Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z powstańcem warszawskim, Jerzym Leonowiczem z Koszalina [sonda, wideo]

Piotr Polechoński
Przez długie lata płonąca Warszawa śniła się Jerzemu Leonowiczowi, co noc. Znowu walczył ramię w ramię z koleżankami i kolegami, którzy wtedy zginęli. Odwiedzał ich tam, zostali na zawsze. Tylko on zdążył się zestarzeć, a oni nadal uśmiechali się do niego swoimi dwudziestoletnimi uśmiechami. - To byli wspaniali ludzie - mówi.
Przez długie lata płonąca Warszawa śniła się Jerzemu Leonowiczowi, co noc. Znowu walczył ramię w ramię z koleżankami i kolegami, którzy wtedy zginęli. Odwiedzał ich tam, zostali na zawsze. Tylko on zdążył się zestarzeć, a oni nadal uśmiechali się do niego swoimi dwudziestoletnimi uśmiechami. - To byli wspaniali ludzie - mówi. Radek Koleśnik
Dziś mija 70. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. - Gdyby Powstanie nie wybuchło to skończylibyśmy jako kolejna republika ZSRR - mówi Jerzy Leonowicz, koszalinianin i powstaniec warszawski.

- Co pan robił 1 sierpnia 1944 roku?
- Byłem w domu z kolegami. Mieliśmy po szesnaście lat i wszyscy byliśmy członkami Szarych Szeregów. Jeszcze nie należeliśmy do Armii Krajowej, ale wiedzieliśmy, że coś się święci. Napięcie w społeczeństwie było olbrzymie. Z jednej strony uciekający Niemcy, z drugiej nadciągająca Armia Sowiecka. Wszyscy młodzi ludzie rwali się do boju i nie ma w tym zdaniu słowa przesady.

- W końcu wybiła godzina 17, o której miały rozpocząć się walki...
- Na Żoliborzu rozpoczęły się trochę wcześniej. Jakiś transport broni natknął się na niemiecki patrol no i się zaczęło. Strzały było słychać wszędzie. Poderwaliśmy się na nogi i wybiegliśmy z mieszkania. Pamiętam, że był piękny dzień. Pomimo młodego wieku nawet się nie zastanawialiśmy: chcieliśmy walczyć. Dołączyliśmy do 230 plutonu 9 Kompanii Dywersyjnej "Żniwiarz". Najpierw dostałem granaty, a potem pistolet i karabin. Na szczęście nigdy nie mieliśmy kłopotu z uzbrojeniem.

- Walczył pan całe dwa miesiące?
- Prawie. Dla mnie Powstanie skończyło się 28 września, na kilka dni przed kapitulacją. Zostałem ciężko ranny i trafiłem do szpitala. A potem wraz z nim ewakuowano mnie ze stolicy. Do Warszawy wróciłem w lutym 1945 roku, gdzie odnalazłem mamę i brata. Miasto jednak praktycznie przestało istnieć. Postanowiliśmy jechać na zachód i tak trafiliśmy do Koszalina. I tu zostałem.

- Nie brakuje głosów, że Powstanie od początku było skazane na klęskę, a cena jaką zapłacono była koszmarna: setki tysięcy zabitych warszawiaków, zniszczona stolica. Warto było walczyć?
- Warto. Nigdy nie miałem co do tego żadnych wątpliwości. Ani wtedy, gdy ranny czołgałem się cały we krwi wśród ruin miasta i zabitych kolegów, ani teraz, po tych wszystkich latach. Nasza ofiara nie poszła na marne. Gdyby Powstanie nie wybuchło to skończylibyśmy jako kolejna republika ZSRR i podzielilibyśmy los Litwy czy Estonii. Przecież Stalin oficjalnie mówił, że Armia Krajowa albo w ogóle nie istnieje, albo jest i nie chce walczyć, a nawet kolaboruje z Niemcami. Gdybyśmy nie rozpoczęli walki to scenariusz byłby taki: w pierwszych dniach sierpnia do Warszawy wkraczają Sowieci i ogłaszają, że żadnego polskiego państwa podziemnego nie ma. Jedyna polska władza to ci, którzy przyjechali na ich czołgach. A potem Polska staje się częścią Związku Sowieckiego. Tymczasem faktu, że Warszawa bohatersko walczyła przez dwa miesiące, nie dało się już zamieść pod dywan. Stalin nie odważył się na całkowite wcielenie Polski. Musiał zachować pozory niepodległości i pozwolić nam na oddzielne istnienie. W tamtym warunkach to było nasze wielkie zwycięstwo.

- Przez wiele lat powstańcy byli spychani w cień, a władze PRL robiły wszystko, aby o tym niepodległościowym zrywie mówiło się jak najmniej. Czy można to jeszcze nadrobić?
- Można i to się dzieje na naszych oczach. Przełomem były obchody 60. rocznicy oraz otwarcie Muzeum Warszawskiego. Byłem wtedy w stolicy i zobaczyłem, że Powstanie zajęło nareszcie należne mu miejsce w historii i staje się ważne dla młodych ludzi. Ci często mnie pytają dlaczego wtedy walczyliśmy. Odpowiadam zawsze tak samo: bo czuliśmy, że tak trzeba.

70 sekund ciszy
Najwięksi nadawcy telewizyjni w Polsce, główni nadawcy radiowi oraz szereg portali internetowych - w tym także i nasz www.gk24.pl - włączyli się do akcji uczczenia 70. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. Dziś, o godzinie 17 przez 70 sekund na antenach radiowych, telewizyjnych i portalach zapadnie cisza, nie będą nadawane żadne programy, na portalach internetowych będzie w tym czasie widoczna specjalna, powstańcza plansza.

Barykada na Dworcowej
Dzisiaj w Koszalinie, podczas rocznicowych uroczystości, odbędzie się inscenizacja "Powstańcza barykada" w wykonaniu członków Bałtyckiego Stowarzyszenia Miłośników Historii "Perun". Początek: godz. 17.30 (deptak przy ul. Dworcowej).

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!