MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rycerz WOŚP: na straży zdrowia dzieci i na straży wolności

Joanna Krężelewska
Radosław Brzostek
Rozmowa z Leszkiem Jęczkowskim, marszałkiem Koszalińskiej Kompanii Rycerskiej, który kwestuje z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy już od 15 lat

Piętnaście lat to wystarczająco dużo czasu, by pokusić się o spostrzeżenia, podsumowania. Czy w tym czasie zmieniło się nasze podejście wielkiej narodowej orkiestrowej kwesty? A może praca wolontariusza jest w jakiś sposób inna?
Jako „puszkujący” rycerz, przedstawiciel drużyny najcięższych puszek WOŚP-u, bo takie miano dostaliśmy w koszalińskim sztabie, z wielką radością mogę zapewnić, że co rok obserwuję równie szerokie uśmiechy darczyńców, spotykam się z ich niegasnącą hojnością i dużą otwartością. Różnice? W ubiegłym roku zauważyłem, że jeszcze chętniej sięgaliśmy po wyższe nominały banknotów. To był rekordowy rok, ale nie tylko w Koszalinie, ale w całym kraju.

A własne puszkowe rekordy? Pamięta się je?
Tak. Pamiętam, jak bardzo byliśmy dumni w 2005 roku, kiedy w galerii Emka bractwo rycerskie zebrało około 8,5 tysiąca złotych. Cieszyliśmy się, byliśmy bardzo wdzięczni darczyńcom. A w ubiegłym roku było tyle samo... tylko z dwójką z przodu! Zebraliśmy przeszło 28 tysięcy złotych.

Co zatem takiego robicie, że rycerska puszka zachęca do jeszcze większej hojności, a ludzie do was po prostu lgną?
Jestem przekonany, że ludzie lgną do Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, a my jesteśmy po prostu wykonawcami jej dzieła. Zresztą bardzo się cieszymy, że możemy być częścią akcji. Faktycznie, jest też tak, że grupa osób od lat przychodzi z datkiem właśnie do rycerzy. Okazuje się, że kiedyś mała królewna, która miała zaledwie trzy latka, wrzuciła pieniążek do puszki i dziś, już jako nastolatka, przypomina nam ten moment. Często rodzice wspominają, jak ich dzieci przeżywały te chwile. I to szalenie miłe. Miły jest też moment, kiedy już wieczorem z centrum handlowego, czy też wcześniej z Muzeum, gdzie stacjonowaliśmy, przechodzimy na Rynek Staromiejski. To, co tam się dzieje, to... istne oblężenie Akki! Po światełku do nieba nie możemy się przedrzeć do ratusza. Zdarzało się tak, że nie mieliśmy już serduszek. Wtedy wystarczyło, że darczyńca dostawał do przymierzenia hełm.

A co kieruje Tobą? Dlaczego poświęcasz wolny dzień, by kwestować. By spędzić wieczorem kilka godzin na mrozie?
Nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie wsparli akcji, która nakierowana jest na pomoc dzieciom. To misja rycerzy! To nasze zadanie. Koniec i kropka.

To dlatego członkowie Koszalińskiej Kompanii Rycerskiej często biorą udział w innych akcjach charytatywnych?
Dokładnie. W hospicjum, w szpitalu, w szkołach, w przedszkolach. To z jednej strony forma zabawy. Z drugiej bezcenny jest moment, kiedy widzimy minę przejętego dziecka, które bierze w dłoń miecz, dotyka zbroi. Co ciekawe, mamy też „wośpowych” braci. Podczas akcji zaczęli z nami rozmawiać, przyszli do bractwa i zostali rycerzami.

Rycerze pomagają, ale też bronią, a czy zdarza się, że musicie na przykład bronić samej akcji? Dobrego imienia Orkiestry?
Nie spotkałem się ani razu z jakąkolwiek formą ataku. Uśmiecham się do ludzi, ludzie się uśmiechają do mnie. I dobrowolnie – wrzucają, albo nie wrzucają do puchy. O to chodzi. O wolność wyboru. A jako rycerz muszę strzec wolności.

Popularne na gk24:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo