Pojechaliśmy natychmiast na miejsce. Ule stoją rzeczywiście kilkanaście metrów od najbliższych zabudowań. Nie są zabezpieczone. Podejść może każdy. Pod warunkiem, że należy do odważnych. W ulach są bowiem pszczoły.
- Wczoraj widziałam, jak komendant czymś te ule opylał - mówiła nam jedna z mieszkanek. - Był ubrany w specjalny strój, kapelusz. Dzieci patrzyły podekscytowane. Mówiłam, żeby tam nie podchodziły, ale wiadomo, maluchy zawsze są ciekawe. Człowiek ich nie upilnuje. Może więc dojść do tragedii. I kto będzie wtedy winny? - pytała. Sąsiedzi proszą o niepodawanie nazwisk. - Nie chcemy sąsiedzkich kłótni, tylko porządku - zapewniali.
Poprosiliśmy Jana Połuboczkę, szefa strażników miejskich w Białogardzie, by przyjechał na miejsce. Pojawił się natychmiast. Pokazał uchwałę Rady Miasta z maja 2008 roku.
- Jest wyraźnie napisane, że ule można ustawić na obrzeżach miasta i w taki sposób, by nie stanowiły zagrożenia dla mieszkańców - pokazał przepisy. - Jesteśmy na obrzeżach miasta i uważam, że nie ma żadnego zagrożenia - stwierdził. Przyznał też, że pszczelarstwem zajmuje się od pięciu lat. To jego hobby.
- Pszczoły, jeśli się ich nie drażni, nie użądlą - zapewnił.
Czy ule nie powinny być jednak zabezpieczone? - Nie ma takiego obowiązku - odpowiedział komendant. Za naszym pośrednictwem jednak chciałby uspokoić sąsiadów. - W weekend pszczoły stąd wywiozę - obiecał.
Pasieka stanie na jednym z pół w gminie Białogard, z dala od jakichkolwiek zabudowań.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?