Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Schronisko w Białogardzie pod znakiem zapytania [zdjęcia i film]

(qba)
Radosław Brzostek
Zakaz przyjmowania psów do czasu uporządkowania kwestii przepełnienia obiektu otrzymał Jerzy Harłacz, szef Stowarzyszenia Animals, zarządzającego schroniskiem w Białogardzie. We wtorek w schronisku kontrolę przeprowadzili inspektorzy z TOZ.
Kontrola w schronisku dla psów w Białogardzie

Kontrola w schronisku dla psów w Białogardzie

Kontrolę w białogardzkim schronisku przeprowadziła Aleksandra Fila, prezes Zarządu Okręgowego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Szczecinie. Jerzy Harłacz obawiał się tego spotkania. Ale już na początku mógł odetchnąć. Prezes Fila stwierdziła, że schronisko w Białogardzie na pewno nie kwalifikuje się na czarną listę. - Nikogo by nie wzruszyło. Jest normalne - powiedziała.

Kontrola nie była jednak przypadkowa. Powiatowy lekarz weterynarii wydał zakaz przyjmowania psów do schroniska, bo jest przepełnione. Jerzy Harłacz odwołał się od tej decyzji do Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii, a lekarz poprosił o opinię właśnie TOZ. Ta nie będzie negatywna. Ale kwestie finansowe Harłacz musi wyjaśnić. - Jego schronisko jest kołem ratunkowym dla wielu gmin w Polsce. Niestety, za każdego psa pan Harłacz bierze tylko jednorazową opłatę. W ten sposób, by utrzymać schronisko, musi wciąż przywozić nowe psy. I tu jest problem - przyznawała Aleksandra Fila. Przypomniała, że umowy muszą być skonstruowane tak, by gminy płaciły za każdego psa określoną kwotę w stosunku rocznym. - U nas, w Stargardzie Szczecińskim, gminy płacą 2.000 zł za każdego psa - zdradziła. Zapytała jeszcze o kwestie adopcji psów, ewidencję, eutanazję.

- Tylko w lutym oddałem 11 psów, więc adopcje są przeprowadzane bardzo często - odpowiada Harłacz. - Eutanazji dokonujemy niewiele. W całym ubiegłym roku było ich 27 - pokazał dobrze udokumentowane przypadki. Przyznał, że adopcji mogłoby być jeszcze więcej, ale... - Czesi chcieli brać ode mnie psy. Gdy dowiedziałem się po co im tyle tych zwierzaków, zakazałem przyjazdu - mówi Harłacz. - Niech pan powie co chcieli z nimi robić? - dopytywała inspektorka. - Testować na nich kosmetyki - pokiwał głową szef Animalsów.

Ostateczna decyzja o losach białogardzkiego schroniska ma zapaść po kontroli, którą na następną środę zapowiedział jeszcze Wojewódzki Lekarz Weterynarii. - Nasyła się na mnie tyle kontroli, że właściwie siedzę tylko w papierkach i zeznaję jak na spowiedzi. Powiem tak: przepisy dotyczące bezpańskich zwierząt są idiotyczne. Pies to zwierzę stadne, a każe się mi m.in. stawiać budy dla każdego. 2/3 z nich będzie pusta. Tu trzeba zadbać przede wszystkim o ludzi. Jeśli im się poprawią warunki bytowe to i o psy zaczną dbać - kończy Harłacz.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo