwy pogrom drzew, jak po jakiejś katastrofie. Ponoć to miała być pielęgnacja roślinności, a wyszło po prostu obrzynanie. Nie mogę pozwolić na bezkarne niszczenie przyrody - dodała.
Pani Anna wskazuje przy tym na wymierne korzyści, jakie niosła posadzona tam roślinność, a przynajmniej to, co z niej pozostało. - Drzewa pełnią funkcję wiatro- i dźwiękochłonną. Zatrzymują pyły, dają cień. Do tego były to miejsca lęgowe ptaków. Już nie wspominając o funkcji estetycznej. Tego wszystkiego te kikuty, bo inaczej się nie da nazwać tych drzew, nie mają. Dlaczego? Spółdzielnia wydała decyzję, ktoś to wykonał. O pretensjach, czy roszczeniach względem źle wykonanej roboty nie słyszałam. Czy tak trudno udzielić odpowiedzi na proste pytanie: dlaczego w taki sposób potraktowano te drzewa? - podsumowała zbulwersowana Czytelniczka.
Próba kontaktu z Koszalińską Spółdzielnią Mieszkaniową Przylesie, która zleciła zadanie, spełzła na niczym. - Proszę wysłać tę informację na naszą skrzynkę mailową - usłyszeliśmy w sekretariacie spółdzielni. Na pytanie, czy i kiedy należy spodziewać się odpowiedzi, w sekretariacie nabrano wody w usta. Odmówiono nam też połączenia z kimś z zarządu. Do tej pory spółdzielnia milczy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?