Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sarna zaatakowana przez psy koło Koszalina. Uratowali ją ludzie

Rafał Czabrowski rafał[email protected]
Ranną sarną zaopiekowali się Mariusz Pietrzak z koła łowieckiego "Dzik Koszalin” i jego żona, Wiesława. Zwierzę najpierw trafi do specjalnego azylu, a potem, gdy wydobrzeje, zostanie wypuszczone do lasu.
Ranną sarną zaopiekowali się Mariusz Pietrzak z koła łowieckiego "Dzik Koszalin” i jego żona, Wiesława. Zwierzę najpierw trafi do specjalnego azylu, a potem, gdy wydobrzeje, zostanie wypuszczone do lasu. Fot. Radek Koleśnik
Młody, zaledwie roczny koźlak, został zaatakowany przez psy puszczone samopas. Uciekająca sarna przeskoczyła ogrodzenie i znalazła schronienie na ogrodach działkowych "Tulipan" w Niekłonicach.

- Wiosna nadchodzi wielkimi krokami. Postanowiłem pojechać na działkę i porobić porządki - mówi Stanisław Zalesiński, mieszkaniec Koszalina. - Patrzę, a tu po mojej działce chodzi, a właściwie ledwo co się wlecze malutka sarenka. Kulała na jedną nogę, po której spływała krew. Widać było, że biedactwo jest wykończone. Żal mi się jej zrobiło. Postanowiłem zwierzaka ratować.

W straży gminnej dowiedziałem się, że oni nie zajmują się takimi przypadkami. Po mojej prośbie o pomoc w Urzędzie Gminy powiedziano mi, że w ciągu 30 minut przyjedzie łowczy - dodaje Stanisław Zalesiński. Do Niekłonic trafiliśmy w chwili, gdy strażnik łowiecki wynosił przestraszone koźlę z działek. - To młodziak, ma zaledwie rok - mówi Mariusz Pietrzak z koła łowieckiego "Dzik Koszalin". - Widać, że koźlę było atakowane przez psy. Uciekając przed nimi przeskoczyło ogrodzenie ogrodów działkowych. Jedziemy teraz szybko do lecznicy na ulicy Połczyńskiej w Koszalinie.

Dwie godziny później usłyszeliśmy, że sarna najprawdopodobniej wydobrzeje. - Jestem dobrej myśli. Weterynarz dał mu w sumie trzy zastrzyki: antybakteryjny, przeciw zakażeniu oraz antybiotyk. Noga jest opatrzona. Jeżeli nie wdało się jakieś większe zakażenie to na pewno przeżyje. Za słaby jest jeszcze żeby go wypuścić do lasu. Trafi więc do azylu - mówi Mariusz Pietrzak.

Wspomniany azyl to kawałek terenu ogrodzony płotem przy gospodarstwie Mariusza Pietrzaka. - Trzymam tam zwierzęta, które trafiły do mnie z różnych powodów. Są dokarmiane i mają opiekę weterynaryjną do czasu aż wydobrzeją. Następnie są wypuszczane do lasu - dodaje strażnik łowiecki.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!