- Jak smakuje medal, wywalczony w tak niesamowitych okolicznościach?
- Smakuje rewelacyjnie, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę przebieg meczu. Wyszłyśmy z nie lada opresji, bo przecież przegrywałyśmy aż sześcioma bramkami. Takie mecze ceni się najbardziej, zwycięstwa wywalczone w niesamowitych okolicznościach. Inaczej człowiek odczuwa emocje, jeśli w tym jednym konkretnym starciu wyrywa brąz drugiej drużynie i to na wyjeździe.
- Obok trenera Waldemara Szafulskiego jesteś jedyną z obecnej ekipy osobą, która wywalczyła po raz drugi z koszalińskim zespołem brązowy medal mistrzostw Polski. Jest różnica w odczuwaniu tego sukcesu?
- Na pewno. Wtedy byłam młodsza, a teraz miałam większy wkład w wywalczenie medalu. Nie pochodzę co prawda z Koszalina, ale tak długo już tutaj siedzę, że można powiedzieć, że to mój drugi dom. Tamten medal oczywiście cieszył, ale ten - jeszcze bardziej.
- Droga do tego była bardzo wyboista. Czy po przegranym w Koszalinie meczu ze Startem wkradło się zwątpienie, że to już koniec?
- Na pewno. Cztery przegrane spotkania z tym zespołem przyniosły nam sporo nerwów. Ale wierzyłyśmy do końca, tym bardziej że wcześniej wygrałyśmy z mistrzem Polski. Wierzyłyśmy w swoje możliwości.
- Okoliczności były wybitnie niesprzyjające. Niekorzystny bilans meczów ze Startem, ich kibice w Elblągu przeciwko wam. A jednak się udało. Da się to jakoś racjonalnie wytłumaczyć?
- To był mecz o wszystko, więc wszystko trzeba było też dać od siebie. Mieliśmy też swoich kibiców, którzy przyjechali dużą grupą. I może zadziałała na nas mobilizująco ta adrenalina, że praktycznie wszystko jest przeciwko nam. To mogło wyzwolić dodatkowe starania, ostatnie siły. Miło jest wyrywać brąz na cudzym terenie.
- Czy w sezonie był jakiś moment przełomowy, po którym rozwiały się wszelkie wątpliwości, że medal jest na wyciągnięcie ręki?
- W zasadzie od początku sezonu uważałyśmy, że jesteśmy w stanie ugrać jakiś medal. Srebrny też był w naszym zasięgu, ale przez parę potknięć w lidze to się nie udało. Potrafiłyśmy wygrać i z mistrzem, i wicemistrzem Polski, więc wiedziałyśmy, że wszystko jest w naszych rękach. W żadnym razie nie była to kwestia szczęścia, a po prostu naszych realnych możliwości.
- Takimi zwycięstwami, jak z Gdynią czy Lublinem, budowałyście swoją pewność siebie. I kumulacja tej pewności przyszła w decydującym meczu w Elblągu.
- Tak, to na pewno było pomocne, że potrafiłyśmy stawić czoło wyżej notowanym rywalkom. To dodaje wiary we własne siły, jeśli wygrywa się z najlepszą ekipą w lidze.
- Plany na okres przygotowawczy?
- Zaczynamy w lipcu. Mam ważny kontrakt z drużyną na kolejny rok. W tygodniu mamy normalne treningi, potem szykuje się spotkanie z kibicami. Następnie miesiąc przerwy i w połowie lipca ruszamy z przygotowaniami do kolejnego sezonu i walki o medale. A aspiracje rosną.
POLECAMY:
Policyjny pościg z Człuchowa zakończył się pod Koszalinem [zdjęcia]
Akcja CBŚP w regionie. 10 osób zatrzymanych [ZDJĘCIA, WIDEO]
Weekend w klubie Prywatka. Działo się! [ZOBACZCIE ZDJĘCIA]
Niedziela bez handlu na giełdzie w Koszalinie [zdjęcia]
Wypadek w Białogardzie. Podczas zabawy chłopiec przeciął sobie szkłem tętnicę [zdjęcia]
Protest w obronie jeziora Jamno. Tłumy przy kanale [wideo, zdjęcia]
Zachęcamy również do korzystania z prenumeraty cyfrowej Głosu Koszalińskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?