Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Wiesławem Adamskim autorem pomnika Józefa Piłsudskiego

Rozmawiał Rajmund Wełnic
Wiesław Adamski, szczecinecki rzeźbiarz.
Wiesław Adamski, szczecinecki rzeźbiarz. Rajmund Wełnic
Rozmowa z Wiesławem Adamskim, szczecineckim rzeźbiarzem i autorem nowego pomnika Józefa Piłsudskiego, który został odsłonięty w Święto Niepodległości.

- Na temat poprzedniego szczecineckiego pomnika Józefa Piłsudskiego krążyły różne anegdoty i legendy. Mówiono, że nie tylko przypominał Chrobrego, ale ponoć miał nim pierwotnie być.
- Jest podejrzenie, że mógł to być przerobiony projekt pomnika Bolesława Chrobrego. Sam widziałem w pracowni Jerzego Sobocińskiego (ojca Roberta autora pierwszego pomnika Marszałka - red.) gipsowy model Chrobrego stojącego z mieczem bardzo podobnego do poprzedniego Piłsudskiego, tylko w koronie i gronostajach. Taki pomnik miał stanąć w Gnieźnie i zastąpić wysadzonego Chrobrego w czasie wojny przez Niemców. Sobociński miał zrobić całą drużynę Chrobrego na jakąś rocznicę, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło, bo projekt nie został przyjęty. Tak czy inaczej obecny pomnik króla w pierwszej stolicy Polski wykonał Jerzy Sobociński, który był prezesem sekcji rzeźby Związku Artystów Plastyków w Poznaniu i do tego dobrego rzeźbiarza trafiały takie zlecenia. Być może projekt, jaki wówczas widziałem, posłużył za pierwowzór Piłsudskiego dla jego syna.

- Dlaczego nie podobał się Panu pomnik Roberta Sobocińskiego?
- Zraz po odsłonięciu szczecineckiego pomnika przyjechałem do miasta z pleneru plastycznego z kilkoma uznanymi rzeźbiarzami z Niemiec, Stanów Zjednoczonych i Polski. Zwiedziliśmy Szczecinek, miasto im się spodobało, ale wracaliśmy do mnie do domu przechodząc koło skweru, na którym stanął pomnik Piłsudskiego. Musiałem się tłumaczyć, że to nie ja zrobiłem ten pomnik. Zagraniczni goście nie wiedzieli, kim był Piłsudski i na monument patrzyli, jak na rzeźbę, jak na postać. Nie mogli wiedzieć, że Marszałek nie wywijał mieczem, a szablą. Nie spodobał im się jednak, tak samo jak większości ludzi. Każdy wytknie jakiś detal, jaki element, który mu się nie podoba. Ludzie są wrażliwi na formę i proporcje, podświadomie widzą, że coś tu nie gra. Najpierw forma, potem detal. Większość Polaków wie, jak wyglądał Piłsudski z filmów lub zdjęć. Jemu współcześni byli w stanie poznać go widząc sam cień. Tak samo, jak pan poznaje z daleka cień żony. Sylwetka Piłsudskiego była bardzo charakterystyczna. A pomnik, który zrobił Robert Sobociński, nie miał formy Piłsudskiego. To nie była jakaś rzeźba ideowa, ale portretowa i ten portret trzeba było jeszcze bardziej "wyciągnąć".

- Czy tak zwyczajnie, po ludzku nie jest Panu szkoda Roberta Sobocińskiego, bo to jednak przykre doznanie, gdy pomnik idzie na przetopienie?
- Wiem, że dzwoniono do Sobocińskiego i wyraził zgodę na rozbiórkę pomnika. Narobił w Polsce sporo pomników i myślę, że to plus dla niego iż ten znikł. Powinien się cieszyć, że takie gnioty mu rozbierają, bo zrobił sobie antyreklamę takimi dziełami.
- Skąd Pan czerpał inspirację tworząc "nowego" Piłsudskiego?
- Moje pokolenie zna Józefa Piłsudskiego już tylko z literatury, ale dla moich roczników wspomnienie o nim było wciąż żywe. Wtedy to nie była jeszcze tylko postać historyczna, w rodzinie miałem przodków, którzy walczyli pod Piłsudskim. O tym w domu się mówiło, kultywowało tradycję. Moja mama pamiętała, jak ciało Marszałka wieziono przez Grójec do Krakowa. Wieziono go w ostatnią drogę specjalnym pociągiem, powolutku na lawecie armatniej. Opowiadała, jak poszli z cała szkołą żegnać Piłsudskiego i śpiewała patriotyczne pieśni.

- Postać na cokole przedstawia Piłsudskiego u schyłku życia. Czy takie założenie miał Pan od początku?
- W początkowej wersji do pokazania zrobiłem go nieco młodszego, bardziej jako żwawego jeszcze wojskowego. Choć pamiętajmy, że jeszcze na dwa lata przed śmiercią Piłsudski wskakiwał na konia. Była to jednak postać mimo wszystko w pewnym sensie tragiczna. Dla Polski zrobił bardzo wiele, jak mało kto, a mimo to zbudowane przez niego państwo w kilka lat po śmierci rozpadło się pod ciosami dawnych zaborców. Przygotowując projekt podglądałem Marszałka na licznych filmach archiwalnych i zdjęciach. Utkwił mi obraz, gdy stoi wsparty o szablę i przysłuchuje się, co mówią inni. Zawsze był lekko pochylony, uważnie nadstawiał uszu. A gdy coś mu się nie podobało, to potrafił "rzucić" mięsem. Po konsultacjach z burmistrzem, który wolał, aby Piłsudski wyglądał nieco bardziej sędziwie, jak po powrocie z frontu, nadałem modelowi ostateczną formę. Zrezygnowaliśmy także ze zbytniego "dekorowania" Piłsudskiego medalami, choć i taką wersję miałem przygotowaną.
- Dla Pana, szczecineckiego artysty, to chyba duża satysfakcja, że jego dzieło stanie w jego mieście?
- Myślałem, że będę pomnik w Szczecinku robił wcześniej, te 10 lat temu. Miałbym wówczas więcej czasu na przygotowania, a tak terminy goniły. Naprawdę mieliśmy mało czasu na wykonanie pomnika.
- Nowy pomnik częściowo został odlany z brązu pozyskanego z przetopienia starego. To trochę symboliczne. Pan także swego czasu poddał swoistemu recyklingowi jeden ze swoich wcześniejszych pomników. Mówię o obelisku poświęconym obrońcom władzy ludowej poległych w latach 1945-52, który w roku 1985 odsłonięto w Koszalinie. Kilka lat później, już po zmianie ustroju, pomnik zwany przez koszalinian "ubeliskiem", został rozebrany, a Pan jeden z jego elementów - piastowskiego orła siedzącego na mieczu z dorobioną koroną - wykorzystał do konstrukcji Stacji Katyńskiej w kościele św. Ducha w Koszalinie.

- Pomnik "utrwalaczy" długo nie postał, bo skoro ma się ojca, który walczył w Powstaniu Warszawskim, to takie dzieło było i plamą na moim honorze. Choć w Koszalinie powstały wówczas dwa stronnictwa. Jedni chcieli, aby pomnik rozebrać, inni chcieli go zostawić. Ja byłem za tym, aby go rozebrać, jak się potem dowiedziałem, byli ponoć za zgodę na to dać mi nowego Nissana. Tak czy inaczej po pomniku "ubelisku" nie płakałem. Faktem jest, że z rozebranego monumentu wraz z ówczesnym dyrektorem zieleni miejskiej w Koszalinie odzyskaliśmy piastowskiego orła siedzącego na mieczu. Dorobiłem mu potem koronę i koronę cierniową wkomponowując w Stację Katyńską. Dziennikarze wyłapali, że orzeł pochodzi ze zburzonego pomnika "utrwalaczy", ale oszukałem ich wówczas trochę mówiąc, że to nie ten sam orzeł, tylko trochę podobny i większy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!