Pomysł uszczelnienia systemu składek ZUS ujrzał światło dzienne po odpowiedzi na interpelację posłanki Joanny Muchy, jaką przygotował Leszek Skiba, podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów. Wynika z niej jasno, że w przyszłym roku rząd chce wdrożyć nowe regulacje, które będą polegać między innymi na „wprowadzeniu tzw. okresu wyczekiwania w odniesieniu do zasiłku opiekuńczego i macierzyńskiego oraz ustalenie okresu wyczekiwania na zasiłki”.
Pracownik będzie mógł więc skorzystać ze świadczeń dopiero po kilku miesiącach pracy. Pojawia się nawet doprecyzowanie, że czas ten wyniesie 90 dni dla ubezpieczonych obowiązkowo (obecnie to 30 dni) i 180 dni - dla ubezpieczonych dobrowolnie. Z czym się to wiąże? Po wejściu w życie nowego prawa np. kobiety, które zaraz po zatrudnieniu zajdą w ciążę, nie będą mogły korzystać z płatnych zwolnień.
To jednak nie wszystko, bowiem z odpowiedzi ministra Skiby wynika, że kolejny zasiłek chorobowy będzie przysługiwał pracownikowi dopiero 90 dni po ostatnim zwolnieniu. Kontrowersyjne zmiany mają prawdopodobnie doprowadzić do wyłapania nieuczciwych osób, które nadużywają zwolnień, na czym traci państwo.
Na taką propozycję kategorycznie nie zgadzają się związki zawodowe, twierdząc, że przedstawione rozwiązanie jest niekonstytucyjne, a wszelkie plany reorganizacji systemu zasiłku nie zostały poddane konsultacjom obywatelskim - o organizacjach społecznych nie wspominając.
Jesteśmy zdruzgotani informacjami o planowanych zmianach w systemie zasiłków chorobowych z ZUS. Nie ma to bowiem nic wspólnego z odpowiedzialnością społeczną, przeciwnie - wprowadza to odpowiedzialność zbiorową - ocenia Adam Liszczewski, przewodniczący Rady OPZZ woj. pomorskiego. - W naszej opinii to element naganiania pieniędzy do budżetu i fiskalizacji systemu, tym bardziej że nie odbyły się żadne konsultacje społeczne i nie otrzymaliśmy tego projektu do opiniowania. Należy podkreślić, że jest to również niezgodne z art. 67 konstytucji, który mówi, że obywatel ma prawo do zabezpieczenia społecznego w razie niezdolności do pracy
.
Z kolei politycy opozycji mówią wprost - zmiany w L4 to kolejna próba pozyskania dodatkowych środków do budżetu.
- Jeżeli doniesienia okażą się prawdziwe, będzie dość oczywiste, że rząd szuka sposobów na zakopywanie dziury, którą ma zarówno propagandowo sprzedawany budżet bez deficytu, jak i sam ZUS, do którego trzeba co roku dopłacać dziesiątki miliardów - mówi Artur Dziambor, poseł Konfederacji. - Nikt nie jest w stanie wybrać dni choroby, każdy z nas jest na choroby narażony. Zagrożenie nieotrzymania zasiłku w tym czasie, przy jednocześnie istniejącym obowiązku terminowego płacenia wysokich składek, będzie kolejnym skandalicznym pomysłem tego rządu, po próbie dodatkowego wysokiego opodatkowania rosnącej wreszcie klasy średniej czy „pożyczeniu” pieniędzy z funduszu dla niepełnosprawnych w celu pokrycia zaległości powstałych po wypłaceniu trzynastych emerytur.
Uszczelnienie systemu zasiłków mogłoby zwiększyć przychody do budżetu o nawet 1,72 mld zł.
POLECAMY w SERWISIE DZIENNIKBALTYCKI.PL:
- Kalendarz niedziel handlowych w 2019 roku. Sprawdź!
- Dyskonty nie będą mogły sprzedawać produktów marek własnych?
- Po raz trzeci padła główna wygrana w "Milionerach"!
- TOP 100 największych firm na Pomorzu [RANKING]
- Tak mieszka Robert Lewandowski [zdjęcia]
- Nauczyciel płakał, jak poprawiał. Zobacz najlepsze teksty uczniów i nauczycieli
Pasta jajeczna z awokado
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?