Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratownicy czekają w pogotowiu

(mas)
Od 1 stycznia w karetkach mieli jeździć przede wszystkim ratownicy medyczni, lekarze natomiast tylko w najpoważniejszych przypadkach.
Od 1 stycznia w karetkach mieli jeździć przede wszystkim ratownicy medyczni, lekarze natomiast tylko w najpoważniejszych przypadkach. archiwum
Po 1 stycznia w pogotowiach ratunkowych w całym kraju miały nastąpić rewolucyjne zmiany. Wczoraj sprawdziliśmy, jak teraz działa nasze ratownictwo medyczne.

Do pacjentów będą jeździć tylko ratownicy, natomiast lekarza mieli wyczekiwać właściwie tylko chorzy w najpoważniejszym stanie.

Koszalin, dzwonimy pod 112. Teoretycznie powinniśmy się dodzwonić do centrum ratunkowego. Odbiera strażak, przełącza nas do koszalińskiego pogotowia. Tam dyspozytorka pyta dokładnie o dolegliwości i mówi, że w razie potrzeby karetka przyjedzie i to na pewno z lekarzem. Czyli jest po staremu. A założenie było takie, że w pogotowiach na zgłoszenia będą też czekać zespoły wyjazdowe z udziałem samych ratowników. To dyspozytor miał decydować, jaki zespół wysłać do pacjenta - z lekarzem, czy bez. - Na razie u nas nic się nie zmieni. Pacjenci mogą być spokojni - mówi Beata Prusińska, dyrektor pogotowia.
Po staremu jest też w kołobrzeskim pogotowiu; tu do chorych nadal będą wyjeżdżać wyłącznie zespoły z lekarzami. - W połowie stycznia powstanie natomiast pododdział z dwoma ratownikami w Rymaniu. Ci, proszę wierzyć, są fachowo przygotowani. Ponadto dodatkowe szkolenia przechodzą dyspozytorzy pogotowia, by właściwie oceniali na zgłoszenia chorych.
Żadnych zmian nie przewiduje dyrektor szpitala w Sławnie, gdzie pracują trzy zespoły wyjazdowe. - Bo obawiam się, że brak lekarzy może skończyć się nieszczęściem. Twierdzę, że nasi ratownicy, mimo dużych umiejętności, nie są w stanie sprostać wyzwaniom - mówi dyrektor Andrzej Dąbrowski.
Do uruchomienia dwóch zespołów, w których będą wyłącznie ratownicy medyczni, szykują się w Szczecinku. - Nowe zasady zaczną obowiązywać w lutym, najpóźniej w marcu - mówi Andrzej Łysiak, dyrektor szpitala. - Będzie jedna "erka" z lekarzem i dwa zespoły ratowników - jeden u nas , drugi w Barwicach.
Co o zmianach sądzą sami ratownicy? Czy pacjenci mają powody do obaw? Krzysztof Suproń z Koszalina jest ratownikiem piąty rok, pracuje w koszalińskim pogotowiu. Ukończył dwuletnie studium ratownictwa, a teraz kończy studia na Akademii Medycznej w Bydgoszczy z medycyny ratowniczej. - Pacjenci mogą być spokojni. Przygotowanie ratowników, także tych wyłącznie ze studium, jest kompetentne. Ale musimy to powiedzieć jasno - ratownicy nie leczą. My jesteśmy od tego, by zabezpieczyć pacjenta i przewieźć do szpitala.
Czemu mają służyć zmiany? Rzekomo usprawnieniu pracy pogotowia i skróceniu czasu oczekiwania na przyjazd karetki z lekarzem. Chodzi o zdarzenia, gdzie jego obecność jest niezbędna. - Żeby lekarz nie był zajęty pacjentem z biegunką, tylko mógł jak najszybciej znaleźć się przy tym, który walczy o życie - usłyszeliśmy od jednego z szefów stacji. W praktyce ustawa rozwiąże też problem kadrowy - tajemnicą poliszynela jest, że w pogotowiach brakuje lekarzy i jest problem z obsadą dyżurów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!