List wojewódzkiego inspektora sanitarnego Jerzego Jakubka zapowiada ostre cięcia w sieci sanepidowskich laboratoriów. Na Pomorzu Zachodnim jest ich obecnie 11, zostaną dwa, góra trzy. Mówi się nieoficjalnie tylko o Szczecinie i Koszalinie. Wszystko przez zmianę przepisów, które pozwalały pieniądze zarobione na badaniach zleconych sanepidowi przeznaczać na utrzymanie laboratorium. Od przyszłego roku nie będzie takiej możliwości, sanepid będzie mógł robić tylko tzw. badania nadzorowe. W całym kraju będą więc oszczędności - czytaj: likwidacje laboratoriów. Szef sanepidu chce, aby powiatowi inspektorzy sami zaproponowali, jak to zrobią: wygaszą laboratorium i zwolnią wszystkich lub część ich pracowników, utworzą spółkę pracowniczą, która przejmie badania, a może wymyślą coś innego.
Dla szczecineckiej stacji sanitarno-epidemiologicznej to hiobowe wieści. Z jej 52-osobowej załogi aż 25 pracuje w laboratorium. Teraz grozi im zwolnienie. - Robimy wszystkie badania: mikrobiologię wody, żywności, kliniczną, chemię żywności i wody, oraz badania środowiska pracy - mówi Barbara Szysz, szefowa stacji. Obsługuje 3 powiaty (szczecinecki, świdwiński i wałecki, a pod kątem żywości także drawski). W sumie w zeszłym tylko roku wykonano tu ponad 8,2 tys. badań w ramach nadzoru sanitarnego i blisko 24 tys. badań zleconych. Laboratorium ma wszelkie możliwe certyfikaty i pracuje w najnowocześniejszych warunkach w województwie. Dumą sanepidu jest ukończony kosztem 8 milionów złotych zaledwie przed 10 laty (i wciąż modernizowany) gmach przy ulicy Ordona. - Z 2,1 tysięcy metrów kw. powierzchni, laboratorium zajmuje jakieś 2/3 i teraz miałoby stać puste? - dziwi się B. Szysz.
W obronie miejsc pracy i laboratorium pracownicy sanepidu napisali list otwarty do władz Szczecinka i powiatu oraz miejscowego posła. Wiadomo, że lokalni notable będą bronić laboratorium, chociażby dlatego, że wykonuje badania mikrobiologiczne dla szpitala i innych lekarzy oraz licznych firm i ludności. W zgodnej opinii fachowców wożenie próbek poza Szczecinek mija się z celem, bo najbliższe laboratorium znajduje się 70 kilometrów od miasta. To oczywiście odbije się na kosztach, dostępności badań, czasie oczekiwania na wyniki, a więc na naszym bezpieczeństwie zdrowotnym. Utworzenie spółki pracowniczej proste nie będzie, chociażby dlatego, że najbardziej dochodowe badania (np. chemiczne) już prowadzą prywatne firmy, a nikt nie pali się do przejęcia kosztownych i pracochłonnych badań mikrobiologicznych.
Na razie wiadomo, że starosta szczecinecki Krzysztof Lis spotka się w połowie maja z wojewodą i inspektorem wojewódzkim. Czasu jest mniej niż mało, bo budżet sanepidu na przyszły rok już powinien być ustalany. Pod koniec maja swoje stanowisko przedstawi także konwent zachodniopomorskich starostów. Łatwo domyślić się, że władze powiatowe staną murem za swoimi laboratoriami. I niekoniecznie interesy poszczególnych starostów muszą być takie same, bo niemal pewne jest, że część laboratoriów ocalić się w żaden sposób nie da. - Były deklaracje, że inspektor wojewódzki widzi sieć laboratoriów w Szczecinie, Koszalinie, Kamieniu Pomorskim i Szczecinku, ale był też wariant tylko z dwoma pierwszymi - nie ukrywa starosta K. Lis.
Jednak nawet w pierwszym, najlepszym dla Szczecinka wariancie miejscowy sanepid nie będzie mógł już najpewniej robić badań zleconych, na których rocznie zarabia około pół miliona zł. Stąd rozmowy władz powiatu z szefami szpitala i firmy medycznej Podimed, czy w oparciu o przejętych pracowników, sprzęt i pomieszczenia, zajęliby się zleconymi badaniami mikrobiologicznymi. I taka wola jest. Losy szczecineckiego laboratorium rozstrzygną się w najbliższych tygodniach. O sprawie będziemy informować na bieżąco.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?