Radarowa maszynka do robienia kasy

W projekcie budżetu Szczecinka na 2007 rok znalazło się 120 tys. złotych na zakup fotoradaru dla Straży Miejskiej. - Ta kwota powinna wystarczyć na urządzenie nieco gorszej marki i jakości. Lepsze, które potrafią zrobić dokładne zdjęcia samochodom, kosztują dwa razy tyle - mówi Grzegorz Grondys, komendant SM w Szczecinku.
Fundusze na fotoradar są, ale wcale nie jest powiedziane, że wkrótce kierowcy będą musieli na niego uważać. - Na razie przepisy są bardzo niespójne - szef SM nie ukrywa, że nie do końca wiadomo, czy strażnicy mają prawo wystawiać mandaty za przekroczenie prędkości na podstawie wskazań fotoradaru. - Czekamy na nowelizację prawa drogowego, która da nam uprawnienia do występowania w tych sprawach przed sądem jako oskarżyciel. Prace nad zmianą przepisów właśnie trwają.
Fotoradar na ulicach Szczecinka pojawi się więc prędzej, czy później. Będzie to urządzenie przenośne, które strażnicy będą mogli ustawić w dowolnym miejscu (uzgodnionym jednak z policją) i zaczaić się na piratów drogowych. Komendant Grondys nie ukrywa, że fotoradar to "maszynka do robienia kasy", bo kierowcy nagminnie przekraczają dozwoloną prędkość. W Białym Borze SM zarabia w ten sposób setki tysięcy złotych i już dziś to jedno z najpoważniejszych źródeł dochodu gminy. I to, mimo, że do obsługi, identyfikacji aut i kierowców oraz ich ścigania mandatami potrzeba sztabu ludzi. - W Człuchowie zajmuje się tym sześć osób - mówi G. Grondys, który nie ukrywa, że gdy fotoradar pojawi się w Szczecinku będzie musiał zatrudnić nowych ludzi lub dać nowe zajęcie swoim strażnikom. Oczywiście, kosztem liczby patroli na ulicach.