Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ręce precz od Sunrise Festival

IWONA MARCINIAK [email protected]
Przez trzy dni na placu przed i w samym amfiteatrze trwało istne szaleństwo. W poniedziałek rano po bałaganie, którego nie sposób było uniknąć, nie było już śladu. Wczoraj ekipy pracowników składały już krzesełka zdemontowane w amfiteatrze.
Przez trzy dni na placu przed i w samym amfiteatrze trwało istne szaleństwo. W poniedziałek rano po bałaganie, którego nie sposób było uniknąć, nie było już śladu. Wczoraj ekipy pracowników składały już krzesełka zdemontowane w amfiteatrze. Karol Skiba
- Muszę przyznać, że organizatorzy Sunrise spisali się na medal. Podobnie wszystkie służby dbające o bezpieczeństwo w mieście podczas tej imprezy...

Powiedział wczoraj prezydent Kołobrzegu, Janusz Gromek.

- Przez cały weekend odebrałem tylko jeden telefon od pewnej rozżalonej kobiety, której w piątek było za głośno. W trakcie rozmowy sama jednak przyznała, że przez dalsze dni było spokojniej i tak naprawdę to nie jest przeciwna organizacji takiego festiwalu w Kołobrzegu - mówił prezydent.

Trudno narzekać na imprezę, dzięki której, jak się szacuje, portfele kołobrzeżan, lekko licząc, powiększyły się aż o dwa, może nawet trzy miliony złotych! Do miasta zjechało około 25 tysięcy wielbicieli transowej muzyki, zjawiskowo kolorowych, opalonych, skąpo odzianych, czasem wyglądających groźnie, ale w zdecydowanej większości przyjaznych, dalekich od agresywnych zachowań.

Tym razem nie było problemu z zaśmieconym miastem. Organizator imprezy, agencja MDT, zleciła kołobrzeskiej "zieleni" sprzątanie każdego dnia festiwalu tuż po jego zakończeniu. Ekipy, liczące łącznie 60 osób, wkraczały więc do akcji już o godz. 5 rano, sprzątając nie tylko festiwalowe miasteczko, ale i teren dookoła.

Na festiwalowiczów nie narzekała policja. Ponad 40 osób, przy których znaleziono środki odurzające, to i tak niezły wynik. Rok temu było gorzej.

W niedzielę dyspozytorka pogotowia o fanach wyjątkowo głośnej, dyskotekowej muzyki, nie dawała powiedzieć złego słowa: - Prawie nie mieliśmy interwencji. To byli sympatyczni, świetnie bawiący się ludzie. Wiem co mówię, bo rok temu dyżurowałam na terenie festiwalu - usłyszeliśmy od niej.

Kobieta musiała za to wzywać pomoc z zupełnie innego powodu - pijany kołobrzeżanin, najpierw żądał przyjazdu karetki przekonując, że jest... nieprzytomny, a gdy mu odmówiono przyszedł osobiście "rozmówić się" z dyspozytorką.

Przez całe trzy dni, w mieście trudno było o miejsce w kafejce, w restauracji. Właściciele sklepów organizowali dodatkowe dostawy towarów. - W moim sklepie sprzedaż wzrosła o jakieś 25 procent - powiedział nam Paweł Pinkiewicz, właściciel delikatesów przed ratuszem.

- Myślę, że znacznie więcej zarobiła gastronomia. Co ciekawe, kolega prowadzący bufet na terenie amfiteatu zauważył, że na Sunrise przyjeżdżają ludzie bardzo zamożni. Nie liczyli wydawanych pieniędzy. Nie mam nic przeciwko tej imprezie.

Pamiętajmy, że pieniądze, które tu wydali, zostają w naszym mieście. Narzekający sprzedawcy szybko poprawią sobie nastrój, bo to do nich przyjdzie z rodziną taksówkarz, który woził festiwalowiczów. Narzekająca na hałas babcia będzie mogła wynająć pokój. Słowem wszyscy na festiwalu zarobimy. A że głośno? Te trzy dni, da się jakoś wytrzymać...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!