Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sebastian Karpiniuk był moim swatem i świadkiem (zobacz film)

(mon)
Jacek Woźniak pokazał nam zdjęcie, na którym Sebastian Karpiniuk trzyma na rękach jego syna Pawełka.
Jacek Woźniak pokazał nam zdjęcie, na którym Sebastian Karpiniuk trzyma na rękach jego syna Pawełka.
Sebastian Karpiniuk miał 26 lat, Jacek Woźniak rok mniej kiedy obaj w 1998 zostali radnymi Rady Miasta.

Sebastiana Karpiniuka wspomina Jacek Woźniak, radny klubu SLD:
- W 1998 roku między nami a kolejnym radnym była prawie pokoleniowa różnica. To nas dodatkowo zbliżyło - mówi Woźniak. - Ale nasza znajomość zaczęła się dużo wcześniej. To było w czasie szkoły średniej. Jego narzeczona mieszkała koło mnie i tak się poznaliśmy.

Znajomość rozwijała się i to mimo różnic politycznych. Sebasitan Karpiniuk należał przecież do Kongresu Liberalno Demokratycznego. Następnie przeszedł do Unii Wolności, a od 2001 roku do PO. Jacek Woźniak z kolei od początku związany jest z Sojuszem Lewicy Demokratycznej.

- Różnice polityczne nie potrafiły nas dzielić. Raz w życiu się pokłóciliśmy. Chodziło o mandat Janusza Gromka w 2007 roku. PiS chciał odwołać prezydenta po tym, jak nie złożył oświadczenia o działalności gospodarczej żony. Moja formacja nie chciała zająć stanowiska w tej sprawie, a Sebastian oczekiwał, że poprzemy PO, które popierało prezydenta. Pokłóciliśmy się naprawdę ostro, ale wieczorem około godziny 23 zadzwonił do mnie i przeprosił. Ja jego zresztą też. On wtedy powiedział bardzo ważną rzecz, że nie ma nic, co mogłoby wpłynąć na nasza znajomość. To było ważne, bo nasze drogi schodziły się i rozchodziły w zależności od tego, jaka była sytuacja. Interes naszych partii nie szedł przecież w tym samym kierunku.

- Sebastian uczestniczył w moim życiu rodzinnym. Gdy się zaręczałem to on był swatem, później świadkiem na ślubie. Spotykaliśmy się dziesiątki razy. Razem graliśmy w tenisa stołowego. Czasami przy szklance whisky przeżywaliśmy razem wydarzenia sportowe - dodaje Jacek Woźniak. - Ludzie znają go jako chłodnego, czasami bezwzględnego, za to prawie zawsze skutecznego polityka. Ja miałem szansę poznać go z innej strony. Prywatnie był serdeczny, ciągle uśmiechnięty, opiekuńczy, uczynny. Pomagał ludziom. Sam jestem w stanie wskazać kilka osób, którym pomógł, na przykład kobietę, która mieszkała w ruderze przy ul. Żurawiej przez 70 lat. To on pomógł jej dostać mieszkanie na Dworcowej. I takim go zapamiętam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo