Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd i prokuratura płacą za ciągnącą się latami drzewną aferę

Rajmund Wełnic
Szczecinecki Kronospan do produkcji płyt meblowych zużywa gigantyczne ilości drewna. Sąd oceni, czy faktycznie przy zakupach surowca doszło do nadużyć na 1,3 miliona złotych.
Szczecinecki Kronospan do produkcji płyt meblowych zużywa gigantyczne ilości drewna. Sąd oceni, czy faktycznie przy zakupach surowca doszło do nadużyć na 1,3 miliona złotych. Rajmund Wełnic
Po siedmiu latach od wybuchu głośnej afery rzekomych nadużyć przy dostawach drewna do szczecineckiego Kronospanu sprawa wciąż jest daleko od wyroku. Sąd i prokuratura musiała właśnie zapłacić jednemu z oskarżonych za przewlekłość postępowania.

We wrześniu roku 2007 zatrzymania wśród pracowników Kronspanu odbiły się głośnym echem w całym Szczecinku. Afera wybuchła, gdy służby Kronospanu odkryły nieprawidłowości w obrocie drewnem. Według kontrolerów firmy i prokuratorów mechanizm przekrętu wyglądał następująco - dostawcy drewna tzw. papierówki z województwa pomorskiego mieli wejść w układ z kilkoma pracownikami Kronospanu odpowiedzialnych za przyjmowanie surowca. Pierwsi mieli przywozić materiał, ci drudzy potwierdzać, że przyjęli go więcej niż w rzeczywistości i tworzyć dokumenty potwierdzające ten fakt. Firma wystawiała na tej podstawie fakturę i płaciła dostawcom, a ci mieli dzielić się pieniędzmi ze wspólnikami. Dodatkowo właściciele firm transportowych mieli tworzyć fikcyjne dokumenty kupna drewna od prywatnych klientów. Proceder miał trwać niespełna rok, w tym czasie Kronospan miał stracić ponad 1,3 miliona złotych.

Sprawa była bardzo skomplikowana i zawiła, wymagała "przekopania" się przez ogromne ilości dokumentów, powołania biegłych i wielokrotnego przesłuchania wielu osób. Początkowo prowadziła ją szczecinecka prokuratura, później - właśnie z uwagi na rozmiary - postępowanie przejęli śledczy Prokuratury Okręgowej w Koszalinie. Akt oskarżenia wpłynął do sądu w czerwcu 2011 roku, ale szybko go zwrócono do prokuratury do uzupełnienia. Po otwarciu przewodu sądowego wiosną roku następnego, akta znowu wróciły do prokuratury, tym razem z powodów formalnych. Proces ruszył ostatecznie pod koniec roku 2012, ale też m.in. z powodu choroby sędzi nie posuwał się do przodu. Przypomnijmy, że zarzuty postawiono w sumie 5 osobom - dwóm dostawcom i trójce byłych już pracowników Kronospanu (dwójka z nich przyznała się do winy i dobrowolnie poddała karze).Ostatecznie na ławie oskarżonych zasiadło dwóch dostawców i były pracownik Kronospanu. I to on właśnie zanotował małe zwycięstwo w potyczce z wymiarem sprawiedliwości.

- Kilka miesięcy temu na wniosek mojego klienta Mariusza M. złożyłem skargę na sąd i prokuraturę na przewlekłość postępowania - mecenas Mirosław Wacławski przyznaje, że od tej chwili proces nabrał tempa, ale wciąż jeszcze daleko do rozstrzygnięcia w pierwszej instancji. Nie mówiąc już o wielce prawdopodobnej apelacji. - Od blisko 7 lat mój klient jest pod zarzutami, ma zajęte mienie na poczet grożących kar i nie może normalnie funkcjonować, na dodatek jest postrzegany, jako hochsztapler - mówi prawnik. Sąd Apelacyjny w Szczecinie zgodził się, że postępowanie było przewlekłe i przyznał oskarżonemu odszkodowanie: 1 tys. zł od koszalińskiego SO i 5 tys. zł od PO. - W mojej praktyce niewiele jest spraw, które ciągnęłyby się tak długo - mówi Mirosław Wacławski. - Rozumiem jej skomplikowanie, ale nie można w sprawie karnej, gdzie jest domniemanie niewinności, doprowadzić do sytuacji, że oskarżony z powodu tak długiego trwania postępowania ponosił tego konsekwencje.

Prokurator Aneta Skupień, rzecznik koszalińskiej PO, wyjaśnia, że sąd tylko częściowo podzielił zdanie skarżącego. - Nie zgadzamy się, że stanowiskiem sądu, że w pewnym okresie nie podejmowano żadnych czynności zmierzających do merytorycznego rozstrzygnięcia sprawy - mówi dodając, że sprawy gospodarcze są reguły bardzo skomplikowane i śledczy robią wszystko, aby zakończyć je jak najszybciej. - Niezwłocznie po uzyskaniu opinii biegłego i akt głównych z sądu, materiały te zostały skierowane do analizy porównawczej zabezpieczonych dokumentów, dodam, że była to bardzo obszerna dokumentacja księgowa. Pani prokurator dodaje, że formalnie śledztwo było w tym czasie zawieszone. Nie godząc się z wyrokiem nakazującym zapłatę odszkodowania podjęto nawet próbę złożenia wniosku o kasację nadzwyczajną. - Uzyskano jednak opinię, że ze względów formalnych nie jest to możliwe, wyrok jest więc prawomocny - mówi Aneta Skupień i dodaje, że rzadko zdarza się, aby prokuratura musiała płacić za przewlekłość postępowania.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!