- Co za głupota! - komentował Jerzy Stryczyło, który zwrócił uwagę rodzicom, że spacer po parku linowym na tej wysokości bez zabezpieczenia to spore ryzyko. - Jak im zwróciłem uwagę, to tylko zaczęli mi wygrażać, że to nie moja sprawa, a jak dziecko spadnie, to ojciec zdąży je złapać.
Park linowy powstał w Kołobrzegu w ubiegłym roku. Latem okazał się sporą atrakcją. W tym zapewne będzie tak samo. Ale wtedy park był strzeżony przez stróża. Teraz niepilnowany stanowi potencjalne zagrożenie.
- Z bezmyślnością trudno sobie poradzić. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie próbował złamać zakaz i dostać się na platformy, mimo że są tablice informacyjne i że odcięliśmy dostęp do tras chowając drabiny - komentowała wczoraj przedstawioną przez nas sytuację Agata Ziętek, współwłaścicielka parku.
- Tak naprawdę nie mamy w stu procentach możliwości zabezpieczenia ścieżek. Demontaż nie wchodzi w grę, bo jest to konstrukcja stała. Rozważamy za to montaż monitoringu, o ile uda nam się doprowadzić tam prąd.
Normalnie dostanie się na zawieszony między drzewami tor przeszkód nie jest takie proste. Na początek wszyscy przechodzą krótkie szkolenie. Później zostają ubrani w specjalną uprząż alpinistyczną i kask. Gdy wchodzą w końcu na ścieżkę, uprząż dopinana jest do lin asekuracyjnych. Dzięki temu osoba, która spadnie, co najwyżej zawiśnie w powietrzu. Nic się jej nie stanie.
O to, czy bezmyślni rodzice, którzy narażają własne dzieci na takie niebezpieczeństwo, mogą zostać ukarani i czy właściciele parku dobrze zabezpieczyli tor, spytaliśmy w Straży Miejskiej.
- Park jest dobrze zabezpieczony i naszym zdaniem nie stanowi zagrożenia. A dostanie się na ścieżki przez osoby trzecie nie jest czynem zabronionym w myśl kodeksu karnego - tłumaczy Mirosław Kędziorski, komendant Straży Miejskiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?