- Po wielu latach pracy w mediach, w Radiu Koszalin i w TVP Szczecin, podjął Pan wyzwanie i stanął do wyborów. Lepiej, wygrał Pan i został starostą powiatu białogardzkiego. Odnalazł się Pan już w tej roli?
- Odnalazłem. Bo, muszę przypomnieć, nie byłem przecież tylko dziennikarzem. Gdy burmistrzem Białogardu był nieodżałowany poseł Stefan Strzałkowski, ja pełniłem wtedy funkcję naczelnika wydziału edukacji, kultury i sportu w białogardzkim ratuszu. Zakładałem i przez wiele lat pełniłem funkcję dyrektora Centrum Kultury i Spotkań Europejskich w Białogardzie, a później byłem też naczelnikiem wydziału organizacji właśnie w białogardzkim Starostwie Powiatowym. Myślę więc, że poznałem pracę samorządu dogłębnie. Znam dobrze uprawnienia i obowiązki, jakie spoczywają na staroście powiatu, wiem jakie są oczekiwania lokalnej społeczności wobec samorządowców, ale muszę też podkreślić, że bez tych wszystkich ludzi w starostwie, którzy wspierają zarząd w pracy, tych samorządowych profesjonalistów, pełnienie funkcji starosty byłoby na pewno trudne.
- Szedł Pan do wyborów od razu z założeniem, że zostanie starostą?
- Byłbym pyszałkiem, gdyby tak było. Jest we mnie dużo pokory, by z góry zakładać że to będzie moje stanowisko. Choć rzeczywiście nasze ugrupowanie Ponad Podziałami mówiło otwarcie, że jeśli wygramy, wtedy będziemy chcieli mieć swojego starostę i typowana na to stanowisko była moja osoba.
- Uchodzi Pan raczej za osobę o poglądach liberalnych, tymczasem rządzący w białogardzkim starostwie to ugrupowania zdecydowanie konserwatywne. Wicestarosta jest z Prawa i Sprawiedliwości, a Koalicja Obywatelska jest w opozycji.
- Jestem absolutnie przeciwnikiem sprowadzania wojen politycznych z Warszawy na grunt lokalny. Ja mam umiarkowane poglądy, ale też pragmatycznie patrzę na otaczającą nas rzeczywistość. Potrafię krytycznie spojrzeć na każdą grupę polityczną, ale podkreślam raz jeszcze, w pracy samorządowca stawiam na lokalność, pomijając absolutnie politykę, zwłaszcza tę warszawską.
- Tym bardziej że wyzwań jest sporo: duże bezrobocie, szpital powiatowy, sypiące się drogi.
- Drogi, szpital i walka z bezrobociem są priorytetem. Największym wyzwaniem jest zapewnienie odpowiedniej sieci drogowej w regionie. I szykujemy się do walki o każdą możliwą złotówkę, którą będzie można zdobyć z wszelkiego rodzaju funduszy. Już wkrótce wybudujemy ścieżkę rowerową z Białogardu do Lulewiczek. To ważne przedsięwzięcie, bo ścieżka prowadzić będzie z miasta do dużego osiedla, które tam powstaje. Chcemy wyremontować trasę do Zasp Małych, w kierunku ekspresowej S11, będzie też naprawiana droga Podborsko - Borzysław. Ale stawiamy też na nasz Szpital Powiatowy, który chcemy rozwijać i który ma dbać o zdrowie naszych mieszkańców. I wreszcie szkoły, na które również przeznaczymy sporo pieniędzy, by spełniały wszystkie wymagania XXI wieku. To przecież dzięki szkołom, które zaczynają też współpracować z lokalnymi przedsiębiorcami, w powiecie pojawią się poszukiwani na rynku specjaliści.
- Jest jakiś problem, który najbardziej doskwiera i z którym będzie się Pan musiał mierzyć długo?
- Remonty dróg i walka z bezrobociem to na pewno nie są problemy do okiełznania na szybko. Z tym będziemy się zapewne zmagali długo, ale liczę, że z sukcesami. Rozwiązań będziemy także szukać we współpracy z samorządami gminnymi naszego powiatu. Już przymierzamy się do wspólnych inwestycjii z samorządem tychowskim. Projekt budowy ścieżki rowerowej do Lulewic przedstawiliśmy już wójtowi gminy Białogard. Przed nami m. in. rozmowy z władzami Karlina. Współpraca buduje.
Tragedia w Połtawie. 41 ofiar po rosyjskim ataku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?