Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sądowa batalia o dzieci. "Chcą je zabrać z powodu biedy"

Łukasz Gładysiak [email protected]
– Będę robić wszystko, by nie odebrano nam dzieci – deklaruje Monika Komajda z Gościna. Na zdjęciu z czwórką z sześciorga swoich dzieci.
– Będę robić wszystko, by nie odebrano nam dzieci – deklaruje Monika Komajda z Gościna. Na zdjęciu z czwórką z sześciorga swoich dzieci. Łukasz Gładysiak
Gościno: 28-letnia matka i jej partner walczą o utrzymanie opieki nad sześciorgiem dziećmi. Jak twierdzą, mają je stracić dlatego, że są zbyt biedni. Decyzja należy do sądu w Kołobrzegu.

- Nie wiem już, co mamy robić. Wciąż grożą nam, że stracimy dzieci. Powoli tracimy siły w tej nierównej walce - mówił na korytarzu sądowym Artur Bachorski z Gościna.

We wtorek, 18 lutego Sąd Rejonowy w Kołobrzegu orzekał w sprawie odebrania jemu oraz jego konkubinie prawa do opieki nad szóstką dzieci. Najstarsze ma dziewięć lat, najmłodsze - roczek. Rozprawę ostatecznie odroczono, wskazując konieczność przeprowadzenia badań psychologicznych dzieci.

Wersja rodziców: chodzi o biedę
Jak opowiadają Monika Komajda i Artur Bachorski, problemy zaczęły się w 2007 roku.

- Przyznano nam wówczas mieszkanie socjalne w Ramlewie. Było to raczej pomieszczenie gospodarcze bez kanalizacji i ogrzewania, częściowo brakowało też sufitu - mówi Artur Bachorski.

To wówczas po raz pierwszy pojawiła się przesłanka, że z powodu złych warunków, w których przebywają dzieci, należałoby się rodzinie baczniej przyglądać. W marcu 2011 r. Monika Komajda i Artur Bachorski przenieśli się do nowego mieszkania w Gościnie - również wskazanego przez Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej. Oddano im do dyspozycji kawalerkę o powierzchni 35 metrów kwadratowych, w której po krótkim czasie pojawiły się ślady zawilgocenia.

- Mój synek Krzyś cały czas ma katar i jest podziębiony - mówi Monika Komajda wskazując na wielką, czarną plamę, rozrastającą się na ścianie od krawędzi podłogi łazienki. Ciemne ślady pojawiły się także w pozbawionym okna pokoiku, w którym śpi większość jej potomstwa. Monika Komajda informuje też, że w związku z trudną sytuacją finansową złożyła wniosek o dodatek mieszkaniowy, ten jednak, jak poinformowano ją w GOPS-ie, mógł został przydzielony dopiero po trzech miesiącach. W ten sposób, już na starcie "nowego" życia pojawiło się zadłużenie.

Wszystkie te problemy sprawiły, że po raz kolejny nad parą zawisła groźba pozbawienia praw rodzicielskich. Jak wspomina Artur Bachorski, starając się poprawić sytuację bytową, jeszcze gdy mieszkali w Ramlewie podjął pracę zagranicą.

- Po krótkim pobycie w Danii, musiałem nagle wracać, ponieważ oskarżono mnie, że porzuciłem rodzinę, z którą moja partnerka sama sobie nie radzi. I tutaj, zdaniem opieki społecznej, najlepszym rozwiązaniem było zabranie nam dzieci - komentuje. Jego konkubina twierdzi, że pracownicy socjalni starający się rzeczywiście im pomóc, byli od nich odsuwani.

Burmistrz: zmierzamy ku tragedii
O opinię na temat Artura Bachorskiego i jego partnerki poprosiliśmy burmistrza Gościna Mariana Sieradzkiego:

- Ich problem znany jest nam od lat. Nie chcę teraz wdawać się w szczegóły, ale mamy tutaj do czynienia z postawą typowo roszczeniową. Kłopotem tej rodziny nie jest bieda, ale także inne czynniki, z powodu których cierpi właśnie szóstka dzieci. Poza tym, zdaniem urzędników, nie nadaje się ona do społecznego funkcjonowania. Takie sygnały dostajemy także od sąsiadów z ich bloku. Udzielamy im niezbędnej pomocy, oczekując minimum odpowiedzialności oraz własnej inicjatywy. Jestem przeciwnikiem pozbawiania praw rodzicielskich z przyczyn materialnych, ale w tym akurat wypadku wydaje mi się, że mogłoby to pomóc im wszystkim. W innym razie zmierzamy ku tragedii - informuje.

Komentarza w sprawie odmówiła nam dyrektor GOPS w Gościnie Anna Strojna-Waszkowska oraz zeznający podczas wtorkowej rozprawy w charakterze świadków kuratorzy. Odmowę uzasadnili przepisami o tajemnicy związanej z osobami, którym udziela się pomocy. To właśnie między innymi wywiad środowiskowy legł u podstaw aktualnego procesu o pozbawienie Moniki Komajdy i jej partnera praw rodzicielskich.

Rozwiązanie: przeprowadzka do Rymania?
Jak zatem sytuacja przedstawia się obecnie? Artur Bachorski mówi, że pracuje dorywczo próbując za wszelką cenę powiązać koniec z końcem. Stara się również o nowe, większe mieszkanie dla swojej rodziny, tym razem w Rymaniu, gdzie przyjazną dłoń wyciągnął wójt Mirosław Terlecki.

- Jeśli będzie taka możliwość, będę się starał pomóc. Na razie mamy tylko jedno mieszkanie socjalne, na które czeka inna, również wielodzietna rodzina - mówi.

Wójt Terlecki nie jest jedyną osobą, która zdecydowała się stanąć w obronie Artura Bachorskiego i jego partnerki. Bezinteresowną pomoc zaoferował także mecenas Edward Stępień z Kołobrzegu.

- Wygląda na to, że za wszelką cenę próbuje się tym ludziom odebrać dzieci właśnie z powodu biedy - mówi adwokat. - Jak wynika z informacji przekazanych przez panią Komajdę, w rodzinie tej nie ma przemocy czy jakiejkolwiek innej patologii, a więc rzeczywistych przesłanek do pozbawienia praw rodzicielskich. Po zapoznaniu z aktami sprawy będę się starał ich bronić jako pełnomocnik. Sami rodzice informują, że z chęcią przyjmą jakąkolwiek pomoc, w dowolnej formie, która mogłaby poprawić sytuację ich dzieci w ich domu. O tym, czy w nim one pozostaną, zadecyduje sąd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!