Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Gabrielą Cwojdzińską, koszalińską działaczką opozycji demokratycznej, senator w latach 1989-1991

Piotr Polechoński
Gabriela Cwojdzińska urodziła się w 1928 roku w Poznaniu.  W 1964 roku roku, wraz z mężem, kompozytorem Andrzejem Cwojdzińskim, przeniosła się do Koszalina. Działaczka społeczna opozycji demokratycznej i "Solidarności", internowana w stanie wojennym. Muzyk, senator RP I kadencji (1989-1991).  Współzałożycielka  Stowarzyszenia "Wspólnota Polska".
Gabriela Cwojdzińska urodziła się w 1928 roku w Poznaniu. W 1964 roku roku, wraz z mężem, kompozytorem Andrzejem Cwojdzińskim, przeniosła się do Koszalina. Działaczka społeczna opozycji demokratycznej i "Solidarności", internowana w stanie wojennym. Muzyk, senator RP I kadencji (1989-1991). Współzałożycielka Stowarzyszenia "Wspólnota Polska". Radek Koleśnik
- Z polskiej polityki zniknął zwykły, fundamentalny, taki ludzki wstyd. III RP została zbudowana na nieszczerości. Zawiodły solidarnościowe elity - mówi Gabriela Cwojdzińska.

Mało kto dziś pamięta, ale w 1989 roku startując w wyborach do senatu z ramienia "Solidarności" pokonała pani samego Aleksandra Kwaśniewskiego. Potem nie przegrał on już żadnych wyborów.
No tak... (śmiech)... tak było. Choć stosował różne chwyty. Raz, chyba w Białogardzie, mieliśmy jedno spotkanie z wyborcami. Ale gdy on się o tym dowiedział, zaraz przyjechał i dokładnie o tej samej godzinie urządził na rynku imprezę dla mieszkańców z rozdawaniem kiełbasek. Przyjeżdżamy więc, patrzymy, a na sali nikogo, wszyscy są na rynku. Ale ludzie zjedli kiełbaski i przyszli do nas. Sala pękała w szwach.

Wspominam te czasy, bo wtedy aktywnie pani tworzyła zręby polskiej demokracji, a wcześniej o nią pani walczyła działając w opozycji, za co panią w 1982 roku internowano. Z pani perspektywy - warto było? Udało się nam te ostatnie 26 lat III RP?
Czy warto? Na pewno. Bo warto być przyzwoitym i człowiek musi mieć w sobie taką drabinę moralną, gdzie wszystko jest ułożone na właściwym szczeblu. Czy udało się? To już różnie.

Gdzie przegraliśmy?
W budowie moralnej III RP. Czyli Polski zbudowanej na solidnych fundamentach etycznych. Wynikających z naszej tradycji i wartości, o których wtedy, na początku, byłam przekonana, że są ważne dla całego naszego obozu solidarnościowego. Ale myliłam się. Stało się to, przed czym przestrzegał nas Jan Paweł II, który mówił w 1991 roku, że nie ma "Solidarności" bez miłości. Że Solidarność to nie jest przecież jeden przeciw drugiemu, ale jeden i drugi, obok siebie, dla wspólnego celu. To co się dzieje dziś w polityce, a szczególnie jak ona wygląda przez ostatnie 8 lat, jest efektem tego, że już wtedy część z naszego obozu rzuciła się sobie do politycznych gardeł, zapominając o tym, że przecież my mieliśmy być inni, co najmniej o kilka moralnych szczebli wyżej od komunistów. Nie udało nam się w Polsce zbudować jednej, wspólnej idei moralnej, która byłaby niepodważana, pomimo różnic, przez nikogo. Zabrakło wstrząsu, który oddzieliłby rzeczywistość komunistyczną od tej nowej. Zabrakło zrozumienia, jak ważna jest w nowej rzeczywistości drabina wartości i jak trzeba ją ustawić. Zaczęła nam się ta solidarność rozłazić w rękach.

Jeżeli III RP nie stanęła na moralnych fundamentach, to na czym?
Nie nieszczerości. Już pod koniec lat 80. było bardzo widoczne, że obóz solidarnościowy nie tylko, że jest podzielony, ale jest nieszczery wobec samego siebie. Że część z nas udaje kogoś innego i robi rzeczy wbrew temu, co myśli większość, mówiąc, że wcale tego nie robi. I ta nieszczerość legła u porozumień okrągłostołowych, a jej konsekwencją jest nienawiść i pogarda, której owocem jest to, co dziś dzieje się w kraju. W nieszczerości bowiem kryją się wszystkie inne zła.

Zawiodły solidarnościowe elity?
Tak. W 1989 roku po wyborach byłam w Obywatelskim Klubie Parlamentarnym. I wydawało się, że jesteśmy jedną drużyną. Ale tak już nie było. Wtedy chyba do mnie najmocniej dotarło to, jak inne było moje postrzeganie niektórych osób poprzez wspólny czas, który spędziliśmy w internowaniu, w porównaniu do tego jak zaczęli się zachowywać wtedy, w sejmie, czy senacie. Któregoś dnia podszedł do mnie Stefek Niesiołowski i mówi "Gabryśka z tamtymi nie, z tamtymi nigdy w życiu, tylko nie oni". To był czas, gdy OKP był rozbijany na partie, on zaś przecież mówił o swoich kolegach z opozycji. A mówił jak o śmiertelnych wrogach. Niestety, zawiódł wtedy też Wałęsa. Nie liczyłam,że to będzie wielki mąż stanu, ale wierzyłam, że jako prezydent uporządkuje pewne sprawy, wskaże wartości, których Polacy powinni się w nowych czasach trzymać. W końcu został wyniesiony przez ludzi i miał za sobą ten ludzki entuzjazm. Ale to, jak się zachował w kwestii informacji, że w 1970 roku podpisał jakieś dokumenty bezpieki, cały ten entuzjazm pogrzebało. Zamiast wyjść do ludzi , przyznać się i przeprosić, kluczył i kłamał w żywe oczy, czym zrujnował nie tylko swoją legendę, ale także przyczynił się do zniszczenia - powiedziałabym - takiej niewinności nowej, niekomunistycznej władzy. A stąd już tylko krok do wniosku, że ci nowi wcale nie są uczciwsi do tych starych, komunistycznych. I zamiast budować zaufanie społeczne, zostało ono zniszczone u zarania III RP.

I nic w tej kwestii nie zmieniło się po 25 latach?
Zmieniło, jest coraz gorzej. Współcześnie w Polsce wśród polityków przestało funkcjonować coś tak elementarnego, jak zwykły ludzki wstyd. Ci kłamią, a patrzą w oczy jakby się nic nie stało. Świetnie to pokazują te taśmy z nagranymi politykami PO. One są tak wstrząsające nawet nie tyle przez to, co na nich słychać, choć to też pokazuje jak bardzo nasze państwo jest chore, ale przez to jak zachowują się ich bohaterowie po tym, gdy te nagrania zostały ujawnione. Jak próbują wmówić Polakom, że nie jest ważne to, co mówili, ale to, kto ich nagrał. Nie ma za grosz poczucia winy, skruchy. Jest buta i arogancja.

Platforma zepsuła państwo?
Raczej jej elity, bo wśród jej członków jest wielu wartościowych ludzi. Niestety, ci uczciwsi są trzymani z tyłu, nie mają szans, aby przebić się do przodu. A ci z pierwszej linii skutecznie zatarli wszelkie granice między tym, co w dobre i tym, co w sposób oczywisty - złe. Zniszczyli poczucie wspólnoty, ludzie się odwrócili od państwa. Polacy zobaczyli, że miliony z nich mogą podpisywać wnioski o referendum w ważnych dla nich kwestiach, a te i tak trafią do kosza. Polska jest w nieprawdopodobny wręcz sposób rozwarstwiona i wielu, którym się lepiej powodzi, ulega błędnemu wrażeniu, że w Polsce ludziom żyje się świetnie. Ale Polska wygląda znacznie gorzej: są umowy śmieciowe, niedożywione dzieci, bezrobocie, skandaliczne upartyjnienie państwa, masowe ucieczki młodych Polaków za granicę. Narasta frustracja, bo obywatele widzą, że Polska jest niesprawiedliwa, a co gorsza, że nie szans, aby to zmienić. Co robią? Wyjeżdżają lub popierają Pawła Kukiza, który przecież nie jest żadną alternatywą, bo chyba sam nie wie, o co mu chodzi.

Tymczasem szykuje się nam polityczna zamiana miejsc. Wybory prezydenckie wygrał Andrzej Duda, wszystko wskazuje na to, że jesienią jego sukces powtórzy Prawo i Sprawiedliwość. Liderzy PiS zapowiadają, że idą po władzę, aby zmienić Polskę - w tym także, jeżeli nie przede wszystkim - zmienić ją moralnie, uczynić bardziej uczciwą wobec obywateli. Wierzy im pani?
Wie pan, to nie jest kwestia wiary, tylko oceny. Uważam, że prawica chce tych zmian. Są one bardzo potrzebne i jest wielka szansa na to, że będzie można je zrealizować. Ale zagrożeń jest też niemało. Jednym z najpoważniejszych jest ludzka chwiejność i brak cierpliwości. Otóż rzeczy do nadrobienia jest tak dużo, że zmiany po wyborach będą się odbywały bardzo powoli. A to może ludzi zniechęcić i zabiorą kredyt zaufania. Bo uznają po kilku miesiącach, że przecież ten PiS tyle obiecywało, a nic się nie dzieje. I tutaj kluczowa będzie komunikacja pomiędzy władzą, a ludźmi. O jej brak, wynikający z arogancji potknęła się Platforma i to samo może się przydarzyć PiS-owi jeżeli nie będzie się pilnował. Inna ważna kwestia to taka, czy uda się utrzymać jedność i wspólnotowe działanie oraz myślenie. Przed wyborami pewnie tak, ale po wyborach? Niestety, stare demony dzielenia oraz kłótni na prawicy nie śpią i jeżeli tutaj znowu wygrają ambicje poszczególnych osób kosztem całej formacji, to kolejna szansa zostanie zmarnowana. Być może, że ostatnia.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!