Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przykład syzyfowej pracy, czyli zwykła fuszerka

Inga Domurat
Tak w środę, kiedy robiliśmy to zdjęcie, wyglądała studzienka deszczowa, która - umiejscowiona w skarpie - odkopana została kilka miesięcy temu. Częściowo na nowo pokryta jest już ziemią z osuwiska, bo podczas wcześniejszych robót nie została w żaden sposób zabezpieczona. Poza tym co niektórzy z zaniedbanej, porastającej chwastami skarpy,  robią sobie śmietnisko.
Tak w środę, kiedy robiliśmy to zdjęcie, wyglądała studzienka deszczowa, która - umiejscowiona w skarpie - odkopana została kilka miesięcy temu. Częściowo na nowo pokryta jest już ziemią z osuwiska, bo podczas wcześniejszych robót nie została w żaden sposób zabezpieczona. Poza tym co niektórzy z zaniedbanej, porastającej chwastami skarpy, robią sobie śmietnisko. Radosław Brzostek
W Koszalinie przy ul. Kilińszczaków studzienka deszczowa była zasypana, niedrożny był kanał. Miejska spółka interweniowała. Zdaniem Czytelnika, byle jak.

Wydawałoby się, że problem niewielki i prosty do rozwiązanie. Niestety nie. W czym rzecz?

Nasz Czytelnik Jerzy Budkiewicz, który mieszka przy ul. Kilińszczaków w Koszalinie i ze swojego domu ma idealny widok na przydrogową instalację deszczową, miał dość wody zmieszanej z ziemią z sąsiedniej skarpy spływającej po ulicy, bo zapchana, a do tego niezabezpieczona, studzienka jej nie odbiera.

Najpierw była interwencja w MWiK

Wystający właz studni kanalizacyjnej na wysokość 40 cm względem chodnika też aż prosił się o przebudowę. Dlatego wiosną tego roku postanowił zainterweniować w koszalińskich wodociągach. Napisał oficjalne pismo.

„Rzędne zgodne”, więc po problemie?

Odpowiedzi się doczekał i nawet spółka równie oficjalne pismo wystosowała do Jerzego Budkiewicza. Dowiedział się zatem, że wpust deszczowy został wyregulowany, a kanał kanalizacji deszczowej jest drożny i w dobrym stanie technicznym. Studnia kanalizacji sanitarnej została naprawiona i choć jest wyniesiona ponad poziom chodnika, to jej rzędne są zgodne z projektem i zatwierdzone przez właściciela pasa drogowego, czyli w tym przypadku przez Zarząd Dróg Miejskich. A to oznacza, że wodociągi nie są upoważnione do ich zmiany.

- Może nie są, ale to przecież miejska spółka, liczyłem na to, że problem przekaże drogowcom, jeśli to właściwy adres, a nie zacznie uprawiać spychologię. Poza tym to wyregulowanie wpustu polegało na tym, że w ogóle studzienkę trzeba było odkopać, bo zasypana była ziemią ze skarpy - mówi pan Jerzy. I dodaje zirytowany: - Potrzebna była koparka. Odkopanej studzienki jednak już nikt nie zabezpieczył, po tych jesiennych deszczach, znowu będzie zasypana. A ulicą spływać będzie woda z ziemią.

Jak nie wodociągi, to może ratusz?

- Nie rozumiem takiej syzyfowej pracy. Czy naprawdę tym komunalnym służbom nie zależy na solidnie wykonanej robocie? Te fuszerki aż biją po oczach.

Jerzy Budkiewicz jest w swojej relacji precyzyjny: wypunktował niedociągnięcia, wypisał zastrzeżenia i z plikiem dołączonych zdjęć wysłał do ratusza, konkretnie do rzecznika prezydenta. - Może to niewłaściwy adres, ale pomyślałem sobie, że kto jak kto, ale ta osoba odpowiednio pokieruje sprawą - wskazuje nasz czytelnik. - Niestety, ale jakoś nie mogę doczekać się reakcji ze strony władz miejskich, stąd mój apel do redakcji „Głosu”.

Rzecznik obiecuje i zapewnia. Po sprawie?

Podjęliśmy interwencję w imieniu Czytelnika. - Znam sprawę. Jestem już po rozmowie z Zarządem Dróg Miejskich i mam zapewnienie, że w ciągu kilku dni drogowcy zabezpieczą studzienkę przed osuwającą się ziemią. Na miejscu zdecydują, jakie jeszcze roboty są niezbędne do wykonania - zapewnia Robert Grabowski, rzecznik koszalińskiego ratusza. a

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!