Regionalny Puchar Polski. Dariusz Płaczkiewicz wspomina mecze z AS Monaco [ZDJĘCIA]

Tomasz Galas
Dariusz Płaczkiewicz, obecnie dyrektor Bałtyku Koszalin, a kiedyś bramkarz Miedzi Legnica, opowiedział o największych sukcesach klubu z Legnicy z roku 1992.
Dariusz Płaczkiewicz, obecnie dyrektor Bałtyku Koszalin, a kiedyś bramkarz Miedzi Legnica, opowiedział o największych sukcesach klubu z Legnicy z roku 1992. Radosław Brzostek
Miedź Legnica niespełna 28 lat temu miała przynieść wstyd polskiej piłce na europejskich arenach w meczach z AS Monaco. Dariusz Płaczkiewicz, bramkarz tamtej drużyny, opowiedział o największych sukcesach klubu z roku 1992.

Finał Pucharu Polski na Stadionie Wojska Polskiego w Warszawie pomiędzy Miedzią Legnica i Górnikiem Zabrze. W serii rzutów karnych Tomasz Wałdoch trafia w poprzeczkę, strzał Ryszarda Krausa broni Dariusz Płaczkiewicz. Sensacyjnie czołowa drużyna I ligi przegrywa batalię o Puchar Polski z mało komu znanym II-ligowcem.

- Ciężko powiedzieć, czy miałem jakiś patent na obronę rzutów karnych. Zawsze starałem się stać do końca i wyczekać, w którą stronę pójdzie strzał. Zależało to od siły i precyzji tego uderzenia - przyznał Płaczkiewicz, obecnie dyrektor sportowy Bałtyku Koszalin.

Zdobycie Pucharu Polski przez drużynę z II poziomu rozgrywkowego było dużą sensacją. Miedź Legnica w 1992 roku dokonała tego jako trzecia i ostatnia w historii. Trenerem Miedzi w tamtym czasie był Jerzy Fiutowski, który przed rozpoczęciem nowego sezonu przeszedł metamorfozę. Wcześniej był to szkoleniowiec o zachowaniu wręcz dyktatorskim. Po sukcesie pozwolił tzw. “starszyźnie”, w tym Płaczkiewiczowi, na dłuższy o 4 dni urlop. Gdy wszyscy zawodnicy spotkali się na jednym z pierwszych treningów, trener był “do rany przyłóż”.

Podczas przygotowań do nowego sezonu piłkarze Miedzi wybrali się na obóz do Czech. Gdy już byli na miejscu, przez 3 dni panowała fantastyczna atmosfera. Trener zaproponował zakład o 100 koron, kto będzie rywalem w Pucharze Zdobywców Pucharów. Gdy już okazało się, że będzie to AS Monaco, finalista PZP z poprzedniego sezonu, dawny trener Fiutowski, dyktator, powrócił. Zaczął krzyczeć, że będzie mu wstyd jechać z zawodnikami na mecz, że on się tego nie podejmie. Podczas obozu zespół zdecydował, że dłużej nie będzie współpracował z trenerem. W nocy drużyna spotkała się z prezesem, prosząc o zwolnienie trenera. Fiutowski szybko stracił pracę przez nieudolną formę motywacji.

Zespół objął na tydzień przed rozpoczęciem rozgrywek Ryszard Bożyczko. W swoim pierwszym meczu na ławce poprowadził drużynę w starciu o Superpuchar z Lechem Poznań. Miedź prowadziła już 2:0, ale trener po przerwie wprowadził sporo zmian, w tym Pawła Primela za Płaczkiewicza. Lech ostatecznie wygrał 4:2. Wejście w sezon trener Bożyczko miał trudne, kibice ciągle mu wypominali, że dokonał dużej ilości roszad w przerwie i ostatecznie przegrał.

Rozgrywki ligowe nie szły po myśli legniczan, którzy gubili punkty, bardzo często po porażkach 0:1. W takich okolicznościach drużyna ze środka tabeli II ligi miała przystąpić do dwumeczu z Monaco, finalistą PZP z poprzedniego sezonu, mającym w swoich szeregach Juergena Klinsmanna, Liliana Thurama, Rui Barrosa czy Youri Djorkaeffa.

Pierwszy mecz rozegrano 16 września w Lubinie, choć początkowo miał mieć miejsce w Monako. Prasa i część obserwatorów zapowiadała klęskę. Na 2 tygodnie przed spotkaniem trener Arsene Wenger osobiście przyleciał do Legnicy na mecz ze Ślęzą Wrocław. Zawodników Miedzi ta informacja sparaliżowała. Przegrali, jak zwykle, 0:1. W meczu na stadionie Zagłębia w Lubinie Wengera poniosły nerwy, bo nie wszystko szło po jego myśli. Dostał czerwoną kartkę i wylądował na trybunach.

- Zaczęło się zgodnie z przewidywaniami, bo już w 2. minucie Djorkaeff zdobył bramkę z dystansu na 1:0. I te wszystkie czarne myśli wróciły. Później szło nam coraz lepiej, nie było jakiejś wielkiej przewagi Monaco, gra się wyrównała. Mieliśmy też karnego, którego nie wykorzystał Grzegorz Kochanek. W końcówce jeden z ataków Francuzów zakończył się faulem w naszym polu karnym. Do piłki naprzeciw mnie podszedł Juergen Klinsmann, Mistrz Świata z 1990 roku i Wicemistrz Europy z 1992.

Dla mnie to jest satysfakcja i dożywotnio będzie to najmilsze wspomnienie, że udało mi się tego karnego obronić. Strzelił lekko, w mój lewy róg, zbiłem piłkę na słupek. Piłka wyszła w pole i jeden z piłkarzy Monaco, próbując ją dobić, faulował naszego obrońcę. Przed strzałem był gwizdek, nawet nie interweniowałem, tylko uniosłem ręce w geście radości - wspomina Płaczkiewicz.

AS Monaco zapewniło legniczanom, jako że dla II-ligowego klubu wyjazd za granicę wiązał się z ogromnymi kosztami, opłacenie transportu, pobytu i hotelu. Za granicą miało miejsce wydarzenie, które, z perspektywy czasu, wydaje się bardzo poniżające. Jedna z francuskich gazet zaproponowała Płaczkiewiczowi i trzem innym piłkarzom Miedzi sesję zdjęciową w hucie, na tle pracujących tam hutników, różnych wylewek.

Potem robili również zdjęcia w klubie, pod tablicą z napisem w języku polskim “Nie boję się Klinsmanna”. Płaczkiewicz, patrząc na to wydarzenie z perspektywy lat, dziwi się, że się na to nie zgodził. Ale 28 lat temu wraz z kolegami z drużyny był dumny, że francuska gazeta chciała o nich napisać i zrobić zdjęcia. Prasa podobnie postąpiła, gdy bułgarska drużyna Lokomotiw Płowdiw przyleciała na mecz z AJ Auxerre.

Jadąc na rewanż piłkarze Miedzi byli pełni strachu. W sztabie Arsene’a Wengera trenerem przygotowania fizycznego był Jacek Chojnowski. Tłumaczył Polakom sytuację w klubie, żeby nie było obaw, bo po meczu z Werderem zaszły zmiany kadrowe, że odeszli m.in. John Sivebaek, George Weah, a do klubu niedawno dołączył Klinsmann, drużyna jest budowana od początu i dopiero się zgrywa.

- We wtorek usiedliśmy do wspólnego oglądania meczu, Marsylia grała na wyjeździe z drużyną Glentoran z Irlandii Północnej. Było 4:0 do przerwy, skończyło się 5:0. Oglądamy i mówimy, że jutro czas na nas. Pojechaliśmy na wieczorny trening na stadion. Murawa była w fatalnym stanie, wyrywała się pod butami, odpadała wręcz całymi płatami. Jednak w dniu spotkania rewanżowego wyłożono nową nawierzchnię. Co do samego meczu, bezbramkowy remis i przeciwstawienie się tej nawałnicy ze strony rywali to był duży sukces. Wygrałem 2 pojedynki sam na sam z Klinsmannem, potem jeszcze obroniłem jego strzał z główki. Sami na początku mieliśmy swoją szansę, potem skupiliśmy się tylko na obronie - opowiada były bramkarz Miedzi.

Gdy wracali do Polski, mieli międzylądowanie we Frankfurcie. Obecni tam ludzie myśleli, że to piłkarze Widzewa wracają do ojczyzny po porażce 0:9 z Eintrachtem. Piłkarzy wytykano palcami, śmiano się z nich. Tyle, że łodzianie wrócili do domu od razu po meczu, a zawodnicy Miedzi dzień później.

Dariusz Płaczkiewicz, mimo że pokazał się z fantastycznej strony nie tylko na krajowym podwórku, ale i na europejskich arenach, otrzymał tylko jedną ofertę zmiany klubu. Był to II-ligowy wówczas Sokół Pniewy, klub z dużymi aspiracjami chcący awansować do I ligi. Płaczkiewicz ofertę dostał niedługo po meczach z Monaco, we wrześniu. W rundzie wiosennej sezonu 1992/93 grał już w barwach Sokoła, a w czerwcu wywalczył awans do I ligi. Został uznany też najlepszym bramkarzem II ligi.

Dziś, już jako dyrektor Bałtyku Koszalin, obserwował przegrany 0:3 ze Świtem Szczecin finał regionalnego Pucharu Polski. Bałtyk, choć wynik sugerowałby co innego, pozostawił po sobie dobre wrażenie, miał mnóstwo sytuacji. Lecz, jak mawiają piłkarze, liczy się to, co w sieci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Ile wydajemy na aktywność fizyczną?

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na gk24.pl Głos Koszaliński
Dodaj ogłoszenie