Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd w Szczecinku nie karze za blokady obwodnicy

(r)
Sołtys Zefiryn Droszcz czeka pod drzwiami sądu w Szczecinku na rozprawę za słynne blokady na obwodnicy.
Sołtys Zefiryn Droszcz czeka pod drzwiami sądu w Szczecinku na rozprawę za słynne blokady na obwodnicy. Fot. Rajmund Wełnic
Sąd w Szczecinku nie ukarał organizatorów ubiegłorocznych protestów na obwodnicy blokowanych przez przeciwników przyłączenia do miasta Świątek i Trzesieki.

Kilkudziesięcioosobowe grypy mieszkańców gminy wiejskiej Szczecinek w sumie 3 razy blokowały ruch na obwodnicy. Ludzie chodzili w tę i z powrotem po pasach z biało-czerwonymi flagami i transparentami przeciwko przyłączeniu Trzesieki i Świątek do Szczecinka. Protesty nie na wiele się zdały, bo rząd postanowił wówczas, że będą to od 1 stycznia 2010 roku nowe dzielnice Szczecinka.

Choć uznał ich winnych wykroczenia, to przyjął, że formalności związanych z demonstracją nie dopełnili bez złej wiary i zadbali, aby protest.

Szczecinecki sąd sprawą kar dla Jacka Pawłowicza ze Świątek i sołtysa Trzesieki Zefiryna Droszcza zajął się po raz drugi. Wcześniej za "zwołanie zgromadzenia bez zawiadomienia urzędu miasta" sąd skazał ich na 200 zł grzywny. Rozprawa odbyła się jednak w trybie nakazowym bez wysłuchania stron, a obaj panowie nie zgodzili się z orzeczeniem, więc sprawa trafiła do sądu w zwykłym trybie.

J. Pawłowicz wyjaśniał, że decyzję o blokowaniu obwodnicy w lecie zeszłego roku podjęli mieszkańcy wspólnie na zebraniach w Świątkach i Trzesiece. - To był wynik naszego niezadowolenia z podejmowania decyzji ponad naszymi głowami - mówił nawiązując do gorącego wówczas tematu połączenia obu miejscowości w gminie wiejskiej ze Szczecinkiem. Wspomniał też, że ostatni raz w podobnej sytuacji był w latach 80., gdy jako młody chłopak demonstrował z opozycją na ulicach Szczecina.

Sędzia Katarzyna Brambor-Kwiatkowska dopytywała się, czy nie wiedział, iż przy tego typu protestach trzeba zawiadomić władze miasta. Tym bardziej, że ich zgoda nie jest wymagana, a wystarczyło jedynie zawiadomienie. - Nie wiedzieliśmy, że jest taki obowiązek, myśleliśmy, że po pasach można chodzić - mówił pan Jacek i przypomniał, że z własnej inicjatywy powiadomił o blokadzie policję. Dzięki temu mogła ona uruchomić objazdy, a blokada nie sparaliżowała całkowicie ruchu.

Podobnie tłumaczył się sołtys Z. Droszcz. - Dla mnie samo to, że musiałem tu przyjść jest największą karą - powiedział nam jeszcze przed rozprawą.

Sędzia uznała obu panów za winnych wykroczenia, ale odstąpiła od wymierzania kary. - Sąd uznała za zasadne argumenty, dlaczego doszło do zgromadzenia, a brak zawiadomienia wynikał z niewiedzy - K. Brambor-Kwiatkowska przypomniała, że policję o proteście zawiadomiono, a sama blokada miała spokojny przebieg, nikt nie został poszkodowany, obeszło się bez kolizji, co potwierdzają policyjne notatki.

Wyroki są nieprawomocne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!