Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samotne życie, samotna śmierć

Sylwia Zarzycka
Na grobie Daniela wieniec położyli jedynie grabarze.
Na grobie Daniela wieniec położyli jedynie grabarze. Krzysztof Bednarek
Daniel powiesił się w lesie. Na pasku od spodni. Miał 18 lat, za sobą koszmarne dzieciństwo. A na jego pogrzebie był tylko grabarz.

Po śmierci Daniela sąsiedzi z podkołobrzeskiego Drzonowa zebrali się przy wspólnym stole. Postanowili napisać pismo do prokuratury. Z donosem na babcię chłopaka. - Bo to ona mu ten sznurek na szyję założyła - nie ma wątpliwości pani Danuta Jankowska, która zna chłopca od siódmego roku życia, czyli od dnia, w którym pojawił się w Drzonowie. Sąsiedzi opisali na przykład, jak to dziesięcioletni wówczas Daniel zbyt długo jeździł na sankach, a babcia za karę wystawiła go w trampkach i krótkich spodenkach na dwór. W mroźny dzień kazała mu stać bez ruchu trzymając sznurek sanek w ręku. On stał i trząsł się z zimna, łzy płynęły mu po policzkach. A jak chciał je wytrzeć i wypuścił sznurek, babcia zaczęła na niego wrzeszczeć. Napisali też jak pewnego dnia nie chciała go wpuścić do mieszkania więc spędził noc na ławce przed domem. Jak go ogłupiała, mówiąc, że jest nic nie wart, głupi i zgnije w kryminale. Jak słyszeli jego płacz, gdy był bity. Jak nigdy nie miał swojego miejsca, swoich zabawek. Jak chodził w za małych, zniszczonych ubraniach.
- Tam połowy nie ma, bo trzeba by książkę napisać - dodaje pani Danuta. - Pamiętam takie zdarzenie. Daniel miał kilka lat, gdy przyszłam do jego babci. Piła razem ze swoim konkubentem. Chłopiec spał obok. "Na ch... myśmy go wzięli"- wyrzekała. Mnie zrobiło się bardzo przykro, aż się popłakałam, że nikt go nie chce.
Pod pismem do prokuratury podpisało się 13 osób. Wśród nich syn wieloletniego konkubenta babci.
- Dlaczego? Bo mi wstyd, że mam takiego ojca. Jemu nie idzie nic przetłumaczyć. Ona go sobie urobiła, tak, że chodzi jak zaprogramowany. Nie lubię jej - mówi Robert S., syn konkubenta. On też jest przekonany, że za śmierć Daniela powinna odpowiedzieć jego babka. - Bo to ona pedofila chciała z niego zrobić, nieudacznika. A on był normalnym chłopakiem. Takim jak wszyscy. Trochę wagarował, ale czy to powód, by co dzień go po plecach napier…? - pyta. - No i ten pogrzeb. Przecież tam był tylko grabarz, dół i łopata. Jak mogli tak zrobić? Ale jej chodziło tylko o pieniądze. Daniel miał rentę, więc dostała zasiłek pogrzebowy. Zapłaciła to co konieczne i tyle. Zarobić na tym chciała.
Pani Danuta też nie może przeboleć śmierci i pogrzebu Daniela.- Ja byłam z sąsiadką w prosektorium, żeby zidentyfikować ciało - opowiada. - Chcieliśmy go tu u nas pochować. Opieka by za to zapłaciła. Ale babcia musiałaby się wtedy zrzec prawa do pochówku. Nie zrobiła tego. I Daniel leży pod płotem, daleko od domu.
Sąsiedzi, których dzieci są rówieśnikami Daniela, próbowali znaleźć chłopca na zdjęciach ze szkolnych imprez. Nie było go na żadnej fotografii ani z zabawy karnawałowej, ani z dnia nauczyciela. Tak jakby go w ogóle nie było...

Pamiętam jego twarz

- Pamiętam jego miłą twarz - mówi Andrzej Walesiak, dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Polanowie. Daniel trafił tam pod koniec listopada 2004 roku. Na piśmie z sądu było przykazane: diagnozować, czy bierze narkotyki. Niestety, brał - stwierdzili w ośrodku. Nie chciał się leczyć. No i uciekał, na dwa, trzy tygodnie. Gdy wracał przypominał własny cień. Opiekunowie wiedzieli, że trafia do narkomańskiej meliny. Próbowali tłumaczyć, że tak dalej być nie może. Tym bardziej że bardzo go lubili. Bo gdyby nie te narkotyki, to mógłby uchodzić za wzór dla innych. Uczynny, pomocny i nie taki cyniczny jak inni chłopcy po przejściach. - A z tym cynizmem najtrudniej walczyć - komentuje dyrektor.
Daniel miał marzenia. Psychologowi w ośrodku powiedział, że chciałby być pilotem. Ale poza tym niewiele mówił. Był taki zamknięty w sobie, wycofany. Zanim trafił do Polanowa chodził do szkoły zawodowej w Gościnie. Krótko, niecałe trzy miesiące. Wagarował. - Opuścił 170 godzin - wylicza dyrektor szkoły Barbara Koleśnikow. Ona też pamięta miłą twarz chłopca. Budził zaufanie. Ale też sprawiał kłopoty. Mieszkał w przyszkolnym internacie. Tam ukradł koledze 420 złotych. W dzienniku znalazła się uwaga, że na torbie nauczyciela - wspólnie z kolegami - wypisał brzydkie słowa. Przyznał się do tego, ale nauczyciel po przeanalizowaniu całej sytuacji, stwierdził, że chłopak tego nie zrobił. Tu też pytano go dlaczego nie chce podporządkować się jasnym regułom. Najczęściej milczał, ewentualnie na odczepnego przyrzekał, że się poprawi. Dyrektor zapamiętała, że kiedy przyszedł do szkoły, był bardzo ubogo, wręcz nędznie ubrany. Nie miał właściwie żadnych osobistych rzeczy. Wychowawczyni rozmawiała wtedy z jego babcią. Po tej rozmowie opiekunka kupiła mu to, co potrzeba. Nauczyciele pamiętają też, że babcia przyjeżdżała na wywiadówki, interesowała się wnukiem.
W ośrodku w Polanowie Daniel bardzo na nią czekał. - Kiedy miała przyjechać, stał przy oknie i patrzył czy już jest - potwierdza psycholog. - Razem chodzili na spacery. Co prawda zawsze mu coś przywoziła i być może z tego powodu czekał, ale myślę, że nie tylko. Psycholog dodaje, że Daniel był "kochliwy". Miał nawet jakąś dziewczynę, ale związek nie trwał długo. I jeszcze jedno jest ważne - chłopak był bardzo wyczulony na słowo "matka". To wyczulenie graniczyło z obsesją.

Matka - ktoś bardzo daleki

Biologiczna matka zrzekła się Daniela. Wiedział o tym. Anna, bo tak ma na imię matka chłopaka, owszem przyjeżdżała do Drzonowa. Ale zawsze jej przyjazd był tak zorganizowany, by przy okazji nie spotkała syna. Na Górnym Śląsku wychowuje, ponoć z powodzeniem, dwie córki. To ona razem z babcią Daniela załatwiała formalności związane z pogrzebem. Na cmentarzu w Drawsku powiedziała, że jest kimś z dalekiej rodziny...

Więcej w papierowym wydaniu gazety.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!