15 września przed Sądem Rejonowym w Białogardzie odbyła się ostatnia rozprawa z wniosku Izabeli Nowak z Ogartowa, która jest przekonana, że sąsiad, radny powiatowy Józef Nizioł, ma część swojego warsztatu samochodowego na jej działce. Tak wynika z pomiarów - najpierw geodety Tadeusza Rybaka z 1984 roku, a następnie geodetki Anny Rożko z 1993 roku. Zresztą utwierdziła się w tym przekonaniu, gdy gmina obciążyła ją podatkiem od gruntów związanych z działalnością gospodarczą, której nie prowadziła.
Wznowienie granic, którego na zlecenie sąsiada dokonał geodeta Marian Choroba, nie potwierdziło, aby Nizioł wszedł z budową w działkę Izabeli Nowak. Który geodeta się pomylił przy wznawianiu granic i które z tych wznowionych są właściwe? - to przedmiot sprawy, choć nie taki oczywisty dla wnioskodawczyni - Izabeli Nowak.
- To nie jest postępowanie o rozgraniczenie, a o wznowienie granic - przypomniała sędzia Renata Ćwiertnia, słysząc, jak profesjonalna pełnomocniczka Izabeli Nowak raz po raz myli oba pojęcia.
- Sąd nie tworzy w tym postępowaniu granic na nowo, nie ustala powierzchni działek, nie określa własności. Mam nadzieję, że to jest jasne. Tak by się działo właśnie w postępowaniu o rozgraniczenie, ale ono musiałoby być poprzedzone postępowaniem administracyjnym i brakiem zgody na administracyjne rozstrzygnięcie. Wtedy na wniosek zająłby się nim sąd. A to jest postępowanie o wznowienie granic między nieruchomościami, tych już wyznaczonych, istniejących w dostępnej dokumentacji. Może pani (i tu sędzia zwróciła się do wnioskodawczyni) cofnąć to postępowanie. Sąd je umorzy, a pani wystąpi o rozgraniczenie, bo wnioski, które pani składa, nie dotyczą postępowania o wznowienie granic. Jeszcze teraz można to zrobić. Zresztą oba postępowania się nie wykluczają.
Izabela Nowak na ten krok się nie zdecydowała, jej pełnomocniczka podtrzymała wniosek o wznowienie granic, zaznaczając przy tym, że „punkty graniczne wskazane przez biegłego sądowego zostały oparte na niewłaściwych dowodach”, czyli na pomiarach wykonanych w 2013 roku przez starostwo w ramach modernizacji ewidencji gruntów dla obrębu Ogartowo i tych przeprowadzonych kilka miesięcy później na zlecenie Józefa Nizioła przez geodetę Mariana Chorobę. A właśnie te strona przeciwna uznaje za właściwe.
Podczas rozprawy słuchany Józef Nizioł przyznał, że wiedział o błędzie geodezyjnym w całym Ogartowie, przyznał, że starostwo też wiedziało. Przyznał że naciskał, by coś z tym zrobiło, i gdy podczas wykonywania prac pomiarowych przez starostwo został odnaleziony punkt graniczny między jego działką a działką sąsiadki, on zlecił wznowienie granic już na własny koszt i wykonał je Marian Choroba. To jego ustalenia potwierdził biegły sądowy. Pełnomocnik Józefa Nizioła wniósł o to, by w ogóle pominąć zeznania Anny Rożko, która nie miała jeszcze uprawnień geodety, gdy dokonała spornych pomiarów, a do tego, „w tym postępowaniu zachowywała się jak strona, nie jak świadek”. Wyrok ogłoszony zostanie 29 września.
Popularne na gk24:
- Przygotowały 71 wyprawek szkolnych. To wszystko za lajki
- Wolne dni w roku szkolnym. Będzie ich sporo
- Budowa Centrum Pielgrzymkowego-Turystycznego na Górze Chełmskiej
- Obchody II wojny światowej w Koszalinie
- Tanie śniadanie dla ucznia. Gdzie kupić?
Zachęcamy również do korzystania z prenumeraty cyfrowej Głosu Koszalińskiego
Zobacz także: Sąd w Koszalinie zniósł tymczasowe ograniczenie praw rodzicom z Białogardu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?