Jeszcze w czwartek piłkarskie portale internetowe spekulowały, że Sebastian Mila, wychowanek koszalińskiego Bałtyku, zagra w Turcji lub na Ukrainie. Tymczasem wczoraj popołudniu zawodnik zdecydował inaczej - przedłużył umowę z występującym w piłkarskiej ekstraklasie klubem, Śląskiem Wrocław do 2013 roku. Chwilę później udało się nam porozmawiać z piłkarzem.
- Nie skusiły pana wielkie pieniądze, obiecywane przez kluby z Ukrainy i Turcji?
- Pieniądze to nie wszystko. Każdy powinien mieć tego świadomość. One szczęścia nie dają, a jedynie ułatwiają życie. Na dodatek z pewnością nie wynagrodziłyby mi rozłąki z moją córeczką, która urodziła się we Wrocławiu. A teraz pewnie i tu się wychowa.
- Mówi pan tak ciepło o córeczce. Na pewno potrzebuje ona rodziny....
-.... rodziny? Mamę i tatę przecież ma. Ach tak, pyta pan, kiedy się ożenię? Chyba najwyższy czas. By tak się jednak stało musi zgodę wyrazić jeszcze ta druga strona. Myślę jednak, że może się to stać jeszcze w tym roku.
- Ukraińcy i Turcy kusili pana gażami sięgającymi ponad trzysta tysięcy euro. Śląsk zdecydował się panu płacił podobne pieniądze?
- Mniejsze. Ale w Śląsku mogę grać i rozwijać się. Mam znakomite relacje z trenerem Ryszardem Tarasiewiczem. Wiem, że jeszcze mogę coś osiągnąć. Może nawet znów otrzymać powołanie do kadry. Nie jestem już najmłodszym zawodnikiem. Mam tego pełną świadomość i dlatego od pewnego czasu przygotowuję sobie drugie życie. Wspólnie z mamą i tatą w Koszalinie otworzyliśmy całkiem niedawno restaurację "Zorza".
Więcej czytaj w sobotnim papierowym wydaniu Głosu Koszalińskiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?