Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa Tygodnia GK24. Jaki był powojenny Koszalin? [wideo]

Piotr Polechoński
Piotr Polechoński
Michał Borkowski
Dziś w Koszalinie obchodzony jest Dzień Pioniera. O początkach polskiego Koszalina rozmawiamy z Danutą Szewczyk, koszalińskim historykiem.

Przez wiele lat 4 marca 1945 roku był przedstawiany jako data graniczna oddzielająca Koszalin niemiecki od Koszalina polskiego. Tymczasem pierwszy transport Polaków do Koszalina przyjechał dopiero 10 maja i od pewnego czasu ten właśnie dzień jest w Koszalinie obchodzony jako Dzień Pioniera. Kto przyjechał tego dnia do Koszalina i czy można mówić, że to właśnie od tego dnia zaczęła się polska historia Koszalina?

Przesunięcie obchodów Dnia Pioniera to była dobra zmiana, przede wszystkim dlatego, że bardziej odpowiadała prawdzie, czyli próbie określenia momentu, w którym zaczęła się polska historia Koszalina. Tego dnia bowiem dotarł do Koszalina pierwszy duży transport Polaków z Gniezna, liczący około 500 osadników. Warto wiedzieć, że nie byli to pierwsi Polacy, bo aby przyjąć tak dużą liczbę osób, wcześniej trzeba było przygotować - na ile się dało w ówczesnych warunkach - organizacyjny grunt. I 19-osobowa grupa polskiej administracji, która miała tym się zająć, stawiła się w Koszalinie już 27 kwietnia.

Jednak to właśnie transport z 10 maja 1945 roku był pierwszym tak dużym zorganizowanym transportem Polaków, którzy przyjechali już w konkretnym celu: zamieszkać na stałe w Koszalinie i budować tutaj polską rzeczywistość. Dlaczego akurat z Gniezna?

W tym czasie narodziła się akcja, aby polskie miasta obejmowały tak zwanym patronatem te niemieckie miasta, które miały znaleźć się w granicach powojennej Polski. I władze Gniezna zdecydowały się na Koszalin.

Na czym taki patronat polegał?

Otóż na tym, że takie patronackie miasto zobowiązywało się do zasiedlenia i zagospodarowania swojego podopiecznego. Na pewno dobrze się stało, że taką organizacją w przypadku Koszalina zajęli się Wielkopolanie, bo podeszli do tego skrupulatnie i systematycznie. I tak ten pierwszy, wielki transport osadników z 10 maja to nie była przypadkowa zbieranina ludzi, ale bardzo przemyślana akcja. Przyjechali wtedy rzemieślnicy, kupcy, urzędnicy i przedstawiciele innych zawodów, potrzebnych do organizacji życia praktycznie od zera. Potem były kolejne transporty, także z innych miast, najczęściej z ościennych województw.

Co powodowało, że ci ludzie decydowali się na tak radykalną zmianę w swoim życiu? Czy byli zmuszani do wyjazdu?

Na początku byli to ochotnicy, później przyjeżdżali z nakazem pracy, a powodów było pewnie tyle, co ludzi. Generalnie liczyli na to, że będzie im się tu żyło lepiej, że niemieckie miasto jest bogatsze niż Gniezno po latach okupacji, że łatwiej tu będzie z pracą. Innymi słowy wierzyli temu, o czym ich oficjalnie zapewniano, zachęcając do osadnictwa na ziemiach zachodnich.

Popularne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!