MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sąd: Oskarżony o zabójstwo obciąża policjantów

(ces)
Oskarżony wyprowadzany z sali rozpraw
Oskarżony wyprowadzany z sali rozpraw Cezary Sołowij/MODO
- Bili mnie, napoili piwem, pokazywali akta sprawy - dlatego wiedziałem jak popełniono zbrodnię - przekonywał sąd Marek H., oskarżony o zabicie i zgwałcenie Sylwii D.

Sprawa dotyczy głośnego morderstwa 13-letniej dziewczynki w Bobolicach w 1997 roku. Potencjalnego sprawcę - Marka H. - śledczy wytypowali dopiero po kilkunastu latach od zbrodni.

Sąd jeszcze raz wezwał biegłych psychiatrów i psychologów powołanych w tej sprawie. Dlaczego? Coraz bardziej prawdopodobne jest to, że zbrodnię popełnił tylko Marek H. Wina drugiego z podejrzanych - Rafała B., który kilka lat temu popełnił samobójstwo, staje się mało prawdopodobna. A jako głównego sprawcę wskazał go właśnie Marek H.

Do tej pory oskarżony sugerował wręcz, że to jego młodszy kuzyn był prowodyrem zajścia i zabójcą, a on był jedynie świadkiem. Potem się z tego wycofał mówiąc, że żaden z nich nie miał nic wspólnego ze zbrodnią.
Biegli i świadkowie zwracali uwagę, że oskarżony znał wyjątkowo dużo szczegółów okoliczności zbrodni. A mogła znać ją tylko osoba uczestnicząca w tragedii.

- Co pana zaskoczyło w zeznaniach oskarżonego? - pytał sędzia policjanta nadzorującego wszczęte po kilkunastu latach dochodzenie.
- Podawał fakty, które mógł znać tylko sprawca. Na przykład opis ubrania dziewczynki i jej bielizny. Także kolorystykę butów - wyliczał. - Podał nawet wielkość kamienia, którym zadawano ciosy. Mówił, że wystawał z dłoni Rafała B. - opowiadał policjant zaskoczony opisem narzędzia zbrodni.

- Świadek kłamie. O tym, to policjanci mi powiedzieli. A na koniec, zadowoleni z moich zeznań, dali mi piwo - Marek H. zaatakował zeznającego policjanta. Funkcjonariusz, nadzorujący pracę ekipy dochodzeniowej, był bardzo zdziwiony takimi stwierdzeniami.

Oskarżony zasypał pytaniami także kolejnych świadków: funkcjonariuszy i psychologów więziennych. Dociekał czy pamiętają jak skarżył się, że policjanci wymusili biciem przyznanie się do winy. Jednak nikt z obecnych na sali rozpraw nie pamiętał tego.

- Gdyby padło takie stwierdzenie, to mamy obowiązek to odnotować - powiedziała psycholog z koszalińskiego Aresztu Śledczego.

Z powodu ciężkiej choroby sąd ma wkrótce przesłuchać ojca oskarżonego w domu. Następny termin rozprawy uzależniony jest od uzyskania uzupełniającej opinii psychologiczno-seksualnej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!