Nazwisko marszałka figuruje w katalogach Instytutu Pamięci Narodowej - Władysław Husejko został zarejestrowany jako TW (tajny współpracownik służb bezpieczeństwa) pod pseud. Tomek. Husejko od początku powtarzał, że nigdy nie współpracował z SB. Prokuratorzy IPN, po analizie materiałów, nie znaleźli podstaw, by oskarżyć samorządowca o kłamstwo. Jednocześnie Władysław Husejko wystąpił do sądu o autolustrację. Stąd rozprawa.
- W materiałach nie odnaleziono informacji przekazanych przez Władysława Husejkę albo przez osobę o pseudonimie Tomek - mówiła prokurator Beata Sochacka. - Oddziałowe biuro lustracyjne złożyło więc wniosek do sądu o wydanie orzeczenia, że oświadczenie pana Husejki jest zgodne z prawdą. Bo, żeby kogoś uznać za tajnego współpracownika, to ta osoba musi spełnić pięć przesłanek, nie wystarczy sama deklaracja. Ta osoba musi mieć kontakty z organami bezpieczeństwa, musi mieć świadomość, że współpracuje, że działa w sposób tajny, że pomaga organom bezpieczeństwa i musi wystąpić materializacja tej współpracy.
- Nie wiem, jak to się stało, że w aktach znalazło się moje nazwisko - mówił przed sądem marszałek, który podtrzymał, że jego oświadczenie jest prawdziwe. W tej sytuacji, z uwagi na zgodność stanowiska prokuratury i osoby lustrowanej, sąd odstąpił od przesłuchiwania świadków i po krótkim czasie wydał orzeczenie.
- Zgromadzony materiał pokazuje, że nie doszło do tajnej współpracy - mówił w uzasadnieniu sędzia Waldemar Katzig i zakończył rozprawę.
- Ja od początku byłem spokojny o rozstrzygnięcie, bo wiem, jaki mam życiorys - mówił marszałek już przed salą sądową. - Zastanawia mnie natomiast, komu zależało, żeby mnie zniszczyć. Są tacy, którzy twierdzą, że znają ich nazwiska, ale ja już nie chcę babrać się w przeszłości.
Orzeczenie nie jest prawomocne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?