W trasie będą prawie tydzień
Ponad pięćset kilometrów do pokonania ich nie przeraża, bo sił dodają intencje, z którymi jadą. Z wiarą, że trasę uda się pokonać wyruszyli rowerowi pielgrzymi uczestniczący w kolejnej rowerowej pielgrzymce ze Strzelec Krajeńskich do Częstochowy.
- Dzisiaj jedziemy do Ostrorogu, gdzie mamy około stu kilometrów, jutro jesteśmy w Długiej Goślinie i tam zwiedzimy piękny, zabytkowy kościółek. Stamtąd pojedziemy w okolice Powidza nad jeziorem, następnie do Lichenia Starego, gdzie mamy nocleg. Po krótkim wypoczynku udamy się do Opatówka i już na Jasną Górę - mówi Bartosz Minkiewicz, kierownik pielgrzymki.
Ważna jest dobra kondycja
Pątnicy spotkali się w sobotę przy Kościele świętego Franciszka z Asyżu w Strzelcach Krajańskich. Na starcie było ich ponad sześćdziesięciu, a każdy do tej drogi przygotowywał się inaczej. Trasa jest długa i niełatwa, więc wymaga dobrej kondycji.
- Kilometry na rowerze i treningi nawet co drugi dzień. Starałam się też jeździć w takie dłuższe trasy. Są pielgrzymi, którzy w drogę jadą bez większego przygotowania, ale ja z własnego doświadczenia wiem, że wcześniejsze przygotowanie naprawdę dużo daje - opowiada Katarzyna Tokarek, uczestniczka pielgrzymki.
Dobrej formy z pewnością nie można odmówić panu Leszkowi Andrzejewskiemu. To jeden z najbardziej zaawansowanych wiekowo rowerzystów, który w pielgrzymce uczestniczy już czternasty raz. Jako prawdziwy weteran modlitewnych wypraw na dwóch kółkach ma swoje sposoby na pokonanie kilkusetkilometrowej trasy.
- Rada? Jest tylko jedna! Czujmy się zawsze zdrowo i młodo i próbujmy robić to dalej - mówi z uśmiechem Leszek Andrzejewski.
Wszyscy wiozą swoje intencje
Ale oprócz dobrej kondycji na trasie liczy się też coś jeszcze, bo każdy z pielgrzymów jedzie na jasną górę ze swoją intencją. Niektórzy również z prośbami do matki boskiej od znajomych i rodziny.
- Wielu ludzi jeździ rowerami, a wiadomo, że oprócz tej aktywności na świeżym powietrzu dołączamy również ten aspekt duchowy, który jest szczególnie istotny podczas pielgrzymki. Dlatego każdy wiezie swoje intencje, wieziemy także intencje duchowych pielgrzymów - mówi ks. Mariusz Woźniak, wikariusz Parafii św. Franciszka z Asyżu w Strzelcach Krajeńskich.
Pielgrzymka to dla pątników czas wyciszenia, pogłębienia wiary i nabrania sił na pokonywanie trudów codzienności.
- To nam daje baterie na cały rok, tutaj ładujemy akumulatory i bardzo na to czekamy. Jest to przebywanie sam na sam ze sobą, z drugim człowiekiem i przede wszystkim bycie z Tym najważniejszym sam na sam - dodaje Katarzyna Tokarek.
Na miejscu pojawiają się łzy
Tuż przed startem rowerowi pielgrzymi odmówili jeszcze różaniec i chwilę później ruszyli w drogę. Na miejscu będą w najbliższy piątek. Wjazd na teren jasnogórskiego sanktuarium to kulminacyjny moment, w czasie którego z pewnością nie zabraknie wzruszeń.
- To są bardzo duże emocje i człowiek zapomina o tych wszystkich trudach, które były po drodze. Myśli się już tylko o tym, żeby pokonać tę ostatnią górkę i wtedy jest ogromne wzruszenie, a często lecą nawet łzy - opowiada Bartłomiej Minkiewicz.
Rowerowa pielgrzymka ze Strzelec Krajeńskich na Jasną Górę jest najstarszą pielgrzymką rowerową organizowaną w diecezji zielonogórsko-gorzowskiej.
Zobacz również:
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?