Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa. Koszalin był miejscem i świadkiem pierwszego spotkania papieża z nową Polską

Piotr Polechoński
Piotr Polechoński
Ks. Kazimierz Klawczyński przed maryjnym sanktuarium na Górze Chełmskiej, które w 1991 roku poświęcił Jan Paweł II
Ks. Kazimierz Klawczyński przed maryjnym sanktuarium na Górze Chełmskiej, które w 1991 roku poświęcił Jan Paweł II Fot. Radek Koleśnik
1 czerwca 1991 roku do Koszalina przyjechał Jan Paweł II. Rozmawiamy z księdzem Kazimierzem Klawczyńskim, wicekanclerzem w koszalińskiej Kurii Biskupiej, kapelanem sanktuarium Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej na Górze Chełmskiej, świadkiem pobytu Jana Pawła II w Koszalinie.

Od Koszalina papież zacznie swoją IV pielgrzymkę do Polski – dziś takie zdanie na nikim specjalnie wrażenia nie robi, bo to, że Jan Paweł II w Koszalinie był, to dziś rzecz oczywista, do której się przyzwyczailiśmy. Ale wtedy, 30 lat temu, gdy taka wieść gruchnęła....

No tak, łatwo jest się przyzwyczaić do dobrego (śmiech). Ale faktycznie wtedy, gdy wiadomość została już potwierdzona i podana do publicznej wiadomości, to na pewno dla większości koszalinian to był radosny szok zmieszany z niedowierzaniem. Dla nas, księży, którzy bliżej byli kurii biskupiej i biskupa Ignacego Jeża, to zaskoczenie było nieco mniejsze.
Dlaczego?

Mieliście jakieś przecieki?

Może nie przecieki, ale wiedzieliśmy o tym, że wielkim marzeniem biskupa Jeża jest to, aby na koniec swojej biskupiej posługi mógł diecezję, którą budował od podstaw od 1972 roku, pokazać Ojcu Świętemu i powitać go w naszych koszalińsko-diecezjalnych progach. Dla nikogo nie było też tajemnicą, że papież i biskup Jeż znali się od dawna i łączyła ich serdecznie przyjaźń. Wiedzieliśmy też, że jak biskup Jeż w 1989 roku, z racji ukończenia 75 lat zgodnie z prawem kanonicznym, złożył rezygnację ze sprawowanego urzędu to usłyszał od Ojca Świętego - "Ignaś, poczekaj aż do ciebie przyjadę!". Tak więc biskup czekał, a my po cichu spodziewaliśmy się, że to czekanie długie nie będzie. Ale chyba nikt z nas tak do końca nie przypuszczał, że Koszalin zostanie tak bardzo wyróżniony nie tylko samą wizytą, która sama w sobie była już czymś epokowym w koszalińskich dziejach, ale również jej wyjątkowymi okolicznościami. Dziś łatwo to nam umyka z pola widzenia, ale warto sobie przypomnieć i uświadomić, że po raz pierwszy, ze wszystkich dotychczasowych pielgrzymek do ojczyzny, ta właśnie nie zaczęła się od Warszawy, że to Koszalin przywitał Ojca Świętego w wolnej Polsce. I że niewiele jest miast na świecie, które mogę się pochwalić, że papież spędził w nich dwa dni. W historii papieskiego pontyfiku Koszalinowi przypadło miejsce dość wyjątkowe, biorąc pod uwagę skalę naszego miasta.

Wcześniej jednak trzeba było Koszalin przygotować do tych dwóch dni i opracować szczegółowy program pobytu i to ze świadomością, że drugiego podejścia nie będzie. Jak to się stało, że ksiądz był blisko tych wydarzeń?

W momencie, gdy padła już oficjalna informacja, że papież zacznie kolejną pielgrzymkę od Koszalina akurat kończyłem studia w Rzymie. Jako przedstawiciel diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej zostałem skierowany do wzięcia udziału w pracach ze stroną watykańską przy opracowaniu scenariusza wizyty. Pamiętam, że wszystko szło sprawnie, wszystkie punkty zyskiwały akceptację. Jedynka rzecz, która była zapisana, a z której ostatecznie zrezygnowano to odwiedziny Kołobrzegu. Ojcu Świętemu bardzo zależało na tym, aby przyjechać do tego miasta o tak wielkim, historycznym znaczeniu w tworzeniu się polskiej państwowości i fundamentów chrześcijaństwa na tej ziemi. Niestety, trzeba było ten punkt wykreślić, bo władze państwowe nie były w stanie zagwarantować stuprocentowego bezpieczeństwa w czasie przejazdu z Koszalina do Kołobrzegu. Papież bardzo tego żałował.

Ale nie tylko Kołobrzeg okazał się problemem. Ponoć pewne kontrowersje wzbudziła też wizyta na Górze Chełmskiej. Czy tak było w istocie?

Faktycznie, tak było. Ale to już miało wymiar nieco humorystyczny. Otóż ojciec Roberto Tucci SJ, odpowiedzialny za przebieg papieskich pielgrzymek, gdy zobaczył w programie hasło "Góra Chełmska" zaczął wyrażać głośno swoje wątpliwości. - Nie wiem, czy góra to dobry pomysł. Na pieszo to pewnie kilka godzin mozolnego wspinania się, a kolejką linową to też same kłopoty – mówił zmartwiony. Uśmiechnąłem się tylko wtedy i zapewniłem go, że naprawdę nie ma się czym martwić, a poświęcenie dopiero co odtworzonego maryjnego sanktuarium w tym miejscu jest dla lokalnej społeczności bardzo ważne. A gdy już w trakcie wizji lokalnej przed samą pielgrzymką ojciec Tucci, późniejszy kardynał, zobaczył naszą górę to szczerze się roześmiał wspominając swoje obawy. No, ale on myślał w skali alpejskiej, a nie środkowopomorskiej (śmiech).

Niedługo potem ksiądz został wezwany do Koszalina.

Tak. Wiosną 1991 roku biskup Jeż polecił mi wrócić i włączyć się w przygotowania do wizyty już tu na miejscu. Przyjechałem więc, objąłem funkcję sekretarza biskupa i rzuciłem się w wir organizacyjnej pracy.

Jak toczyły się przygotowania? Czy od razu było wiadomo, że miejscem, w którym zostanie odprawiona msza święta będzie plac przy parafii Ducha Świętego?

Przygotowania toczyły się bardzo sprawnie, nie było też kłopotów z wyborem miejsce głównego spotkania z wiernymi. Plac ten był od razu brany pod uwagę, bo lepszego miejsca na spotkanie z tak wielką rzeszą ludzi w obrębie miasta nie było. Bardzo dobrze układała się też współpraca z władzami miasta i przedstawicielami władz państwowych. Wielu ludzi, którzy się na tym znało, już po tym, gdy papież z Koszalina odleciał mówiło, że przygotowania i sam przebieg wizyty były wręcz modelowe.

Jaki Ojciec Święty do nas przyleciał? Jakiego ksiądz go zapamiętał?

Przede wszystkim pełnego sił. I tych fizycznych i tych mentalnych. Zupełnie nie było widać po nim zmęczenia, cały czas szukał kontaktu z ludźmi, a w ich trakcie natychmiast skracał dystans powodując, że każdy pomimo początkowej tremy czuł się w jego towarzyskie bardzo dobrze. Widać było, że jest szczęśliwy mogąc ponownie odwiedzić swoją ojczyznę, wolną ojczyznę i zacząć tę pielgrzymkę od diecezji swojego przyjaciela. Na każdym kroku widać było, że ich relacje są bardzo serdeczne. Papież mówił "Ignaś", ale biskup Jeż już sobie na taką poufałość, przynajmniej publicznie, nie pozwalał i zwracał się "Ojcze Święty".

Ale to nie jedyne oblicze Jana Pawła II podczas wizyty w Koszalinie, bo było ich kilka.

To prawda. Jedno z nich to papież zatopiony w modlitwie. Te papieskie oblicze zobaczyliśmy w Sanktuarium Przymierza na Górze Chełmskiej, gdy papież ukląkł i zaczął się modlić. Trwało to dłuższy czas, Ojciec Święty zupełnie zatopił się w modlitwie brewiarzowej, my zaś uklękliśmy i razem z nim się modliliśmy. Program pobytu nie przewidywał tak długiej modlitwy, ale rzecz jasna nikomu do głowy nawet nie przyszło, aby mu przerwać. W podobny sposób modlił się też w koszalińskiej katedrze, skąd Radio Watykan na cały świat transmitowało odmawiany przez papieża różaniec. Z kolei Jan Paweł II podczas mszy to zatroskany ojciec, mający świadomość – i mówiący o tym – że wolność to nie tylko wielkie szczęście i przywilej, ale też zagrożenia, których trzeba być świadomym. Nieprzypadkowo homilia, którą wówczas wygłosił, była wprowadzeniem do tematyki dalszych spotkań podczas tej pielgrzymki. Jan Paweł II mówił w Koszalinie o pierwszym przykazaniu Bożym „Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną”, zaczynając w ten sposób przypomnienie Polakom o fundamencie wiary jakim jest Dekalog. Co ciekawe jego homilie były przygotowywane tak naprawdę do ostatniej chwili i papież był otwarty na realia, które spotka w miejscu, do którego przyjechał. Dlatego w jego koszalińskiej homilii są odniesienia do wiatru od morza, o którym kilka razy wspomina, a wiało tego dnia naprawdę mocno. Jednym słowem papież w Koszalinie to papież, który raduje się z faktu, że jego ojczyzna jest wolna, ale mocno troska się o to, czy w tej wolności będziemy odpowiedzialni i będziemy wybierać mądrze, a nie głupio.

Stąd tak wiele symboli w tym, co mówił papież w Koszalinie? Pojawia się Góra Synaj, a także bardzo mocne nawiązanie do słynnych słów Jana Pawła II, które wygłosił w trakcie swojej pierwszej pielgrzymki do Polski w 1979 roku.

Tak. I naprawdę warto, choćby z okazji 30 rocznicy wizyty papieża w Koszalinie, sięgnąć po zapisy tego, co wówczas Ojciec Święty powiedział. Bo po takiej lekturze jeszcze mocniej zrozumiemy, jak ważną rolę pełni Koszalin, wśród tych miast, które w naszej ojczyźnie odwiedził Jan Paweł. Góra Synaj, na której Mojżesz otrzymał Dziesięć Przykazań dla judeochrześcijańskiej rzeczywistości jest moralnym fundamentem. I w homilii 1 czerwca papież pyta wskazując Górę Chełmską - "Czy słowa Boga wypowiedziane na Synaju nie odezwały się szerokim echem tu, na tej górze?". A w innym miejscu mówi: – "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze tej ziemi. Tak modliłem się podczas pierwszej pielgrzymki do ojczyzny na placu Zbawiciela w Warszawie. Dziś powtarzam to wołanie u początku nowego okresu dziejów Polski: "Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi ziemię. Niech odnowi!". Jakie to wszystko ma znaczenie dla Koszalina? Otóż takie, że żadne inne miasto w Polsce, ale właśnie Koszalin był miejscem i świadkiem pierwszego spotkania papieża z nową Polską, po upadku komunizmu. I to właśnie tutaj, w naszym mieście, Jan Paweł II wygłasza jedne z najważniejszych słów, które wygłosił w czasie wszystkich swoich pielgrzymek. Tutaj rozpoczął swoje spotkania z ojczyzną w jakimś sensie od nowa, to Koszalin był takim nowym początkiem. To wielkie wyróżnienie dla naszego miasta. A zarazem wielkie dziedzictwo.

Dla papieża Koszalin okazał się wyjątkowy także jeszcze z innego powodu. Ojciec Święty spotkał się z polskimi żołnierzami.

Rzeczywiście, to prawda. I chyba tam był najbardziej wzruszony. Na lotnisku w Zegrzu Pomorskim zbudowano specjalny, piękny ołtarz, a w nocy z 1 na 2 czerwca czekało na niego ok. 40 tysięcy wojskowych wraz z rodzinami. To oczekiwanie było wyjątkowe, bo przez całą noc ci żołnierze modlili się i śpiewali pieśni religijne. A wyzwanie było niemałe, bo w nocy temperatura spadła do zera, padał deszcz i wiał wiatr. Ale z samego rana, tuż przed przyjazdem Ojca Świętego, zrobiło się pogodnie i słonecznie, a na jego powitanie huknęło z tysięcy ust "My chcemy Boga...!", co zrobiło niesamowite wrażenie. Dla papieża, syna polskiego oficera, to była wielka, radosna chwila. To był wówczas najmocniejszy sygnał, że Polska naprawdę się zmienia. W Polsce Ludowej wojsko było poddawane silnej propagandzie ateistycznej, a papież mógł się spotkać co najwyżej z kompanią honorową. A teraz papież mówił do żołnierzy. - "Tym wszystkim, którzy w trudnych warunkach, rezygnując z różnych przywilejów, a nawet z możliwości szybszego awansu, pozostali wierni wartościom chrześcijańskim, składam wyrazy uznania". Niewątpliwie to koszalińskie pożegnanie, przed odlotem do Rzeszowa, zostało w sercu Jana Pawła II na zawsze i miało w nim szczególne miejsce.

Często można usłyszeć, że koszalinianie nie do końca korzystają z tego, że papież był w Koszalinie i to jeszcze z tak niezwykłą pielgrzymką. Że trochę o tym zapomnieliśmy, że mało się o tym mówi w przestrzeni publicznej, że nie czerpiemy z tego dziedzictwa w pełni.

Ja bym tak nie dramatyzował, bo naturalną koleją rzeczy jest to, że jak się oddalamy w czasie od jakiegoś wydarzenia to jego oddziaływanie na nas, szczególnie na nowe pokolenie, jest słabsze. W przeciągu tych trzech dekad było jednak sporo inicjatyw, które miały na celu upamiętnienie tej wizyty. Zgadzam się, że na pewno było tego za mało, szczególnie tych wydarzeń, które miały trafić do młodego pokolenia lub takich projektów, które miałyby przede wszystkim przypomnieć słowa Ojca Świętego, to, co do nas mówił. Ale zawsze to można nadrobić, popracować nad tym, zaproponować nowe spojrzenie na tamten czas. Już teraz na Górze Chełmskiej powstaje piękne centrum pielgrzymkowo-turystyczne, gdzie będzie miejsce na multimedialne muzeum upamiętniające tę pielgrzymkę i nie tylko. Bo najważniejsze jest to, że papież w Koszalinie był. I że już na zawsze z nami pozostanie.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera