Te nasadzenia mają już około 30 lat, nie rozumiem, dlaczego się je wycina - zaniepokoiła się Czytelniczka, mieszkanka koszalińskiego "Przylesia", prosząc "Głos" o interwencję.
Jak wyjaśniono w administracji osiedla, zieleń w tym rejonie nie jest wycinana, lecz korygowana. Usunięte zostały tylko krzewy pyracanthy, czyli ognika szkarłatnego, które były już stare, zniszczone, wyschnięte. Drzewka jarzębiny przycięto, ponieważ gałęzie jednego z nich dotykały budynku i wchodziły w okna mieszkań, gałęzie drugiego zaś sięgały nad chodnik stwarzając zagrożenie dla przechodniów. Bzy natomiast w ogóle nie zostały tknięte, bo nie było i nie ma takiej potrzeby.
- Myślę, że szokiem dla mieszkańców było wycięcie tej pyracanthy. Trzeba było jednak usunąć te krzewy, ponieważ były suche i brzydkie. Prawdopodobnie przemarzły zimą. W ich miejsce w przyszłym roku - bo w tym jest już na to za późno - zrobimy nowe nasadzenia - poinformowała jedna z pracownic osiedlowej administracji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?