Salmonella sparaliżowała funkcjonowanie Przedszkola nr 15 na przełomie października i listopada. Sanepid stwierdził wówczas zakażenie u prawie 100 osób. Przedszkole zostało na ponad tydzień zamknięte. Dochodzenie w tej sprawie wszczęła prokuratura. Do tej pory trwa jednak prokuratorskie śledztwo, a przyczyny zatrucia nadal nie są jednoznacznie określone.
- Trwają przesłuchania, to około 100 osób, które trzeba przesłuchać - mówi Aneta Skupień, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie. - Trudno powiedzieć, jak długo śledztwo jeszcze potrwa. Rodzice, z którymi rozmawialiśmy o ich problemach, chcą pozostać anonimowi.
Tłumaczą, że to nie oni są winni temu, że ich dzieci się pochorowały i przez to musiały przez wiele tygodni zostać w domu. A co za tym idzie, rodzice musieli w tym czasie zapewnić im opiekę. Często odpłatną. Co prawda podczas nieobecności dziecka w przedszkolu nie płacili za korzystanie z placówki, ale - jak mówią - koszty, które ponieśli, były często wyższe niż opłaty przedszkolne, które zaoszczędzili. Dzisiaj do ratusza wybiera się jedna z mam, która chce starać się o rekompensatę z racji tego, że jej dziecko przez ponad dwa miesiące musiało być w domu.
- Musiałam wziąć zwolnienie z pracy i przez to z pensji straciłam tysiąc złotych. I tyle chciałabym otrzymać zwrotu.
Wcześniej o zwrot 1,7 tys. zł starała się inna mama.
- To był koszt, który wziął się z opłacenia opiekunki, kosztów leczenia i zastosowania specjalnej diety - mówi nam nasza rozmówczyni; jej dziecko także musiało przez dwa miesiące przebywać w domu.
- Nie mam na to rachunków, ale tyle mi wyszło z podliczenia. Moje podanie zostało potraktowane odmownie. Usłyszałam, że jak się skończy śledztwo prokuratury, to będę mogła dochodzić odszkodowania od ubezpieczalni, ale z tego, co wiem, to ubezpieczenie nie obejmuje salmonelli. Nie rozumiem, dlaczego my - rodzice mamy ponosić dodatkowe koszty z tego powodu, że doszło do zakażenia w przedszkolu Od pełniącej obowiązki dyrektor Przedszkola nr 15 Grażyny Jasickiej dowiedzieliśmy się, że faktycznie ubezpieczenie nie przewiduje odszkodowania z tytułu choroby zakaźnej. - Agentka wyjaśniła nam, że nie można się ubezpieczyć np. od salmonelli. Odszkodowania są wypłacane za takie uszczerbki, jak np. złamania czy zwichnięcia - mówi dyrektor.
Co teraz? Czy kolejni rodzice z roszczeniami będą odsyłani z ratusza z kwitkiem? A może mogą jednak liczyć na rekompensatę kosztów?
- Prezydent wstrzymuje się z wydaniem decyzji do czasu zakończenia prokuratorskiego śledztwa - odpowiada Krzysztof Stobiecki, dyrektor wydziału edukacji w ratuszu. Dodajmy, że urząd ze swojej strony też ubezpieczył przedszkola, ale jest to wyłącznie ubezpieczenie majątku.
Do sprawy wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?