10 lutego 1940 roku pierwsze transporty Polaków pojechały na Sybir. Janina Rozmiarek miała wtedy 12 lat, a Danuta Marzec zaledwie 7. Podróż trwała miesiąc. Na Syberii spędziły w nieludzkich warunkach siedem długich lat. - Wyjechało nas 12 osób. Wróciłam tylko ja i moja niepełnosprawna siostra. Swoich najbliższych sama chowałam w zbitych własnoręcznie trumnach - wspomina dziś Janina Rozmiarek.
Co było najgorsze? - Rozłąka - odpowiada Danuta Marzec. - Miałam siedem lat, gdy oddzielono mnie od mamy. Pamiętam wyjazd mój, młodszego brata i naszego ojca. Cały czas płakałam. Później ojca zabrali do kopania rowów. Została z bratem. Jako siedmioletnie dziecko musiałam zdobywać jedzenie i walczyć o przeżycie.
W niedzielę przed pomnikiem I Marszałka RP Józefa Piłsudskiego Sybiraków (tak o sobie mówią ci, którzy przeżyli piekło deportacji) było więcej. Przyszli tu na znak, że pamiętają o tych, którzy nie wrócili.
To nie koniec uroczystości. W środę w sali koncertowej ratusza zobaczymy program "Syberyjska Odyseja" (godz. 17). O godz. 20 akcja "Zapalmy światełko pamięci w oknach naszych domów". W czwartek o godz. 18 w Muzeum Oręża Polskiego spotkanie z Romualdem Koperskim, pionierem wypraw samochodowych po rozległych terenach Syberii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?